LudziePodróżnicy, którzy zmienili świat

Podróżnicy, którzy zmienili świat

Podróżnicy, którzy zmienili świat
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC0
1 / 8

Wiking Eryk Rudy

Obraz
© Wikimedia Commons/123RF PICSEL ADAM WIŚNIEWSKI

Mówi się, że podróże nas zmieniają – poszerzają perspektywę, pomagają inaczej spojrzeć na świat. Te pierwsze i te największe zmieniły nie tylko samych podróżników. Oni dotarli poza granice ludzkiej wyobraźni, wspięli się wyżej niż ktokolwiek przed nimi, znaleźli dowody na to, że inni się mylą. Poznaj wybitnych podróżników, którzy przeszli do historii.

Banita i zawadiaka – tak o Eryku Rudym piszą w islandzkiej sadze. Urodził się w Norwegii, a charakter odziedziczył zdaje się po ojcu, który przed sprawiedliwością uciekł na Islandię. Eryk miał ognistą brodę i taki sam temperament. Mścił się krwawo na tych, którzy zaleźli mu za skórę. Wkrótce powielił rodzinny scenariusz i sam został skazany na banicję za kilka zabójstw. Wygnanego z Islandii Eryka fantazja i żądza przygód zaprowadziły w 982 roku aż na Grenlandię. Podobno nie był pierwszym wikingiem, który zapuścił się w te rejony, ale to właśnie o nim mówi się jako o nieznanym odkrywcy Ameryki. Był też pierwszym promotorem nowego lądu. Po trzech latach banicji wrócił na Islandię i zachęcał dawnych sąsiadów do przeprowadzki. Wyspę, na której założył osadę, nazywał zieloną. Ten marketingowy chwyt miał odróżnić ją od zimnej i skalistej Islandii, chociaż w praktyce różnic nie było zbyt wielu. Eryk miał godnego następcę. Jego syn Leif jako pierwszy Europejczyk dotarł do Winlandii (najprawdopodobniej dzisiejszej Nowej Funlandii). I o ile w przypadku Grenlandii można mieć jakieś wątpliwości, to już sprawa z Nową Funlandią jest jasna – to najdalej na wschód wysunięty punkt Ameryki Północnej. Stopa butnego wikinga stanęła tam na 500 lat przed przybyciem Kolumba.

2 / 8

Joshua Slocum

Obraz
© Wikimedia Commons/123RF PICSEL ADAM WIŚNIEWSKI

Ponad osiemset lat po podbojach wikingów, niedaleko, bo w kanadyjskiej Nowej Szkocji, przyszedł na świat Joshua Slocum. Z Islandczykami na pewno łączył go zawadiacki temperament – w 1856 roku jako 12-latek uciekł z domu i zaczął zarabiać jako pomocnik rybaków, w wieku 16 lat zaciągnął się na statek, a kiedy miał 25 lat, dowodził już własną jednostką. I choć prawie całe życie spędził na morzu, wyprawę, dzięki której zapamiętał go świat, odbył dopiero po pięćdziesiątce. Dwumasztowiec do połowu ostryg dostał od zaprzyjaźnionego kapitana i poświęcił ponad rok, by go przebudować. Nowej jednostce nadał imię "Spray" i wyruszył nią w pierwszy w historii samotny rejs dookoła świata. Płynął ponad trzy lata, a gdy wrócił, swoje przygody opisał w książce "Sailing Alone Around the World". „Zdawałem sobie sprawę z tego, że jestem tylko uczepionym do źdźbła słomy owadem w obliczu potęgi żywiołów” – relacjonował czytelnikom początek swojej wielkiej wyprawy. Zaginął w 1909 roku podczas rejsu z rzeki Orinoko w kierunku Morza Karaibskiego. Tym razem nie oparł się potędze żywiołów – Slocum nigdy nie nauczył się pływać. Badacze przypuszczają, że wypadł za burtę swojej łodzi i utonął. Podróżnicy i żeglarze, szczególnie ci, którzy pływają na małych łodziach, uważają go za swojego patrona. Podobno zanim wyruszył w swój wielki samotny rejs, miał zapytać: „Co ja właściwie robię?”. I choć się wahał, dokonał tego, o czym inni bali się marzyć.

