Pokazała, co spotkało ją na Bali. "Przepraszam za szczegóły"
Brytyjska blogerka Niomi Smart wybrała się na Bali. I choć pierwsze dni upłynęły jej jak w raju, to niestety nagle zachorowała. - Od 24 godzin leżę w łóżku z Bali belly - napisała w poście. - Niemiła strona podróży, której Instagram często nie pokazuje.
Bali belly to przypadłość, która często dopada turystów na indonezyjskiej wyspie. To nic innego jak lokalna nazwa biegunki podróżnych (w Egipcie nazywana klątwą faraona), która może być spowodowana spożyciem bakterii znajdujących się w skażonej żywności i wodzie. Towarzyszą jej często skurcze, mdłości, a nawet gorączka.
Bali belly nie oszczędza celebrytów
Doświadczyła tego m.in. Marcelina Zawadzka, która w Indonezji była w listopadzie. Kilka dni temu na to samo schorzenie narzekał mąż Karoliny Pisarek - Roger Salla.
Teraz na Instagramie swoim Bali belly "pochwaliła się" brytyjska influencerka Niomi Smart. Na wyspie przebywa już od 8 stycznia, ale dopiero teraz się rozchorowała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztuka podróżowania - DS4
"Może to wyglądać, jakbym użalała się nad sobą, ale myślę, że ważne jest udokumentowanie niezbyt idealnej strony podróży na rajską wyspę" - napisała w poście na Instagramie. Dodała, że ciężko było jej wstać i nie ukrywa, że płakała.
Jak przyznała, wiedziała doskonale, że to całkowicie naturalne, że ciało musi się dostosować do nowych warunków, ale "chciałbym tylko, żeby to nie było takie nieprzyjemne!" - napisała.
"Przepraszam za szczegóły"
"Przez pierwsze kilka dni czułam mdłości, zawroty głowy i skurcze żołądka. Czas zbiegł się z dniami przed miesiączką, więc zrzuciłam te objawy na PMS, ale kiedy się pogorszyły, zdałam sobie sprawę, że mój organizm walczy z robalem" - opisuje. - "Wczoraj czułam, jakbym się unosiła i nie bardzo była we własnym ciele. Byłam bardzo słaba - wykończona fizycznie i psychicznie. Musiałam wrócić do łóżka na jeden dzień. Co ciekawe, moje stawy były bardzo sztywne i bolące".
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Niomi dodała, że nie ma apetytu i musi zmuszać się do jedzenia małych ilości. Ale nie jest pewna, czy dobrze zrobiła, bo jej żołądek postanowił pozbyć się wszystkiego. "Przepraszam za szczegóły, ale prześcieradła po nocy były bardzo przemoczone - moje ciało wyraźnie próbowało wyrzucić to, co mi nie odpowiadało" - zdradza.
Blogerka radzi, by w takiej sytuacji pić dużo płynów - najlepiej wody kokosowej lub zwykłej. "Myślałem, że piję tonę, ale i tak czułam się odwodniona" - dodaje.
Podsumowując post dodała, że po dobie wstała z łóżka i czuje się już o wiele lepiej i udało jej się wstać z łóżka, wziąć prysznic i poczuć się "prawie jak człowiek". "Jest mi smutno, że wczoraj wieczorem przegapiłam wyjątkowy wieczór z moim ukochanym, który musiał bawić się w pielęgniarza" - podsumowuje.