Zima 2021. Nie tylko biegówki, czyli nietypowe spotkania w gdańskich lasach
Takiej zimy na Pomorzu nie było od lat. Śniegu po kolana, miejscami nawet po pas. I to nie przez kilka dni, a non stop od pierwszych dni stycznia. Pech chciał, że w tej zimie stoki narciarskie były zamknięte, a że natura próżni nie lubi, w oczekiwaniu na możliwość szusowania (którą niedawno dostaliśmy), znaleźliśmy sobie nowy ulubiony zimowy sport - biegi narciarskie.
Mieszkam w Gdańsku, a właściwie na jego obrzeżach. Do centrum 10 minut samochodem, do lasu minuta spacerem. Mam psa - jest młody, niezmordowany i uwielbia zimę. Pracuję zdalnie. Wszystkie te okoliczności tłumaczą dlaczego, czy to wtorek czy niedziela, na spacerach po leśno-łąkowych dróżkach na obrzeżach miasta spędzam dużo czasu. I nie ja jedna.
Zima 2021 - wszyscy biegają na nartach
Już w poprzednich sezonach zdarzało mi się spotkać ludzi na biegówkach w okolicznych lasach. W tym roku jednak rzadko zdarzają się spacery, na których ich nie spotykam. Biegają młodzi, biegają seniorzy. Biegają moi liczni sąsiedzi, którzy na nartach wychodzą po prostu z domu, jak i mieszkańcy bardziej miejskich i mniej zaśnieżonych dzielnic, którzy przyjeżdżają do nas samochodami, by po wyjściu z nich zapiąć narty i ruszyć na szlak.
Niektórzy uprawiają tę dyscyplinę od lat, jednak wielu - co widać na pierwszy rzut oka - stawia na biegówkach pierwsze kroki. - Myśleliśmy o tym już wcześniej, bo warunki tu mamy idealne, ale dla kilku dni śniegu w sezonie, nie warto było nart kupować. W tym roku to co innego. Śnieg leży już drugi miesiąc - usłyszałam od miłego starszego małżeństwa spotkanego w lesie. - W telewizji to bieganie wydawało się takie łatwe, ale na żywo to spore wyzwanie. Pierwsze trzy dni ćwiczyliśmy głównie w ogródku - opowiadali ze śmiechem.
Wielu z moich bliższych i dalszych sąsiadów to narciarscy weterani, którzy już kilka lat temu zainwestowali w biegówki. - Zdarzały się zimy, że wyjąłem narty z garażu 3 - 4 razy. W tym roku na pewno przejechałem więcej, niż przez ostatnie 5 lat w sumie - opowiada Maciej z Gdańska.
Basia i Rafał w tym sezonie zamienili ukochane zjazdówki na biegówki. - Co roku jeździliśmy na dwa, trzy tygodnie do Wisły. W tym roku, kiedy mogliśmy to zrobić, stoki były zamknięte, nikt też nie wiedział, czy je w końcu otworzą. A zima taka piękna, że aż żal było z niej nie skorzystać, więc postanowiliśmy spróbować biegów i zabawa jest przednia - oceniają.
Zima 2021 - nie tylko narty
W rozmowie z Polakiem, który mieszka na Alasce, dowiedziałam się niedawno, że dla mieszkańców tego mroźnego stanu narty biegowe to obowiązkowy sprzęt, służący nie tyle nawet do uprawiania sportu, co po prostu do przemieszczania się. To mnie nie zaskoczyło, w przeciwieństwie do kolejnej informacji, że drugim też bardzo ważnym zimowym środkiem transportu są na Alasce rowery. Oczywiście specjalnie przystosowane do jazdy po śniegu i lodzie - z grubymi oponami, nabijanymi ćwiekami.
Jeszcze większe było moje zdziwienie, gdy dwa dni później taki pojazd minął mnie na leśnej ścieżce w Gdańsku.
To kolejny zimowy rowerzysta w tym rejonie. Bo do tej pory w okolicy spotykałam tylko mieszkańca mojego osiedla, który wieczorami śmiga "bicyklowym zaprzęgiem" w towarzystwie dwóch husky, do których zawsze stara się dołączyć mój pies.
Ale to nie koniec zaskoczeń tegorocznej zimy. Ostatnio aż oczy wyszły mi z orbit na widok czterech uśmiechniętych dziewczyn, które nagle w tumanach białego puchu wyłoniły się zza górki… na koniach.
To była scena prawie jak z "Ogniem i mieczem", albo innego sienkiewiczowskiego dzieła. Prawie, bo z happy endem. Nie tylko nikt nie zginął i nie został porwany, ale wszyscy wydawali się zadowoleni ze spotkania. Ja porobiłam dziewczynom zdjęcia, konie ignorowały psa, a ten zachęcony ich reakcją, znalazł w sobie odwagę, by zaspokoić ciekawość i spokojnie je obwąchać.
Niezwykła ta zima. Piękna i bardzo aktywna. Przynajmniej w gdańskich lasach. Co spacer to przygoda i wieczna niewiadoma, kogo i na jakim zimowym sprzęcie spotkamy.