3 / 8

Edmund Hillary i Tenzing Norgay

Obraz
© PAP/123RF PICSEL ADAM WIŚNIEWSKI

Co czuje człowiek, który znalazł się na dachu świata?* „W końcu dołożyliśmy draniowi”* – powiedział z dumą o zdobyciu Mount Everestu Edmund Hillary do swojego przyjaciela * George’a Lowe’a* czekającego na Przełęczy Południowej. Nowozelandzki pszczelarz 29 maja 1953 roku wspiął się na 8848 m nad poziomem morza w towarzystwie Szerpy Tenzinga Norgaya. Na szczycie najwyższej góry świata spędzili 15 minut. Szerpa schował w wykopanym dołku czekoladę dla bogów, Hillary ukrył krzyżyk. Wiadomość o zdobyciu góry gór dotarła do Europy w dniu koronacji Elżbiety II i uświetniła dzień wstąpienia na tron młodej monarchini. Hillary otrzymał od królowej tytuł szlachecki, a władze Nowej Zelandii zdecydowały o umieszczeniu jego podobizny na pięciodolarowym banknocie jeszcze za jego życia. Na pytanie, co najbardziej fascynuje go w górach, Hillary odpowiadał, że śnieg. Po raz pierwszy zobaczył go w wieku 16 lat. Początkowo wspinał się w Alpach Nowozelandzkich, ale jego apetyt na wielkie podboje rósł. Wreszcie człowiek, który w młodości uważał się za miernotę i beztalencie, dokonał niemożliwego.

4 / 8

Roald Amundsen

Obraz
© Wikimedia Commons/123RF PICSEL ADAM WIŚNIEWSKI

Czasem, by dokonać wielkich rzeczy, trzeba nieco pomóc losowi. Norweg Roald Amundsen chciał zdobyć Biegun Północny, ale uprzedził go Robert Peary. Amundsen błyskawicznie zmienił plany i nie informując nawet o tym swojej załogi, popłynął w kierunku wciąż niezdobytego Bieguna Południowego. Tu jednak też miał konkurenta. Wyprawę, której kibicował cały Zachód, planował bowiem Brytyjczyk Robert Scott. Rozpoczął się wielki, morderczy wyścig. Amundsen zdobył Biegun 14 grudnia 1911 roku. Wygraną nonszalancko uczcił ponoć zapaleniem cygara i kieliszkiem wódki. Scott na miejsce dotarł pięć tygodni później i zastał tam namiot, prowiant i list zostawiony przez Amundsena. „Wydarzyło się najgorsze” – napisał tego dnia w swoim dzienniku Brytyjczyk, nie spodziewając się jeszcze, że najgorsze dopiero przed nim. Wyczerpana ekipa Scotta ruszyła z powrotem, ale niestety żadnemu z jej członków nie udało im się wrócić do domu. Amundsen przeszedł do historii jako zdobywca bieguna i wróg publiczny numer jeden wszystkich Brytyjczyków.

5 / 8

David Livingstone

Obraz
© Wikimedia Commons/123RF PICSEL ADAM WIŚNIEWSKI

"Doctor Livingstone, I presume?" ("Doktor Livingstone, jak sądzę?"). Za tym jednym słynnym zdaniem stoi historia kolonizacji Afryki, celebrycka właściwie afera i wielka akcja poszukiwawcza. Zanim Stanley znalazł Livingstone’a i zanim Livingstone w ogóle zaginął, był misjonarzem. Za cel postawił sobie nawracanie pogan w Afryce. Sukcesów miał niewiele, więc postanowił zmienić taktykę i zamiast przekonywać miejscowych do swojej wiary, zaczął przybliżać nieznany kontynent Europejczykom. Podróżował po obszarach współczesnej Angoli, Konga, Zambii, Mozambiku czy Malawi, pokonał prawie 50 tysięcy kilometrów, a swoje podróże opisał w książce. W Wielkiej Brytanii stał się prawdziwą gwiazdą. W gazetach, na sklepowych witrynach i na pudełkach od zapałek – wszędzie można było zobaczyć podobizny Livingstone’a. Kiedy zaginął podczas wyprawy do źródeł Nilu, na pomoc ruszyła ekipa poszukiwawcza. Na czele wyprawy zorganizowanej przez amerykańską gazetę „New York Herald” stanął jej reporter, Walijczyk, Henry Morton Stanley. Poszukiwania trwały, brukowce rozpisywały się o możliwych scenariuszach dotyczących zaginięcia, sława Livingstone’a rosła. Wreszcie w październiku 1871 roku Stanley stanął twarzą w twarz z poszukiwanym i powiedział: - Doktor Livingstone, jak sądzę? Na co Livingstone odparł: - Tak jest. Poza tymi cytowanymi często słowami, Livingstone pozostawił po sobie wiele badań i odkryć. Zmarł w Afryce. Do Londynu nie chciał wracać, bo jak twierdził, wcale się nie zgubił.

