Sebastian Snow - jeden z najbardziej ekscentrycznych podróżników

W latach 50. ubiegłego wieku brytyjski podróżnik Sebastian Snow postanowił zostać pierwszym człowiekiem, który spłynie w dół Amazonką. Długo się nie zastanawiając, wskoczył do łódki i ruszył w drogę. Choć podróżnicy, którzy decydują się na tak ekstremalnych wyczyny, skrupulatnie się do nich przygotowują, Brytyjczyk nie zawracał sobie głowy podobnymi sprawami.

Obraz
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
Rafał Celle

Wśród przymiotników najlepiej charakteryzujących Sebastiana Snowa najczęściej pojawiają się: dziwny, szalony, ekscentryczny, śmieszny. Żaden z nich nie wydaje się na wyrost. Gdyby nakręcić film opisujący jego historię, to równie dobrze mógłby powstać trzymający w napięciu film przygodowy, jak i komedia. Wiele osób zwraca uwagę, że ten brytyjski podróżnik był człowiekiem, który trochę nie przystawał do swoich czasów. O jego szaleństwach do dziś krążą niezliczone anegdoty.

Sebastian Snow zapisał się w historii ekspedycją, która miała miejsce w połowie ubiegłego wieku. Była to właściwie jego pierwsza znacząca podróż. Odbył ją krótko po ukończeniu szkoły - miał zaledwie 22 lata. Pochodzący z angielskiego Sussex obieżyświat postanowił wtedy wyjechać do Ameryki Południowej. Zdecydował się wziąć udział w wyprawie, mającej na celu potwierdzenie hipotezy, zgodnie z którą woda zasilająca rzekę Marañón (potem zamienia się w Amazonkę) pochodzi z polodowcowego jeziora Ninococha. O planowanej misji przeczytał w gazecie, a ponieważ doświadczenie nie było od kandydatów wymagane, postanowił spróbować. Już wcześniej przekonał się, że siedzące i spokojne zajęcia nie są dla niego – pracował w banku oraz w towarzystwie ubezpieczeniowym, ale nigdzie długo nie zagrzał miejsca. Podczas ekspedycji hydrologicznej, która rozpoczęła się w kwietniu 1951 r., szybko udało się potwierdzić wysuniętą wcześniej teorię na temat jeziora Ninococha. Dzięki temu zarówno Snow, jak i towarzysz jego podróży, John Brown, zdobyli szacunek środowiska, a następnie stali się członkami Królewskiego Towarzystwa Geograficznego.

Snow nie byłby jednak sobą, gdyby na tym poprzestał. Tuż po wykonaniu zadania w jego głowie pojawił się szalony pomysł. Uznał, że skoro dotarł już tak daleko, to pora dokonać czegoś, co przejdzie do historii. Postanowił przepłynąć całą Amazonkę. Idea zrodziła się dosłownie w jednej chwili, a decyzję podjął pod wpływem impulsu. Nie zamierzał zwlekać i pomysł postanowił wcielić w życie natychmiast. Wiedział, że jeśli przepłynie łódką całą rzekę, zostanie pionierem.

Powiedzieć, że Snow był do tego zadania kompletnie nieprzygotowany, to nie powiedzieć nic. W wyprawę, która w normalnych warunkach poprzedzona zostałaby drobiazgowym planowaniem, wyruszył bez zapasów. Jako środek transportu posłużył mu kajak i drewniane bale. Mężczyzna uznał, że będzie korzystał z pomocy ludzi dobrej woli, pozyskując jedzenie od mieszkańców wsi oraz przedstawicieli plemion napotykanych podczas przeprawy. Mówiąc krótko, jego strategia opierała się na wiosłowaniu od jednej wioski do kolejnej i zdobywaniu na bieżąco żywności oraz innych rzeczy niezbędnych do ukończenia wyprawy. Tu pojawiła się jednak bariera – komunikacyjna. Snow nie za bardzo wiedział, jak porozumiewać się z napotykanymi po drodze tubylcami. Zastosował metodę wykorzystywaną czasami przez niektórych turystów – mówił do autochtonów głośno i wyraźnie w... swoim ojczystym języku. Wierzył, że w ten sposób angielski stanie się zrozumiały dla każdego.

