Trwa ładowanie...

Snowkite. "15 minut przeszkolenia wystarczy, by przerzucić się z wody na śnieg"

W północnej Polsce sezon sportów zimowych raczej się już skończył. Mieszkańcy południa, mają nadzieję, że w marcu będą jeszcze mieli okazję cieszyć się śniegiem. Jedni i drudzy przekonują jednak, że był to sezon, w którym Polacy pokochali snowkite.

SnowkiteSnowkiteŹródło: KiteAcademy.pl, fot: Marcin Rekiel
d4acb24
d4acb24

Narciarze lub snowboardziści z latawcem - jeszcze kilka lat temu taki widok był u nas rzadkością. W tym roku to prawdziwy hit. Amatorzy snowkite pojawili się nie tylko w górach, ale także nad morzem i w wielu innych rejonach Polski. Bo żeby uprawiać tę emocjonującą dyscyplinę, niepotrzebne są żadne wzniesienia i wyciągi. Wystarczy duża, wolna przestrzeń, wiatr i oczywiście śnieg - a tego mijającej zimy nigdzie nie brakowało.

Skąd ten szał?

Snowkite nie zawitał do Polski w tym roku. Jednak w tym sezonie stał się wyjątkowo modny. Przyczyn nagłego wzrostu popularności tej dyscypliny jest kilka. - Kluczowe były dwie kwestie. Przede wszystkim mieliśmy prawdziwą zimę, co dawno się nie zdarzyło. Po drugie przez większość sezonu zamknięte były stoki narciarskie. Ludzie szukali więc innych pomysłów na to, by poszaleć na śniegu - mówi Kamil Gach, instruktor i założyciel szkoły Pilsko Snowkite w Korbielowie (Beskid Żywiecki).

Kolejne powody wzrostu popularności tej dyscypliny wskazuje Marcin Rekiel z trójmiejskiej szkoły kiteacedemy.pl. - Zamknięte hotele spowodowały, że ludzie nie mogli jak co roku pojechać w góry. A zaletą snowkite jest to, że można go uprawiać także na płaskim terenie w okolicach domu. Dodatkowo nie tracimy czasu na wjazd na górę, więc nawet gdy stoki zostały otwarte, wiele osób nie chciało stać w długich kolejkach do wyciągu, tylko wolało korzystać z jazdy z latawcem - wyjaśnia Marcin Rekiel.

Snowkite na Wyspie Sobieszewskiej PAP
Snowkite na Wyspie SobieszewskiejŹródło: PAP, fot: Adam Warżawa

Pierwsze kroki z latawcem

Zdaniem instruktorów osoby, które jeżdżą już na nartach lub desce, potrzebują zaledwie kilku godzin, by opanować snowkite. - Na płaskim terenie, czyli takim, w jakim latamy w Gdańsku koło lotniska w Rębiechowie, opanowanie samego latawca i połączenie go z nartami czy deską, zajmuje 4 do 6 godzin - mówi Marcin Rekiel. - Kitesurferom zajmie to jeszcze mniej czasu. 15 minut przeszkolenia wystarczy, by przerzucić się z wody na śnieg - zapewnia.

d4acb24

Szkolenie w górach, choć sama jazda jest tu bardziej wymagająca, z reguły nie trwa dłużej. - Całą teorię, zasady bezpieczeństwa, technikę operowania latawcem, obsługę uprzęży itd. opanujemy w dwie godziny i spokojnie możemy się uczyć w grupie. Zajęcia praktyczne powinny być indywidualne, ewentualnie dwóch kursantów na instruktora. Cały kurs dla osób, które jeżdżą na nartach lub desce trwa około 4-5 godzin - mówi Kamil Gach ze szkoły snowkite w Pilsko Snowkite.

Źródło: Marcin Rekiel, KiteAcademy.pl
Snowkite to hit tegorocznego sezonu zimowego nie tylko nad morzem!

- Jeśli chodzi o cenę, to spokojnie można się zmieścić w 500 - 600 zł. Zaletą nauki w Korbielowie jest to, że nie musimy posiadać swojego sprzętu. Szkoła zapewnia latawce, prowadzi też wypożyczalnię. Cena za godzinę waha się od 50 do 150 zł.

- Są to profesjonalne latawce do snowkite, które napełniają się powietrzem w czasie jazdy, a nie jak te do kitesufringu są wcześniej pompowane. Są one znacznie bezpieczniejsze, a w przypadku uderzenia latawca o ziemię, ryzyko uszkodzenia sprzętu jest minimalne - dodaje Kamil.

d4acb24

Na czym tak latasz?

W sezonie letnim wielu snowkite’rów wykorzystuje ten sam latawiec do pływania na wodzie w okolicach Gdańska. - To zdecydowanie zmniejsza koszty, a biorąc pod uwagę, że przez ostatnie parę lat zimy mieliśmy słabe i w ciągu sezony trafiało się może kilka dni, gdzie można było polatać na śniegu, ta kwestia ma duże znaczenie - wyjaśnia Marcin Rekiel. - Używany latawiec z uprzężą, w dobrym stanie, który posłuży nam jeszcze z 5 lat, kupimy już za 2 tys. zł. A to daje 400 zł za rok zabawy i latem i zimą - dodaje.

Ekstremalny, ale bezpieczny

Snowkite sprawia wrażenie dyscypliny dla ludzi o mocnych nerwach. Instruktorzy przekonują jednak, że jeśli przestrzegamy wszystkich zasad, to zabawa jest bezpieczna.

- Kluczowy jest wybór miejsca. My latamy na dużym polu, gdzie nie ma żadnych przeszkód i co szczególnie ważne drzewa znajdują się bardzo daleko - tłumaczy Marcin Rekiel. - Konieczna jest też dobra znajomość sprzętu, wiedza jak wygasić latawiecł. I na koniec dopasowanie stylu jazdy do umiejętności. Rekordy wynoszące około 110 km na godzinę, zostawmy specjalistom. Jazda z prędkością 40 - 70 km na godzinę też daje mnóstwo radochy, a jest znacznie bezpieczniejsza.

Snowkite w Korbielowie Kamil Gach
Snowkite w KorbielowieŹródło: Kamil Gach

Szaleństwo w górach

Na początek przygody ze snowkite’em dobry jest każdy płaski, odsłonięty teren. Jeśli te podstawy są już opanowane, warto poszukać, bardziej pagórkowatego, co daje więcej frajdy. - Ta dyscyplina urodziła się w górach i choć można ją uprawiać wszędzie, to właśnie w górzystym terenie daje najwięcej emocji - mówi Kamil Gach.

- Na płaskim terenie możemy bawić się prędkością, skrętami, w górach możemy dodatkowo wspinać się na latawcu, a przy zjazdach z bardziej stromych szczytów fajnie poskakać, a nawet polatać jak na paralotni. Kiedy nabierzemy już doświadczenia, dochodzą nowe wyzwania np. ewolucje - skoki, salta, rotacje obroty - opowiada instruktor. - Zabawa jest naprawdę niesamowita i wbrew pozorom dostępna niemal dla wszystkich.

WIDEO: Pierwsza w życiu lekcja jazdy na nartach. "To nie takie straszne, jak się wydaje"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d4acb24
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4acb24