Singapur. Wydry opanowały przydomowe baseny i stawy
Rosnąca populacja wydr w Singapurze staje się uporczywa dla mieszkańców. Zwierzęta spotkać można nawet w centrum miasta. Najbardziej jednak upodobały sobie przydomowe baseny i stawy, w których hodowane są bardzo drogie karpie.
W latach 70 XX w. populacja singapurskich wydr drastycznie się zmniejszyła. Powodem była polityka wylesiania znacznych obszarów kraju, przez co zmniejszyła się ilość zielonych terenów. Natomiast rozwój przemysłowy spowodował zwiększenie zanieczyszczenia powietrza, co też nie służy środowisku naturalnemu, w tym rozmnażaniu się zwierząt.
Odrodzenie singapurskich wydr
Teraz jednak Singapur jest miejscem zanurzonym w tropikalnej zieleni, a do tego wdrożono innowacyjny system oczyszczania wody, co miało ogromny wpływ na odrodzenie się natury. Dodatkowo, ostatni czas pandemii i lockdownu spowodował, że Singapur stał się miejscem bardziej wyludnionym niż dotychczas, co ośmieliło wydry do eksplorowania terenów dawniej dla nich niedostępnych.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Singapurskie wydry upodobały sobie życie w mieście
Teraz mieszkańcy mogą spotkać zwierzęta niemal wszędzie. Przechadzają się po centrum miasta. Koczują w parkach i bardzo upodobały sobie przydomowe baseny oraz stawy. Niechciani lokatorzy potrafią narobić wiele szkód. Hodowcy bardzo drogich karpi Koi niepokoją się o swoje ryby, ponieważ ich ceny sięgają tysięcy, a czasami nawet milinów dolarów.
Pewna rodzina wydr urządziła sobie w ogrodzie jednego z mieszkańców prawdziwą ucztę. Wdarła się do stawu, gdzie właściciel hodował drogie okazy. Wydry popływały, najadły się i opuściły "lokal". Przez okolicznych mieszkańców rodzina wydr została nazwana "Zouk", od lokalnego klubu nocnego.
Kolejny bardzo przykry przypadek dotyczył karpi Koi. Z niektórymi z nich 60-letni mężczyzna związany był praktycznie od urodzenia. Anthony bardzo przeżył stratę. Średnia długość życia tych karpi wynosi 40 lat, ale są okazy które potrafią przeżyć nawet ponad 200 lat.
Premier nie zgodził się na odstrzał
Mieszkańcy mieli nawet pomysł, aby zmniejszyć populację wydr poprzez odstrzał. Jednak premier Lee Hsien Loong kategorycznie nie zgodził się na takie kroki, co zostało poparte również przez innych polityków. Do obywateli skierował się ze słowami, że "muszą znaleźć sposoby na współistnienie z lokalną florą i fauną".
Jeden z użytkowników Facebooka - Jeffrey Teo - utworzył nawet grupę o nazwie Ottercity, podkreślając w ten sposób, że tak naprawdę to wydry odzwierciedlają marzenia Singapurczyków.
"Są dokładnie tym, kim chcemy być" – napisał. "Spędzają czas z rodziną. Lubią pływać, dobrze jeść i trochę się opalać" - dodał Jeffrey.
Źródło: RMF24 / Insider