Pułapka na Półwyspie Helskim. "Do dziś jestem w szoku"

Hel to miejsce atrakcyjne nawet poza sezonem. Miasto na krańcu słynnego półwyspu oferuje dużo więcej, niż tylko plaże, tym samym przyciąga turystów przez okrągły rok. W miniony weekend wybrała się tam nasza czytelniczka, którą przy wyjeździe z miasta spotkała nieprzyjemna niespodzianka.

Hel przyciąga turystów także po sezonieHel przyciąga turystów także po sezonie
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | ©Filip Olejowski - stock.adobe.com
Iwona Kołczańska

Piękne tereny spacerowe nad wodą i nie tylko, fascynujące muzea czy fokarium - wszystko to sprawia, że na kraniec półwyspu Helskiego przez cały rok przyjeżdżają turyści. Podobnie było w miniony weekend. Nasza czytelniczka, pani Ania, spędziła słoneczną niedzielę na spacerze po kładce biegnącej w okolicach helskiego cypla.

"Wszystko zadziało się błyskawicznie"

Wyjeżdżając z miasta, na wysokości Muzeum Obrony Wybrzeża, położonego na przedmieściach w otoczeniu lasu, przeżyła chwile grozy.

- W ostatniej chwili zauważyłam, że na płocie muzeum siedzą pawie - opowiada nasza czytelniczka. - Potem wszystko zadziało się błyskawicznie. Nagle jeden z ptaków wzniósł się w powietrze, żeby przelecieć na drugą stronę ulicy. Był jednak na tyle nisko, że uderzył w nasze auto. Skuliłam się cała, bo uderzył od mojej strony. Huk był ogromny - opisuje pani Ania.

Pawie na terenie Muzeum Helu, zdjęcie z jadącego auta
Pawie na terenie Muzeum Helu, zdjęcie z jadącego auta © WP

Turystka z przerażeniem odwróciła się, żeby zobaczyć, co się stało z ptakiem. - Spodziewałam się najgorszego. Na szczęście w tylnej szybie zobaczyłam że paw doleciał na drugą stronę. Musiał prześlizgnąć się po dachu. Byłam w szoku, ale kazałam mężowi natychmiast zawracać - opisuje.

Turyści zaparkowali auto pod wejściem do muzeum, po drodze widząc jak ptak spaceruje po lesie. Na drzwiach muzeum znaleźli numer telefonu i zadzwonili do placówki, żeby poinformować o zajściu. - Dzwonię przestraszona, że pawiowi coś się stało. Na szczęście pracownik od razu odebrał telefon i wywnioskowałam, że nie była to pierwsza taka sytuacja. Pan od razu zapytał, czy auto jest uszkodzone. A ja nawet nie miałam pojęcia, jak wygląda auto, martwiłam się o ptaka - relacjonuje pani Ania.

Niespodzianka na drodze na Półwyspie Helskim: "Do dziś jestem w szoku"

Ostatecznie nasza czytelniczka dowiedziała się, że na terenie muzeum żyje 30 pawi, i żeby nie dochodziło do takich sytuacji, trzeba zwierzęta okaleczyć, a tego nikt nie chce. Mogą więc latać, gdzie im się podoba, a placówka jest ubezpieczona od ewentualnych wypadków, które mogą spowodować podopieczni.

- Podczas rozmowy nasz paw przeszedł z powrotem na drugą stronę ulicy, blokując ruch w dwie strony. Mam nadzieję, że nic mu nie jest - mówi pani Ania. - Do dziś jestem w szoku. Czy nie można założyć wyższej siatki na tym płocie? Przecież jak komuś ptak wpadnie na maskę, może stracić panowanie nad samochodem i spowodować wypadek. Trzeba sprawę nagłośnić, żeby ostrzec innych - zauważa.

"Turyści często dzwonią, że paw spaceruje po ulicy"

Skontaktowaliśmy się z Muzeum Obrony Wybrzeża w Helu. Okazuje się, że jest to drugie także zdarzenie w historii muzeum. - Pawie są ptakami fruwającymi, musielibyśmy je okaleczyć, żeby nie miały możliwości przefruwania nad ogrodzeniem, co byłoby zbrodnią. Nocują na drzewach, na wysokości - wyjaśnia Wojciech Waśkowski, dyrektor helskiego kompleksu muzealnego. - Często zdarza się, że turyści dzwonią, że paw wyszedł poza ogrodzenie, że spaceruje po ulicy. Będę starał się dogadać z zarządem dróg, żeby postawić dodatkowy znak, który będzie ostrzegał kierowców - mówi.

Waśkowski dodaje, że podwyższenie płotu czy założenie siatki nic nie da, bo pawie i z takim zabezpieczaniem sobie poradzą. - Powtarzam, jest to ptak fruwający. To nie kura, która się wzbija i przeleci kilka metrów. Pawie mają u nas lepiej niż dobrze, są doskonale karmione. Jednak jest to zwierzę, które żyje półdziko. Nie przywiążemy ich przecież łańcuchami - wyjaśnia.

Dyrektor zaznacza, że w miejscach, gdzie pawie trzymane są w parkach, także często można je spotkać na mieście. - Zwłaszcza w okresie godowym, gdy samce się gonią. Na noc cała ferajna wraca do muzeum. Chociaż zdarzyło się nam raz, że nasz paw trafił aż do Juraty. Musieliśmy jechać go odebrać - śmieje się.

Kociak i paw. Nagranie właścicielki

Wybrane dla Ciebie
Zaczyna pracę, gdy większość z nas śpi. "Młodzi wolą iść do innej roboty"
Zaczyna pracę, gdy większość z nas śpi. "Młodzi wolą iść do innej roboty"
Zeszli pod wodę, by badać wrak, wyłowili misia. "Sprawa jest poważna"
Zeszli pod wodę, by badać wrak, wyłowili misia. "Sprawa jest poważna"
Trik stewardes na ból ucha w samolocie. Natychmiastowa ulga
Trik stewardes na ból ucha w samolocie. Natychmiastowa ulga
Aż takich tłumów się nie spodziewali. "Ludzi jest niewyobrażalna masa"
Aż takich tłumów się nie spodziewali. "Ludzi jest niewyobrażalna masa"
Pokazali zdjęcie z polskiego lasu. Fenomen przyrodniczy
Pokazali zdjęcie z polskiego lasu. Fenomen przyrodniczy
Na początku są marzenia. Po drugiej stronie trzy największe lęki przed podróżą
Na początku są marzenia. Po drugiej stronie trzy największe lęki przed podróżą
Coraz mniej bezpłatnych parkingów na Podhalu. "Mamy do czynienia z patologią"
Coraz mniej bezpłatnych parkingów na Podhalu. "Mamy do czynienia z patologią"
Okradali auta z wypożyczalni. W końcu wpadli
Okradali auta z wypożyczalni. W końcu wpadli
Oto najlepszy polski dworzec. Zdobył prestiżową nagrodę
Oto najlepszy polski dworzec. Zdobył prestiżową nagrodę
Europejska stolica z prestiżowym wyróżnieniem. Miasto zachwyca klimatem
Europejska stolica z prestiżowym wyróżnieniem. Miasto zachwyca klimatem
Perła Pienin, gdzie można dotknąć przeszłości. Tam cisza jest prawdziwa
Perła Pienin, gdzie można dotknąć przeszłości. Tam cisza jest prawdziwa
75 tys. biletów rozeszło się błyskawicznie. Najbardziej niesamowity jarmark w Europie
75 tys. biletów rozeszło się błyskawicznie. Najbardziej niesamowity jarmark w Europie