Polscy policjanci w europejskim Las Vegas. Poszliśmy z nimi na patrol
Niewielu polskich turystów spodziewałoby się, że będąc na urlopie w Słonecznym Brzegu spotka naszych policjantów. Okazuje się, że zostali oni oddelegowani do bułgarskiego kurortu z konkretnego powodu – mają za zadanie czuwać nad bezpieczeństwem polskich obywateli. Postanowiłem sprawdzić, jak na co dzień wygląda ich praca.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Kradzieże, utrata dokumentów czy problemy zdrowotne – to ryzyko, jakie jest wpisane w niemal każdą wycieczkę. Jednak urlopowicze, którym przytrafił się na wakacjach w Bułgarii nieszczęśliwy wypadek, mogą uzyskać na miejscu pomoc od polskich policjantów, którzy pełnią w tym kraju, na czas wakacji, służbę. Czy dzięki nim rozwiązywanie problemów przebiega łatwiej i sprawniej? Postanowiłem to sprawdzić.
Spotkanie na posterunku
Przybyli polscy policjanci. Nie w dobrze nam znanych mundurach, a ubrani w białe polo, krótkie spodenki i sportowe obuwie. Wszystko oczywiście opatrzone napisem "Policja", aby nikt nie miał wątpliwości, z kim ma do czynienia. Mowa o mł. asp. Jacku Grzegorczyku, który na co dzień pracuje w Lublinie, oraz st. sierż. Dawidzie Szymańczyku z Oddziału Prewencji Policji w Katowicach. Można ich znaleźć na głównym posterunku policji w Słonecznym Brzegu, nad którym widnieje napis "Wydział Prewencji Kryminalnej".
– Bułgarscy policjanci zazdroszczą nam stroju, znacznie łatwiej przetrwać w nim wysokie temperatury. Zresztą Czesi i Rumuni też nie mają najlżejszych mundurów – zdradza Jacek Grzegorczyk. Na czas wakacji w Słonecznym Brzegu stacjonują nie tylko policjanci z Polski, ale też z dwóch innych krajów – Czech i Rumunii.
– O, są nasi! – mówi mężczyzna w średnim wieku, który czeka z żoną na parkingu przed komisariatem. Para była umówiona z policjantami na godz. 10:00. Małżeństwo twierdzi, że w taksówce skradziono im smartfona z wyższej półki. Policjanci zadają pytania, a ci odpowiadają: nie złapaliśmy nikogo na gorącym uczynku, telefon nie był ubezpieczony, nie znamy numeru rejestracyjnego taksówki, ale pamiętamy, że była żółta. – Czyli była w tym samym kolorze, co wszystkie w Słonecznym Brzegu – kończy zdanie policjant Jacek. – Do państwa należy decyzja, czy podejmujemy się sprawy. Uprzedzam, że szanse na znalezienie telefonu są nikłe. Możliwe, że jest już w Turcji i rozebrany na części – wyjaśnia. I dodaje: – to tutaj częsty powód zaginięć smartfonów.
Choć sprawa jest nieprzyjemna, małżeństwa mimo wszystko nie opuszcza dobry humor. Nie kryje też zaskoczenia ze spotkania z polskimi stróżami prawa w bułgarskim kurorcie.
Na rozmowę czekają już kolejne osoby - tym razem para z Krakowa. Chłopak stracił plecak, w którym znajdowały się wartościowe rzeczy, w tym dokumenty, bez których nie uda mu się wrócić do kraju. Siedząc na posterunku, nieco nadgryzionym zębem czasu, para dowiaduje się od policjanta Dawida, że musi się udać do polskiego konsulatu w stolicy, Sofii, oddalonego od Słonecznego Brzegu o ponad 400 km. Tam mieszkaniec Krakowa musi wyrobić tymczasowy paszport.
W mniejszym pomieszczeniu Jacek rozmawia z innym polskim obywatelem. To 17-letni Maksymilian ze Starogardu Gdańskiego. Jest na kolonii. Także on stracił plecak, w którym znajdował się m.in. telefon. W wyjaśnieniu sprawy pomaga nastolatkowi opiekunka grupy.
