Pojechała na Wesoły Cmentarz. "Jedno z najlepszych miejsc, w których można oswajać strach przed końcem"
Niebieskie krzyże, humorystyczne epitafia i scenki z życia zmarłych - tak w skrócie można opisać nagrobki na Wesołym Cmentarzu w rumuńskiej Sapancie. To bardziej pamiątka życia spoczywających tu ludzi, niż mroczna nekropolia, którą włada śmierć.
29.10.2024 | aktual.: 29.10.2024 14:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Jak tylko zobaczyłam gdzieś zdjęcia tego cmentarza, wiedziałam, że muszę go kiedyś odwiedzić - opowiada Justyna Łukasik-Russek, pasjonatka podróży z Gdańska, która nie ukrywa, że rumuńska nekropolia ją zachwyciła. - Lubię odwiedzać cmentarze, czytać napisy na tablicach, szukać okruchów życia osób, które pod nimi spoczywają. Ale chyba żaden cmentarz nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak właśnie Wesoły Cmentarz w Sapancie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem pani Justyny to jedna z niewielu nekropolii, gdzie śmierć nie jest na pierwszym planie. - Choć spacerujemy wśród zmarłych, to ich nagrobki opowiadają o ich życiu, o tym co lubili, czym się zajmowali, o ich wadach i zaletach. Dają nam dużo więcej niż tylko nazwisko, datę narodzin i śmierci - dodaje. - To niesamowite miejsce i każdemu, zwłaszcza osobom, które boją się śmierci, polecam, by choć raz tu przyjechały. Nie obiecuję, że lęk zniknie, ale myślę, że to jedno z najlepszych miejsc, w których ten strach przed końcem możemy oswajać.
Wesoły cmentarz jest całkowitym zaprzeczeniem tego, co w naszej kulturze kojarzy się z miejscem spoczynku. Zamiast poważnych kamiennych płyt, drewniane, pomalowane na niebiesko krzyże. Na nich rzeźbione płaskorzeźby - scenki z życia lub chwili śmierci osoby, która pod nim spoczywa. Do tego krótkie, humorystyczne epitafia, zwykle pisane w pierwszej osobie, jakby to zmarły sam opowiadał o sobie.
Wierszyki są lekko ironiczne i nie pomijają przywar zmarłego. Wbrew znanej u nas zasadzie, że o zmarłym tylko dobrze lub wcale, na Wesołym Cmentarzu, panuje raczej przekonanie - piszmy o nim prawdę i to z przymrużeniem oka. Dzięki temu odwiedzając jego grób, zamiast zapadać w smutną zadumę, poczujemy, że jest znowu blisko nas.
Co ciekawe o treści napisu nie decyduje rodzina, choć to bliscy zamawiają nagrobek, a wizja artysty, który zbiera opowieści o zmarłym wśród krewnych i znajomych, a czasem nawet przychodzi na stypę, posłuchać wspomnień o nieboszczyku.
I tak na nagrobku rzeźnika możemy przeczytać "… jak długo żyłem, poświęciłem wiele owiec, aby przygotowywać dobre mięso. Dobre mięso to nie kłamstwo, można się nim najeść jak król. A ja dawałem wam najtłustsze, żebyście się nim mogli nacieszyć".
Z kolei na płycie twórcy Wesołego Cmentarza i autora ok. 600 pierwszych nagrobków Joana Patrasa, którą rzeźbiarz sam dla siebie przygotował, widnieje napis: "Chyba niczego złego w życiu nie zrobiłem. Malowałem, kochałem i troszeczkę piłem".
Kolorowe obrazki
Niebieski. Ten kolor dominuje na rumuńskim cmentarzu. Ten szczególny odcień, identyczny dla wszystkich zadaszonych krzyży, dostał nawet swoją nazwę - błękit Sapanty. Poza nim na nagrobkach znajdziemy też inne barwy m.in. żółty, czerwony, biały i czarny.
Żaden z nich nie jest przypadkowy. Błękit symbolizuje wolność i nadzieję, żółty to kolor słońca i radości życia, czerwony oznacza pasję i namiętność, biały jest kolorem duszy, a czarny śmierci. Biała barwa kojarzona jest z gołębiami, które często znajdują się na rzeźbionych obrazach opowiadających o zmarłym.
- Bardzo żałuję, że byłam na tym cmentarzu bez przewodnika, który mógłby mi przetłumaczyć rymowa epitafia. Następnym razem na pewno skorzystam z usług takiej osoby - mówi pani Justyna. - Na szczęście obrazki na krzyżach są tak sugestywne, że wiele można z nich wyczytać. Widzimy np. że zmarła zajmowała się tkactwem, albo była prostytutką. Że stoimy przed grobem rzeźnika czy szewca. Niektórzy zostali ukazani, jak grają w szachy lub piją z przyjaciółmi. Są też takie dość makabryczne obrazki np. ukazujące moment śmierci w wypadku samochodowym - opowiada Justyna Łukasik-Russek.
Kolorowe płaskorzeźby tworzone są w stylu naiwnym, trochę przypominającym dziecięcy sposób rysowania. To i wielobarwność nagrobków, odejmują choć trochę ciężaru, jaki niesie ze sobą śmierć.
- Dla mnie ten cmentarz ma nie tylko taki wymiar lekko terapeutyczny, pokazujący, że śmierć jest częścią życia i nie wymazuje wszystkiego co było wcześniej. Nie zakrywa ciemną kurtyną naszych życiowych radości, pracy, pasji i słabości. Ona były i zostają w pamięci bliskich - mówi pani Justyna. - Dodatkowo odbieram go jako niezwykle ciekawe miejsce dla historyków czy etnografów. Z tego cmentarza można się naprawdę dużo dowiedzieć o ludziach, którzy tu mieszkali w ostatnim stuleciu.
Mistrz i uczeń
Historia Wesołego Cmentarza sięga 1935 r. Wówczas Ioan Stan Patras lokalny rzeźbiarz, który nie był w stanie utrzymać się ze swojego rzemiosła, zatrudnił się jako grabarz. Wkrótce artysta postanowił połączyć oba zajęcia i wykonał pierwszy niebieski krzyż z daszkiem na górze, humorystyczną barwną płaskorzeźbą i rymowanym wierszykiem. Nagrobek zyskał powszechną akceptację i wkrótce kolejne rodziny zmarłych zaczęły zamawiać takie same pomniki. Rzeźbiarz wykonał ponad 600 wesołych nagrobków, w tym jeden dla siebie. Po jego śmierci schedę po mistrzu przejął jego wieloletni uczeń - Dumitru Pop Tincu. Dziś to on rzeźbi i układa epitafia dla tych zmarłych, którzy chcą spocząć na Wesołym Cmentarzu.
Samo miejsce, gdzie znajduje się już ponad 800 charakterystycznych grobów, stało się w tym czasie atrakcją turystyczną - jedną z największych i najsłynniejszych w całym kraju. W 1999 r. rumuńska nekropolia, wraz ze znajdującą się na cmentarzu cerkwią została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Cmentarz jest otwarty codziennie od godziny 8 do 20. Bilety w cenie 10 lei (czyli niespełna 9 zł) można kupić - wyłącznie za gotówkę - w kasie przy bramie Wesołego Cmentarza.