Skargi na polskie urzędy. "W wydziale ds. cudzoziemców nikt nie mówi po angielsku"

Jedna z czytelniczek zgłosiła nam przez serwis dziejesie.wp.pl problem z komunikacją z pracownikami urzędów ds. cudzoziemców w Polsce. - Dotknęłam szczytu paradoksu naszego kraju - mówi WP Ewa Świątecka. Jej zdaniem polscy urzędnicy nie mówią po angielsku. Przypadków jest więcej.

Cudzoziemcy mają problemy z załatwianiem spraw w polskich urzędach Cudzoziemcy mają problemy z załatwianiem spraw w polskich urzędach
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Ievgen Chabanov
Monika Sikorska

- Dotknęłam szczytu paradoksu naszego kraju. Mam znajomego z Nigerii i pomagam mu ze wszystkimi formalnościami związanymi z legalizacją pobytu, bo (uwaga) w wydziale ds. cudzoziemców nikt nie mówi po angielsku - pisze nam nasza czytelnicza, Ewa Świątecka. - I to nie jest jedyna taka sytuacja, że tylko w urzędzie w Lublinie pracownikom się noga powinęła. Moja siostra dla swojego męża Kolumbijczyka też musiała wszystko załatwiać, bo w Gdańsku również "don’t understand" (pol. nie rozumiem) - dodaje.

Skargi na urzędy ds. cudzoziemców to nie nowość

O tym, że w polskich urzędach obsługi cudzoziemców nie jest miło, wiadomo od lat. Niemiło bywa także i w urzędach, w których Polacy załatwiają swoje własne sprawy. Trzask odkładanej słuchawki, patrzące spod byka panie i pretensjonalny ton to stereotypowy obraz typowego polskiego urzędu.

Przybysze z zagranicy muszą się mierzyć z dodatkowymi problemami, takimi: jak częste traktowanie ich z góry przez urzędników, konieczność wypełniania wniosków po polsku i niechęć (albo nieznajomość) wobec języków obcych. Nie jest to jednak nowość w polskich urzędach, a jednak dziwi tak samo.

O problemach komunikacyjnych pracowników wydziałów do spraw cudzoziemców polskich urzędów media rozpisywały się już lata temu. W 2014 r. "Rzeczpospolita" zwracała uwagę na ten sam problem - cudzoziemcy mieli kłopot z załatwieniem swoich spraw w polskich urzędach.

Chodziło wówczas nie tylko o problem z obcymi językami, ale i niedostateczne kompetencje pracowników. Bywało, że interesanci otrzymywali sprzeczne informacje, bądź wymagano od nich przynoszenia niepotrzebnych dla danej sprawy dokumentów.

Kłopoty w komunikacji z pracownikami urzędów to nadal aktualna sprawa

Wygląda na to, że sytuacja wcale nie poprawiła się na przestrzeni lat, a wizyty w polskich urzędach dla wielu obcokrajowców nadal bywa traumą.

- Moje wizyty w gdańskim biurze dla cudzoziemców są po prostu przytłaczające. Musimy się jakoś porozumiewać, a dla kogoś, kto nie zjawia się tam ze swoim prawnikiem albo kimś, kto mówi po polsku, może to być przykre doświadczenie - mówi WP Zola*, mieszkająca w Gdańsku obywatelka Tanzaniii. -  Zawsze mam ten lęk, że ktoś mnie nie zrozumie, albo że zrobiłam coś źle, nie mając o tym nawet pojęcia. I tak, muszę używać Google Translate, kiedy rozmawiam z pracownikami. Ale nawet jak pokazuję im przetłumaczony tekst, nie mam pewności, czy zostanę dobrze zrozumiana - tłumaczy.

Mieszkająca w Gdańsku cudzoziemka przyznaje, że czuje się bezsilna wobec urzędowego systemu. Jej zdaniem pracownicy dostępni pod numerem dla osób anglojęzycznych często nie odbierają telefonów, a gdy już uda jej się nawiązać połączenie, dążą do szybkiego zakończenia rozmowy.

- Dzwonię i dzwonię bez skutku, a przy kolejnych próbach w słuchawce słyszę już tylko, że numer jest zajęty. Czasem po prostu wydaje mi się to podejrzane i zastanawiam się, czy oni wiedzą, że to ja dzwonię, czy wszystkich tak traktują - mówi Zola.

Urzędy deklarują, że interesanci obsługiwani są z jak najwyższą jakością

Przez urzędowe struktury ciężko jest się przebić nie tylko interesantom. Problem miałam również i ja, usiłując wyegzekwować zajęcie stanowiska w tej sprawie od dwóch urzędów: lubelskiego i gdańskiego. Nie ma się co jednak dziwić, że rzecznicy prasowi jak lwice bronią reprezentowanych instytucji. W końcu to poważne oskarżenie.

