"Prawo knebla" w wakacyjnym raju Polaków. Nawet 127 tys. zł kary za zdjęcie telefonem
Jeśli ktoś wyjeżdża na wakacje w Hiszpanii, to powinien trzymać telefon z daleka od funkcjonariuszy różnych służb. W tym kraju wciąż obowiązuje tzw. prawo knebla, które m.in. zakazuje filmowania lub fotografowania policjantów podczas interwencji. Turyści powinni się dobrze zastanowić, zanim wyciągną telefon i włączą aparat, bo może to przysporzyć im dużych kłopotów, włącznie z aresztem oraz wysoką karą finansową.
Weekendowa noc w pobliżu centrum rozrywkowego w turystycznym kurorcie w Playa del Ingles na południu Gran Canarii. Wśród kilku osób wybuchła awantura, kobiety szarpały się z jednym z mężczyzn. Jedna z nich prawdopodobnie została uderzona i po utracie sił usiadła na ziemi.
Zakaz filmowania interwencji policyjnych w Hiszpanii
Na miejscu szybko pojawił się patrol policji, powalił na ziemię i zatrzymał podejrzanego mężczyznę, który próbował uciec do pobliskiego domu.
- Widząc, co się dzieje, jako jedyny chwyciłem za telefon, aby nagrać to zdarzenie - opowiada Wojciech Sikorski, redaktor naczelny polonijnej gazety i portalu NaKanarach.pl. - Stałem po drugiej stronie ulicy i obserwowałem to z daleka. Nie zdążyłem włączyć aparatu, a już usłyszałem stanowczą reakcję policjanta w moim kierunku: "Ej, nie można nagrywać, odejdź stąd!". Tak też zrobiłem, ale zacząłem się zastanawiać, o co chodzi. Przecież w Polsce prawie wszyscy nagrywają policjantów podczas interwencji i czasem wrzucają to do internetu – dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Turkusowa woda i rajskie widoki. Nieodkryty przez Polaków zakątek w ukochanym wakacyjnym kraju
Okazuje się, że w Hiszpanii od 2015 r. obowiązują surowe przepisy, które zabraniają filmowania interwencji policyjnych i wrzucania tego do internetu. Drakońskie prawo w tym kraju wprowadzono po tym, jak telewizja i Internet zostały zalane negatywnymi zdjęciami starć policji z protestującymi Hiszpanami. Z powodu ekonomicznego i finansowego kryzysu, olbrzymiego bezrobocia, cięć budżetowych i braku przejrzystości w podejmowaniu decyzji przez władze w 2012 r. w całej Hiszpanii odbyło się prawie 15 tys. demonstracji, około 40 dziennie.
Zgodnie z aktualnym hiszpańskim prawem, jeśli nagrywanie lub fotografowanie funkcjonariuszy zagraża ich bezpieczeństwu, bezpieczeństwu ich rodzin, chronionym obiektom lub przeszkadza w wykonywaniu operacji, może to stanowić "poważne wykroczenie". Wówczas kara może wynieść od 600 euro (ponad 2500 zł) aż do 30 tys. euro, czyli około 127 tys. złotych.
Czytaj także: Wydarzenie przyciąga tłumy. Każdego dnia kolejni ranni
Hiszpańska policja informuje, że nagrywanie pracy funkcjonariuszy nie jest wykroczeniem, jeśli dokonuje się go z poszanowaniem prawa i nie rozpowszechnia nagranego materiału. W żadnym wypadku nie możemy przetwarzać danych osobowych funkcjonariuszy, które mogą stanowić zagrożenie dla nich lub bieżących operacji policyjnych.
Gdy wizerunek policjanta zostanie rozpowszechniony, funkcjonariusze mają prawo do zidentyfikowania osoby, która to robi. Może to być potrzebne, jeśli później będzie konieczne podjęcie środków administracyjnych lub karnych w związku z nielegalnym wykorzystaniem tych nagrań.
W hiszpańskim prawie zapisano również, że obowiązkowo należy współpracować z policją i stosować się do ich poleceń podczas filmowania. Nie można przeszkadzać im w wykonywaniu obowiązków.
W Hiszpanii policjanci często noszą kamery na mundurach, co pozwala na obserwowanie ich pracy z perspektywy funkcjonariuszy, a także dzięki temu szybką identyfikację osób postronnych. W przypadku aresztowania, policja ma prawo zatrzymać osobę na 72 godz. (w Polsce 48 godz.) zanim postawi ją przed sądem.
Tymczasem organizacje broniące m.in. praw człowieka np. Amnesty International, Defender A Quien Defiende, Greenpeace, Irídia, Legal Sol, No Somos Delito, Novact, CGT, Rights International Spain i Red Acoge wzywają, aby reforma ustawy o bezpieczeństwie obywateli, znana jako "ustawa knebla" została zniesiona. W obecnych przepisach jest wiele zapisów, które mogą naruszać prawa człowieka.
Przez lata rząd i różne grupy parlamentarne wielokrotnie obiecywały uchylenie ustawy lub jej kompleksową reformę, ale jak na razie drakońskie prawo nadal obowiązuje w Hiszpanii.