Obraz
© Shutterstock.com

Dla kogoś płynącego z nurtem Amazonki kwestia jedzenia i odpowiedniego ekwipunku to tylko jeden z wielu problemów. W Amazonii trzeba się też przecież liczyć z egzotycznymi, często niebezpiecznymi zwierzętami różnej wielkości. Jakby tego było mało, szyki w każdym momencie mogą też pokrzyżować tropikalne choroby. Snow nic sobie z tego nie robił, na każdą pojawiającą się bolączkę błyskawicznie znajdując rozwiązanie. Stosując tę filozofię, bardzo szybko rozprawił się np. z piratami. Kiedy ci do niego podpłynęli, ekscentryczny podróżnik po prostu zaczął krzyczeć z całych sił, starając się odszukać w pamięci pojedyncze hiszpańskie słowa. Wydzierał się tak długo, aż intruzi dali za wygraną. Jak stwierdził potem jego przyjaciel, Robin Hanbury-Tenison (także podróżnik), choć wcielane przez Snowa pomysły wydawały się szalone i kuriozalne, zawsze się sprawdzały.

Można sobie oczywiście żartować ze środków, z jakich korzystał Snow, ale pozwoliły mu one na ukończenie misji, która dobiegła końca w lipcu 1952 r. Do Ameryki jednak jeszcze wracał. W 1973 r. postanowił przejść przez obie Ameryki – od Patagonii aż po Alaskę – prawie 25 tys. kilometrów. W tę podróż ruszył także nieprzygotowany. Nie miał przy sobie nawet wody, a gdy był bardzo spragniony, pił tę z bajor. Z powodów zdrowotnych nie zdołał dokończyć amerykańskiej przygody – poddał się po przejściu 14 tys. kilometrów. Wśród innych jego znaczących wojaży warto wymienić pieszą podróż przez Bliski Wschód, motocyklową eskapadę przez Laponię czy wyprawę na trzy wulkany w Andach (Chimborazo, Cotopaxi i Sangay).

Obraz
© antiqueprintclub.com

Snow zmarł w kwietniu 2001 r. Dziś przez innych podróżników nazywany jest jednym z ostatnich przedstawicieli gatunku "łowców przygód z prawdziwego zdarzenia". „Sebastian jest podatny na wszystkie rodzaje katastrof. Niektóre z nich są naprawdę śmieszne” - napisał o nim w swojej książce podróżnik Christian Bonington, który dodał, że Snow stanowił przedziwną mieszankę pasji, szaleństwa, naiwności, skromności, cynizmu, odwagi i wytrzymałości.

Wybrane dla Ciebie

City breaki w odwrocie? Jesienią coraz mniej rezerwacji w dużych miastach w Polsce
City breaki w odwrocie? Jesienią coraz mniej rezerwacji w dużych miastach w Polsce
Najwyższy most świata w Chinach został otwarty. Pobił wszystkie rekordy
Najwyższy most świata w Chinach został otwarty. Pobił wszystkie rekordy
Pogodowy dramat w Bułgarii. Gwałtowne opady deszczu dosłownie dewastują kraj
Pogodowy dramat w Bułgarii. Gwałtowne opady deszczu dosłownie dewastują kraj
Żegluga na polskiej rzece powróci? Walka się rozpoczęła
Żegluga na polskiej rzece powróci? Walka się rozpoczęła
Polska staje się turystyczną potęgą? Liczby mówią same za siebie
Polska staje się turystyczną potęgą? Liczby mówią same za siebie
Polski projekt wyróżniony. Futurystyczne muzeum robi wrażenie
Polski projekt wyróżniony. Futurystyczne muzeum robi wrażenie
Afera na dworcu w Katowicach. "Zabójcze fotele cierniowe"
Afera na dworcu w Katowicach. "Zabójcze fotele cierniowe"
Majorka walczy z inwazją węży. Nowe środki bezpieczeństwa na wyspie
Majorka walczy z inwazją węży. Nowe środki bezpieczeństwa na wyspie
Mieszkańcy i turyści go polubili. "Pan Terminator" musiał zostać usunięty
Mieszkańcy i turyści go polubili. "Pan Terminator" musiał zostać usunięty
Tysiące ludzi chciały wziąć udział w wyprawie. Wejściówki rozeszły się w siedem minut
Tysiące ludzi chciały wziąć udział w wyprawie. Wejściówki rozeszły się w siedem minut
Huragan nadchodzi. Przygotowują się na najsilniejsze uderzenie od 25 lat
Huragan nadchodzi. Przygotowują się na najsilniejsze uderzenie od 25 lat
Chwile grozy. Orki zaatakowały jacht
Chwile grozy. Orki zaatakowały jacht