6 / 8

Marco Polo

Obraz
© Wikimedia Commons/123RF PICSEL ADAM WIŚNIEWSKI

Urodził się w Wenecji, we wrześniu 1254 roku, w kupieckiej rodzinie. Wraz z ojcem i stryjem przemierzył Jedwabny Szlak *i jako jeden z pierwszych przedstawicieli Zachodu *dotarł do Chin. Tyle o Marco Polo wiadomo na pewno. Cała reszta jego opowieści spisanych przez Rustichella z Pizy budzi wątpliwości badaczy. Czy Marco gościł, jak twierdzi, na dworze wielkiego chana? Sceptycy mówią, że żadne chińskie źródło o tym nie wspomina. Wierzący w prawdziwość opowieści podróżnika przekonują, że pośrednio obecność Marco potwierdza perski dokument. Czemu nie wspomniał o piciu herbaty? – pytają sceptycy. Bo Mongołowie pili przede wszystkim kumys – odpowiadają ci z drugiej strony barykady. I czemu wreszcie nie opisał Wielkiego Muru? Tu akurat odpowiedź jest prosta – bo w takim kształcie jak dzisiejszy jeszcze nie istniał. Opowieści Marco Polo dla żyjących w jego czasach były tak zaskakujące i dziwne, że nie dawano im wiary. Ponad 700 lat później dyskusja o prawdziwości dokonań Marco wciąż jest żywa. Podróżnik z Wenecji mógłby pomyśleć, że to wyrazy uznania dla swoich dokonań – ciężko uwierzyć, że ktoś, kto miał tak niewielkie możliwości, dotarł tak daleko.

7 / 8

Karol Darwin

Obraz
© Wikimedia Commons/123RF PICSEL ADAM WIŚNIEWSKI

Obecność Darwina na liście podróżników niektórych może zdziwić. Jednak to podobno właśnie trwająca pięć lat wyprawa na pokładzie Beagle’a *miała zainspirować młodego wówczas badacza do stworzenia teorii ewolucji. Statek z utalentowanym dwudziestoletnim przyrodnikiem wyruszył z portu *Plymouth w grudniu 1831 roku. Darwin próbował zgłębić tajemnice brazylijskiej dżungli, odwiedził Chile i Argentynę. W odwiedzanych miejscach zbierał próbki zoologiczne, botaniczne i geologiczne, i co pewien czas przesyłał je do Cambridge. Droga powrotna prowadziła przez Nową Zelandię, Australię i Wyspy Galapagos. To właśnie tam, według niektórych, miała zrodzić się teoria Darwina, a dowodem na ewolucję miały być różniące się kształtem pancerze żółwi. Złośliwi mówią, że to uproszczona i wręcz komiksowa wersja zdarzeń, bo na właściwy trop Darwina naprowadziły nie żółwie, ale znalezione trzy lata wcześniej na przylądku *Punta Alta *skamieniałości zwierząt, które wyginęły około 12 tys. lat temu. Taka wersja zdarzeń jest być może nieco mniej spektakularna, ale jedno jest pewne – wielka wyprawa po morzach i oceanach dała młodemu przyrodnikowi solidne podstawy do stworzenia podwalin teorii, która wstrząsnęła światem.

8 / 8

Neil Armstrong, Michael Collins i Edwin Aldrin

Obraz
© PAP/123RF PICSEL ADAM WIŚNIEWSKI

W podróżowaniu czasem nawet jeden mały krok znaczy wiele. Szczególnie wtedy, kiedy jest pierwszy. Podróż Neila Armstronga, Michaela Collinsa i Edwina „Buzza” Aldrina na Księżyc na pewno nie była długą wyprawą. Trwała zaledwie trzy dni. Poprzedziły ją jednak ośmioletnie przygotowania, a koszt lotu wyniósł ponad 25 miliardów dolarów. 21 lipca 1969 roku Neil Armstrong stanął na Księżycu i powiedział: „To jest mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości”. Z pomocą Edwina Aldrina Neil ustawił amerykańską flagę i zebrał próbki kamieni, piasku oraz pyłu księżycowego. Po 21 godzinach spędzonych na Księżycu astronauci weszli do lądownika, by wrócić na Ziemię. W dniu pogrzebu Neila Armstronga Aldrin napisał na swojej stronie internetowej: „Zdałem sobie sprawę, że choć znaleźliśmy się dalej niż jakikolwiek człowiek przed nami, to nie byliśmy tam sami. W tę podróż wybrał się z nami bowiem dosłownie cały świat”.

Źródło artykułu:WP Turystyka
Komentarze (7)