Przemysław Zaręba traci wzrok. Chce zrealizować ostatnie marzenie
35-letni Przemek Zaręba sukcesywnie traci wzrok i według rokowań będzie mógł się nim cieszyć jeszcze przez maksymalnie kilka lat. To konsekwencja nieuleczalnego stwardnienia barwnikowego siatkówki, na który choruje od dziecka. Zanim stanie się niewidomy, chce zdążyć zobaczyć jak najwięcej. Jak sam mówi, ma to także na celu pokazanie tzw. ludziom wykluczonym, że nasze niedoskonałości nie skazują nas na siedzenie w czterech ścianach i odseparowanie od społeczeństwa. Jakie ma plany? Zwiedzić całą Polskę. Jednak wyprawa przewyższa jego możliwości finansowe.
W latach młodości nikt nie poinformował go, jakie konsekwencje niesie za sobą retinopatia barwnikowa, nazywana też stwardnieniem barwnikowym siatkówki. Dopiero gdy uczęszczał do Liceum Zawodowego w Laskach, przeznaczonego dla dzieci niewidomych i słabo widzących, usłyszał, jak mało optymistycznie może potoczyć się sytuacja związana z chorobą. Dawniej był osobą niezwykle aktywną fizycznie, uprawiał sporty, jednak wrócił na podłomżyńską wieś, gdzie na lata odciął się od świata.
Dopiero przykre wydarzenie w życiu – śmierć ojca – była impulsem do zmian. W okolicy nie było nikogo z bliskiej rodziny, kto mógłby mu pomóc, a prowadzenie gospodarstwa w pojedynkę był zbyt dużym wyzwaniem.
– Po pierwszym okresie głębokiego załamania i rozmyślaniu "czy oby ja jeszcze chcę żyć?", przyszło ożywienie. Postanowiłem udowodnić wszystkim, że się mylą, że „kaleka” też da radę i nie jest gorszy – opisuje swoją historię Przemysław Zaręba.
– Umówiłem się do lekarza na konsultację jakie ćwiczenie mogę wykonywać bez obawy o utratę wzroku. Diagnoza: basen, spacery i rower. Początki były ciężkie, dzisiaj jeżdżę bez wysiłku. Również 20-30 kilometrowy spacer nie jest problemem – dodaje Zaręba.
Przyznaje, że swoją przygodę zaczął późno i zostało mu niewiele czasu, aby w pełni go wykorzystać. W 2016 r. wybrał się w wyprawę dookoła Polski, o czym mężczyzna osobiście opowiedział Wirtualnej Polsce. Wyprawa bardzo go odmieniła i dzięki niej zrozumiał, że jedyne ograniczenia, to te w jego głowie.
– Nieoczekiwanie zacząłem otrzymywać dziesiątki maili z podziękowaniami od ludzi za to że stałem się „iskrą” do podjęcia mniejszych lub większych wyzwań. Dużo osób pisało że śledząc moją wyprawę postanowiło bić swoje rekordy lub po prostu wyjść z domu – pisze z dumą Zaręba.
- Największym zaskoczeniem było, że większość piszących do mnie ludzi to nie byli wcale niepełnosprawni. Tylko ludzie, którym się po prostu wcześniej nie chciało i nie byli świadomi tego, co tracą, mając znacznie więcej możliwości, aby realizować pewne cele.
Jego pragnieniem jest zwiedzić wszystkie polskie Parki Narodowe – częściowo pieszo, częściowo rowerem.
Barierą jest ograniczony budżet. Według wyliczeń podróżnika, tygodniowy wyjazd wraz z wypożyczeniem sprzętu to koszt rzędu 500-600 zł. Zważywszy na fakt, że Parków Narodowych jest 23, to potrzebna kwota jest wysoka.
Jeśli udałoby mu się uzbierać potrzebne środki, każdy dzień chciałby pokazać innym za pomocą zdjęć i nagrań wideo. Jego pomysłem jest przedstawienie Polski z perspektywy osoby tracącej wzrok, skłonić do refleksji, że „bardzo często głodni sukcesów nie cenią tego, co mają.” Aby móc to zrobić, musi uzbierać na to odważne przedsięwzięcie kilkanaście tysięcy złotych. Na stronie internetowej pomagam.pl darczyńcy wpłacają pieniądze, aby Przemysław Zaręba mógł zrealizować swoje marzenie.