Rzuciła doskonale płatną pracę, wyremontowała starego vana i ruszyła w drogę
Przez lata siedziała w dużej firmie i „robiła” pieniądze. Dla wielu osób praca w korporacji to spełnienie marzeń, ale nie dla niej. Pochodząca z Włoch Marina Piro czuła, jak życie ucieka jej między palcami i postanowiła działać. Wyremontowała stary samochód, zapakowała psa i ruszyła w drogę.
11.02.2017 | aktual.: 11.02.2017 11:27
Jak z robiącego karierę i zarabiającego niemałe pieniądze „białego kołnierzyka” stać się inspiracją dla tysięcy ludzi? Wygląda na to, że Marina Piro znalazła przepis i z powodzeniem wciela go w życie. Młoda Włoszka przez kilka ostatnich lat mieszkała w Wielkiej Brytanii. Z pobytem na Wyspach wiązała wielkie nadzieje. Wiele celów, jakie postawiła przed sobą, wyjeżdżając z rodzinnego kraju, udało się jej zrealizować. Mimo sukcesu, wciąż odczuwała niedosyt – pieniądze i kolejne awanse nie dawały jej poczucia spełnienia. Wtedy uznała, że nadszedł czas na wprowadzenie radykalnych zmian.
Kobieta postanowiła zrezygnować z pracy i ruszyć w podróż dookoła świata. W trasę zdecydowała się zabrać swojego ukochanego psa Odie. Szybko stwierdziła, że przemieszczanie się z psiakiem konwencjonalnym sposobem – samolotami, autobusami i koleją – nie wchodzi w grę. Większość przewoźników po prostu nie pozwala na podróżowanie ze zwierzętami. Podobne komplikacje mocno utrudniłyby jej osiągnięcie celu.
- Zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę chciałam żyć innym życiem, bardziej zbliżonym do wartości, które są mi bliskie – przyznała niedawno w jednym z wywiadów. - Rozdałam większość rzeczy, które miałam, dałam ogłoszenie i kupiłam małego, zdezelowanego vana. Zdecydowałam się podróżować w ten sposób, bo to była najlepsza opcja, by mieć Odie przy sobie, a jednocześnie zabrać ze sobą wszystkie potrzebne w podróży rzeczy.
Samochód Renault Kangoo z 2001 r., który nabyła za 500 funtów (ok. 2,5 tysiąca złotych), potrzebował gruntownego remontu. Marina musiała mieć nie tylko pewność, że pojazd podoła trudom podróży. Konieczne było również zaadaptowanie wnętrza w taki sposób, by wszystkie niezbędne rzeczy były na wyciągnięcie ręki. W środku znalazło się wygodne miejsce do spania oraz kuchenka pozwalająca na bieżąco przygotowywać posiłki. Nie zabrakło też oświetlenia LED. Wóz musiał być komfortowy dla niej, ale też uwzględniać potrzeby jej ukochanego psa.
Co ciekawe, przygotowując pojazd do podróży, Włoszka większość rzeczy robiła na własną rękę. W tym celu przestudiowała wcześniej szereg podręczników i poradników z zakresu mechaniki. Wszystkie informacje, jakie przyswoiła, były dla niej całkowicie nowe. Zdobycie odpowiedniej wiedzy zwiększyło jej niezależność. Dało jej też pewność, że gdy samochód zepsuje się w trakcie drogi, będzie wiedziała, jak postępować dalej. O swoich przygotowaniach do podróży oraz adaptacji samochodu zaczęła pisać na blogu. Za jego pośrednictwem chciała pokazać - szczególnie paniom - że remont samochodu, majsterkowanie czy prace związane z elektroniką nie są zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzn i przy odrobinie samozaparcia każda kobieta da sobie z nimi radę.
Coraz większa liczba osób jest pod wrażeniem jej projektu, dokonanej przez nią modernizacji samochodu oraz determinacji, dzięki której porzuciła dotychczasowe życie i zaczęła realizację marzeń. Z każdym dniem przybywa ludzi, którzy śledzą jej poczynania na Facebooku, Instagramie oraz blogu „Pam the Van”, gdzie Marina opisuje nie tylko swoje wrażenia z podróży, ale również przedstawia praktyczne informacje na temat... radzenia sobie z usterkami technicznymi w samochodzie. Kobieta ma nadzieję, że jej działania staną się inspiracją dla wielu innych osób, którym praca czy zwykła codzienność nie przynosi radości. - Zbyt wiele osób jest niezadowolonych ze swojego życia pełnego stresu, z pracą od 9-ej do 17-ej, wysiłkiem ukierunkowanym na zarobienie odpowiedniej ilości pieniędzy i brakiem celu – tłumaczy Marina. - Wielu marzy o podróżowaniu po świecie, poznawaniu nowych państw i nowych kultur.
Kobieta przekonuje, że świat jest na wyciągnięcie ręki. Jej przygoda zaczęła się niedawno, ale Marina jest pewna, że na pewno szybko się nie skończy. Na razie nie ma w planach powrotu do Wielkiej Brytanii.