– Super, że na miejscu można wszystko wyjaśnić z naszą policją. Nie trzeba łamać sobie języka i rozmawiać po angielsku. Bardzo pozytywne zaskoczenie. A jacy mili ci panowie! – komentuje Dominika Piskorska z Włocławka. – Tak powinno być we wszystkich kurortach, w których przebywa dużo naszych rodaków – przyznaje.
Idziemy na patrol
– Słoneczny Brzeg jest względnie bezpieczny, ale trzeba być czujnym na każdym kroku. Sprawdzajmy, czy dobrze wydają nam resztę, upewnijmy się jaki jest kurs, zanim sporo przepłacimy za wymianę waluty. Wartościowe rzeczy trzymajmy w sejfach. Po co ludzie zabierają połowę dobytku na plażę? – zastanawia się Jacek, idąc ze mną przez główną ulicę pełną kasyn i knajp. Rozmowę przerywają nam polscy turyści, którzy z niedowierzaniem spoglądają na funkcjonariuszy i dopytują, czy panowie na pewno są z Polski. – A co tu jest napisane? – pyta się Jacek, wskazując na napis "Policja" na koszulce, tym samym utwierdzając turystów w przekonaniu, że wzrok ich nie myli.
Po drodze spotykamy kilku rodaków. Pytają się o drogę, proszą o wskazówki czy po prostu chcą zagadać. W końcu to niecodzienne wydarzenie spotkać polskiego policjanta za granicą. Turyści otrzymują szczegółowe odpowiedzi na swoje pytania. W końcu stróże prawa, Jacek i Dawid, są tu od dwóch miesięcy i zdążyli dobrze poznać kurort. Urlopowicze są mocno zaskoczeni. Pozytywnie. Uznałem, że polscy funkcjonariusze są dobrą wizytówką policji za granicą i, jak przekonałem się w krótkim czasie, są potrzebni na miejscu.
Policjanci nie nudzą się na miejscu. M.in. dzięki Kowalskim, którzy lubią się pokazywać ze świecidełkami na plaży i liczą na uczciwość innych wchodząc do wody. Potem płaczą, bo skradziono im najnowszy smartfon i złote łańcuchy za trzy przeciętne pensje. Kowalscy są też okradani w hotelach, bo często zostawiają błyskotki i gotówkę na widoku. Przekraczają również prędkość podczas jazdy samochodem czy gubią dokumenty. Najbardziej kochają tracić je dzień przed powrotem do Polski. Sęk w tym, że bez dowodu lub paszportu wejście na pokład samolotu może się okazać niemożliwe. Problem się pogłębia, jeśli Kowalski nie zna angielskiego i uda się na komisariat, na którym policjanci mogą tylko powiedzieć "ne razbiram", czyli "nie rozumiem". I właśnie ze względu na takie sytuacje oddelegowano do Bułgarii po raz kolejny polskich stróżów prawa.
Polscy policjanci w obleganym przez naszych rodaków kurorcie
Słoneczny Brzeg przyciąga każdego lata setki tysięcy turystów z wielu krajów. W tym dzikim tłumie co chwilę słychać język polski. Nic dziwnego - kurort jest niezwykle popularny wśród naszych rodaków, których w czasie wakacji jest tu ok. 100 tys. (ponad 400 tys. rocznie w całej Bułgarii)
. Niecałe 2 godz. lotu, przyzwoity standard hoteli, podobny język no i niskie ceny. Zarówno te na miejscu; w sklepach, barach, restauracjach oraz na bazarach, jak i ceny wycieczek w biurach podróży. Bez problemu można znaleźć tygodniowy urlop z zakwaterowaniem w hotelu 4-gwiazdkowym z all inclusive za… 1000 zł. Grzech nie skorzystać.
O polskich policjantach za granicą
Nie tylko nad Morzem Czarnym, ale także nad Adriatykiem można spotkać polskich policjantów. Łącznie służbę za granicą pełni 14 funkcjonariuszy – 12 w Chorwacji i 2 w Bułgarii.
Nasze patrole pomagają turystom już od 2010 r. z czego od 2016 r. w Bułgarii. Policjanci są dostępni przez całą dobę dla polskich obywateli. Udzielana pomoc polega zazwyczaj na dokonywaniu tłumaczeń oraz przekazaniu informacji na temat dalszego przebiegu sprawy, czy podpowiedziach, co powinno się zrobić w danej sytuacji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Hity polskich straganów. To turyści kupują na wakacjach
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.