- Z naszej praktyki wynika, że nie każdy cudzoziemiec deklarujący znajomość języka angielskiego faktycznie posługuje się tym językiem w stopniu pozwalającym załatwiać sprawy urzędowe, choćby w podstawowym zakresie - komentuje Marcin Tymiński, rzecznik prasowy Wojewody Pomorskiego. - Rozumiem, że państwa czytelniczka mogła mieć do czynienia z sytuacją rzadką, jednak zarzut niekompetencji skierowany do całego wydziału nie jest niczym innym jak krzywdzącym stereotypem i próbą dyskredytowania jednostki urzędu jako całości - mówi nam.

Biuro Prasowe Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego zapewnia, że pracownicy znają i porozumiewają się językiem angielskim, niemieckim, hiszpańskim, rosyjskim oraz ukraińskim – nierzadko posługując się jednocześnie kilkoma z nich.

Posługiwanie się językami obcymi to "dobra wola urzędników"

Podobne stanowisko zajmuje również rzeczniczka Wojewody Lubelskiego. Zdaniem pani Agnieszki Strzępki, zgodnie z art. 27 Konstytucji w Rzeczypospolitej Polskiej językiem urzędowym jest język polski. Wszelkie wnioski przedkładane do wojewody muszą być również przedkładane w naszym języku ojczystym. A zatem posługiwanie się językami obcymi jest jedynie dobrą wolą urzędników.

- Pracownicy Wydziału Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie dokładają wszelkich starań, aby służyć wsparciem osobom, które z powodu bariery językowej mają trudności z załatwieniem swoich spraw w Oddziale ds. Obsługi Cudzoziemców. W żadnym wypadku nie jest wymagane ani stawiennictwo z osobą polskojęzyczną, ani korzystanie z tłumacza Google. Natomiast zdarza się, że takim rozwiązaniami posiłkują się z własnej inicjatywy cudzoziemcy, ponieważ ich znajomość języka angielskiego lub języka rosyjskiego niejednokrotnie nie jest wystarczająca - deklaruje Agnieszka Strzępka w imieniu Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Interesanci twierdzą jednak inaczej. Ich zdaniem to urzędnicy częstokroć nie wykazują się znajomością języków obcych, a tłumacz internetowy nierzadko potrzebny bywa właśnie im, a nie cudzoziemcom.

- Słowo przeciwko słowu. Mogłam nagrać naszą rozmowę, żeby mieć dowody. Mój kolega posługuje się językiem angielskim na bardzo wysokim poziomie - studiuje stosunki międzynarodowe, a język wykładowy to właśnie angielski. Rozmawiał przynajmniej z czterema osobami w swojej sprawie i każda z tych osób odsyłała go do kogoś innego, kto rzekomo znał angielski, ale finalnie okazywało się, że jednak nie. Może to właśnie ich pracownicy deklarują, że język znają, ale w rzeczywistości na niewystarczającym poziomie. A to chamy urzędasy - podsumowuje nasza czytelniczka Ewa Świątecka.

*Imię oraz kraj pochodzenia naszej rozmówczyni zostały zmienione

Agresja na granicy z Białorusią. Migranci chcieli wedrzeć się do Polski

Wybrane dla Ciebie
Szaleństwo w polskim mieście. "Obłożenie jest praktycznie pełne"
Szaleństwo w polskim mieście. "Obłożenie jest praktycznie pełne"
Wstążka przy walizce? Możesz mieć problemy
Wstążka przy walizce? Możesz mieć problemy
Ornitologiczna sensacja w USA. Rzadki gość na Long Island
Ornitologiczna sensacja w USA. Rzadki gość na Long Island
Pokazali zdjęcie z Tatr. Magiczne i tajemnicze zjawisko
Pokazali zdjęcie z Tatr. Magiczne i tajemnicze zjawisko
Wyjątkowy widok na plaży. Mężczyzna narysował dziesiątki serc
Wyjątkowy widok na plaży. Mężczyzna narysował dziesiątki serc
Wideo z parku narodowego. "Szczyt głupoty i braku szacunku!"
Wideo z parku narodowego. "Szczyt głupoty i braku szacunku!"
Rewolucja w Amsterdamie? Chcą zakazać sprzedaży marihuany turystom
Rewolucja w Amsterdamie? Chcą zakazać sprzedaży marihuany turystom
Liczba uczestników znacznie przekroczyła milion. Wszyscy wyszli na ulice miasta
Liczba uczestników znacznie przekroczyła milion. Wszyscy wyszli na ulice miasta
Tego się nie spodziewała. Polka pokazała wideo z Halloween w Kanadzie
Tego się nie spodziewała. Polka pokazała wideo z Halloween w Kanadzie
Odkrycie w Mjanmie. Pamięta czasy dinozaurów
Odkrycie w Mjanmie. Pamięta czasy dinozaurów
Kaszubska dynia bije rekord Polski. Klementyna waży tyle, co fortepian koncertowy
Kaszubska dynia bije rekord Polski. Klementyna waży tyle, co fortepian koncertowy
Nie wpuścili chłopca na pokład. Powodem drobiazg w paszporcie
Nie wpuścili chłopca na pokład. Powodem drobiazg w paszporcie