Pracuje na pełen etat i podróżuje na całego. Przekonuje, że prawie każdy może tak samo
Kiedy skończyła studia i zaczęła pracę, była przekonana, że to koniec młodzieńczej beztroski i początek nowego rozdziału, w którym nie będzie m.in. czasu na to, co kocha najbardziej – podróżowanie. Dziś już wie, że to błędne założenie i nawet pracując w pełnym wymiarze godzin, można zwiedzać świat.
Korzystaj z życia, póki jesteś młody, bo potem nie będzie na nic czasu. Podobne słowa słyszy od swoich rodziców czy dziadków, wiele wchodzących w dorosłość osób. To popularny sposób myślenia, zgodnie z którym ludzie dojrzali muszą się poświęcać przede wszystkim obowiązkom. Zgodnie z taką filozofią, na wiele przyjemności czy pasji nie można sobie już wtedy pozwolić, a jedną z rzeczy, z którą trzeba się wówczas pożegnać, są podróże. Czy trzeba się godzić na takie ustępstwa? Greta Omoboni przekonuje, że nie.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Pochodząca z Włoch i mieszkająca w Wielkiej Brytanii młoda kobieta ukończyła studia dwa lata temu. Zaraz po zakończeniu nauki zdecydowała się pójść nieco inną drogą niż spora część jej znajomych z uczelni. Podczas gdy większość z nich postanowiła zrobić sobie rok przerwy, by wykorzystać go na podróże, ona zdecydowała się pójść do pracy. Przyznaje, że było jej trochę przykro, bo zakładała, że w czasie, kiedy ona będzie tylko siedzieć za biurkiem, jej przyjaciele zobaczą odległe zakątki świata. Była też trochę zazdrosna. Z perspektywy dwóch lat dostrzega, jak błędne było wówczas jej myślenie.
- Kiedy zaczynasz pracować, zaczynasz też myśleć: "O mój Boże, już nigdy nie będę mogła tego zrobić. Nie będę mogła podróżować z plecakiem przez trzy miesiące po Azji Południowo-Wschodniej" - wyjaśnia w wywiadzie dla „Business Insider”. Dodaje jednak, że wystarczy odrobina determinacji, by takie podejście stało się całkowicie chybione. Jako dowód wskazuje właśnie siebie. Choć dwa lata temu, gdy podejmowała pracę, wydawało się jej to nie do pomyślenia, w ciągu 24 miesięcy odbyła aż siedem bardzo długich podróży.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Według dziewczyny, intensywna praca nie wyklucza odległych i emocjonujących wypraw. Omoboni przyznaje, że aby realizować swoje marzenie, wykorzystuje 25 dni przysługującego jej w roku urlopu oraz wszystkie święta. Do pełni szczęście potrzebny był jej jeszcze elastyczny pracodawca – Greta korzysta w roku z sześciu dodatkowych dni bezpłatnego urlopu. Ze względu na korzystanie z takiej opcji, każdego miesiąca otrzymuje nieco mniej pieniędzy. Nie ubolewa jednak z tego powodu. Dzięki temu podróżuje, a – jak podkreśla - nie ma takich pieniędzy, które byłyby jej w stanie zrekompensować rezygnację z tej pasji.
Umiejętność gospodarowania czasem, wykorzystywanie każdej wolnej chwili na podróżowanie i efektywne planowanie kolejnych wojaży idzie jej tak dobrze, że z dnia na dzień coraz więcej ludzi zaczęło się dopytywać o jej metody. Zaczęło się zgłaszać do niej tak wiele osób, że z czasem zaczęła prowadzić blog oraz profil na Instagramie, gdzie opisuje swoje wrażenia z kolejnych licznych podróży, a jednocześnie dzieli się wskazówkami, jak równocześnie pracować na pełen etat oraz dużo jeździć po świecie. Jak wyjaśnia, główna zasada jest taka, że przez cały czas należy starać się zaoszczędzić i trochę czasu, i trochę pieniędzy. Ale sugestii, które ułatwiają zadanie, ma znacznie więcej.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Jeśli chodzi o kwestię finansowe, to konieczne jest wyznaczenie sobie priorytetów. Realizacja marzeń o wielkich i odległych podróżach oznacza pewne wyrzeczenia, które pozwalają na oszczędzanie pieniędzy. Ona np. wciąż dzieli mieszkanie z przyjaciółmi ze studiów. Gdyby chciała zamieszkać samodzielnie w takim mieście jak Londyn, większość jej pieniędzy pochłaniałby czynsz i utrzymanie. O podróżach mogłaby wówczas zapomnieć. Greta przyznaje też, że zamiast stołować się na mieście, jak robi to wielu londyńczyków, ona je w pracy posiłki przygotowane w domu. Nie ma też samochodu i nie wydaje pieniędzy na modne ciuchy.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Gdy chodzi o wskazówki z cyklu: jak wyjeżdżać często i daleko, a do tego nie zbankrutować, dobrym sposobem jest podróżowanie poza szczytem sezonu. Jak tłumaczy Greta, np. do Kenii najlepiej jest się wybrać w styczniu; podobny okres dobrze jest wybrać w przypadku innych egzotycznych kierunków. Jest wtedy zdecydowanie taniej.
A co z czasem? Tak naprawdę nie trzeba mieć wiele dodatkowych dni wolnych w roku. Sekret tkwi w odpowiednim planowaniu. Dlatego urlop najlepiej jest łączyć ze świętami. Warto też pamiętać, że wiele wspaniałych miejsc znajduje się na wyciągnięcie ręki – niemal do każdego miasta w Europie można dotrzeć samolotem w ciągu 2-3 godzin, a do tego już nie jest potrzebny urlop czy długie planowanie. Wystarczy po prostu weekend.
Trwa ładowanie wpisu: instagram