Problem nad Bałtykiem. Wprowadzono "karę śmierci"
Mewy dodają nadbałtyckim miejscowościom wyjątkowego klimatu. Wszystko jednak do czasu, kiedy nie zaczynają się stawać utrapieniem dla mieszkańców i turystów. W duńskiej gminie, gdzie wszyscy mieli ich już dość, podjęto stanowcze i bardzo kontrowersyjne kroki.
Mewy srebrzyste, które opanowały rejon duńskiego miasta Sonderburgu, to duże ptaki z rodziny mewowatych. Zamieszkują one głównie północną i zachodnią część Europy.
Latający problem
W duńskim miasteczku nad Morzem Bałtyckim ptaki te stały się prawdziwym utrapieniem zarówno dla turystów, jak i mieszkańców. Wielokrotnie podlatują to osób, siedzących w ogródkach przy restauracjach i zabierają jedzenie z talerzy. Ponadto wyjadają resztki z koszy, wyrzucając przy tym inne śmieci na chodniki.
Duńskie media donoszą także, że ludzie coraz częściej skarżą się na hałas oraz nieczystości, które pozostawiają po sobie ptaki. Ponadto zdarza się, że większe mewy kradną jaja innych mniejszych ptaków lub nawet ich młode.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najciekawsze atrakcje Sztokholmu. "Czuć tam klimat wypoczynku"
Kontrowersyjny sposób
Administracja w Sonderburgu, chcąc walczyć z uciążliwym problemem, podjęła kontrowersyjną decyzję. Wyraziła zgodę na wymierzanie "kary śmierci" przeszkadzającym mewom. Pomysł, zapewne skuteczny, wydaje się jednak wyjątkowo drastyczny.
Pozwolenie na strzelanie do mew weszło w życie już od 1 lutego br. Ponadto od kwietnia do końca lipca dozwolone będzie niszczenie jaj i gniazd, a od połowy kwietnia do końca sierpnia strzelanie do młodych mew srebrzystych.
Należy jednak podkreślić, że strzelać nie może każdy. Jest to dopuszczalne tylko po uzyskaniu odpowiedniego zezwolenia.
Źródło: indonewyork.com/tellerreport.com