Podborsko 3001: zobacz postsowiecki magazyn amunicji atomowej
Ten bunkier był jednym z najbardziej strzeżonych miejsc w kraju. Przez lata o jego istnieniu wiedziało w Polsce zaledwie 12 osób, w tym gen. Wojciech Jaruzelski. Miejsce, w którym Armia Radziecka składowała głowice i bomby atomowe, można teraz zobaczyć na własne oczy.
Historycy wciąż nie potrafią ustalić, ile głowic nuklearnych oraz bomb było składowanych w magazynach od 1970 do 1990 r. Umiejscowiony w samym środku lasu, w pobliżu niewielkiej wsi niedaleko Białogardu (woj. zachodniopomorskie), bunkier stanowił część kompleksu koszarowego o wielkości 300 ha. Jako ściśle tajny nie figurował na żadnych mapach. Do dziś jego historia nie jest do końca oczywista, jednak jedno jest pewne: ładunki jądrowe składowane w Obiekcie 3001 mogły bez trudu zniszczyć duże miasto.
Radziecka broń nuklearna, która została wywieziona z Podborska najprawdopodobniej pod koniec lat 80., była tu przechowywana na wypadek wojny nuklearnej. W przypadku ogłoszenia alarmu żołnierze mieli przewieźć głowice i bomby na stanowiska bojowe, bądź przekazać je do jednostek, w których można było dokonać ich wystrzelenia. Podborski kompleks był jednym z trzech tego typu magazynów na terenie Polski. Dwa pozostałe mieściły się w Brzeźnicy-Kolonii koło Jastrowia (nr 3002) oraz nad jeziorem Buszno koło Templewa (nr 3003).
Chętnych do zwiedzenia dawnego magazynu, który obecnie funkcjonuje jako Muzeum Zimnej Wojny Podborsko 3001, do środka wprowadzają olbrzymie, pięciotonowe wrota przeciwatomowe. Zwiedzającym udostępniony został cały obiekt, ze wszystkimi zachowanymi instalacjami i urządzeniami. Są tu i suwnice do podnoszenia głowic, są też wózki do ich transportu. Jak zapewniają pracownicy Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu (do którego w chwili obecnej należy obiekt), w bunkrze można poczuć się tak, jakby przed chwilą wyszli z niego radzieccy żołnierze.
Muzeum Zimnej Wojny Podborsko 3001 można zwiedzać w niedziele, wyłącznie z przewodnikiem. Dobrze wcześniej się umówić na wizytę, ponieważ gdy dotrzemy na miejsce, a pracownik będzie akurat oprowadzał po bunkrze, nie odbierze telefonu. Wewnątrz nie ma zasięgu.