Turyści wstrzymali oddech. O godz. 12 wszystko było już jasne
Długo wyczekiwany dzień nadszedł. We wtorek 9 lipca poznaniacy i turyści nareszcie zobaczyli trykające się koziołki, co od 1,5 miesiąca nie było możliwe. Dyrektor Muzeum Narodowego w Poznaniu, odpowiedzialnego za konserwację koziołków, przeprosił za zwłokę.
10.07.2024 | aktual.: 10.07.2024 10:38
Do awarii doszło 21 maja. Turyści i mieszkańcy byli zawiedzeni, gdy pojawiali się na Rynku, a największej atrakcji nie było.
Najdłuższa awaria w historii
Jak mówiła w trakcie konferencji prasowej dr Magdalena Mrugalska-Banaszak, kierownik Ratusza w Muzeum Narodowym w Poznaniu, była to najdłuższa nieobecność koziołków na rynku w XXI w.
Również po raz pierwszy w historii koziołki musiały opuścić Poznań – były naprawiane w Puszczykowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Deklarujemy, że koziołki będą znów ukazywały się codziennie o 12 i 15, i być może w specjalne dni dodatkowo o 18. Te, które dziś wyjdą i są naprawione, mają ponad 30 lat i skomplikowany mechanizm. My także przepraszamy, ale naprawdę robiliśmy wszystko, żeby zostały przywrócone Poznaniowi i jego gościom - powiedział Tomasz Łęcki, dyrektor Muzeum Narodowego.
Unikatowy mechanizm
Za naprawę odpowiedzialny był Krzysztof Kurek, zegarmistrz i konserwator w muzeum, który po raz pierwszy miał styczność z koziołkami w 1985 r., kiedy jako 15-letni chłopak szkolił się w swoim fachu. – To jest mechanizm, który powstał w 1991 r. Jest on unikatowy, prototypowy, po prostu niepowtarzalny. Przez 32 lata wykonał chyba ze 140 tys. skłonów, a to może powodować nieodwracalne uszkodzenia. W maju pękła prowadnica odpowiedzialna za kłanianie i powrót koziołka do pozycji wyjściowej. Naprawialiśmy to, ale okazało się, że to był dopiero początek - powiedział Kurek.
9 lipca zgromadzeni pod ratuszem turyści i mieszkańcy trzymali kciuki, żeby wszystko się udało. O godz. 12 wstrzymali oddech i na szczęście koziołki wyjechały i zaczęły się trykać bez żadnych przeszkód. Na rynku rozległy się gromkie oklaski.