Spotkanie z historią w Łęczycy
Nasz pobyt w Łęczycy zbiegł się w czasie z IX Międzynarodowym Turniejem Rycerskim, który 26 sierpnia odbył się na łęczyckim zamku. Do Łęczycy na ten dzień ściągali nie tylko mieszkańcy okolicznych wiosek, ale wielbiciele imprez średniowiecznych z całej Polski.
Galeria
/>
Polowanie na czarownice
Galeria
Przed zamkiem ustawiła się jedna z dłuższych kolejek jakie w życiu widziałam. Początek miała u wrót zamku i ciągnęła się aż na rynek. Turniej podzielony był na trzy części, na które składały się pokazy artyleryjskie, koncert muzyki dawnej zespołu „White Garden”, turnieje bojowe, pokaz tańca dawnego „Dworzanie”, pokaz konny „Drużyna Książęca”, pokaz sokolniczy i zabawy plebejskie dla publiczności. A z boku całej imprezy były rozstawione stragany z jedzeniem, wśród których największym powodzeniem cieszyła się „Pajda chleba” ze smalcem, kiełbasą i cebulą i innymi różnościami. Na turniej przybyli liczni rzemieślnicy pokazujący tajemnice swej pracy. Można było spróbować wybić monetę, przyjrzeć się pracy kowala, postrzelać z łuku i rzucić włócznią.
- Trzy strzały za dwa złote! Do wygrania nagroda niespodzianka!
- Tak, tak! Do wygrania moneta!
- Ile razy mam ci przypominać, byś nie mówił moneta tylko niespodzianka! Albo do wygrania talon na balon, uśmiech prezesa lub złote nożyce!
Kawałek dalej Pan Szymon Jakubowski tłumaczył jaka jest różnica pomiędzy płatnerstwem, a kowalstwem. Że płatnerzy dzieli się na: kołczownika, miecznika, pancernika i hełmiarza. On zaś sam zajmuje się wyrabianiem uzbrojenia dla rycerzy i hełmów. Obok jego stoiska można był zrobić sobie zdjęcie z sokołem czy sową. Ulubieńcem zarówno dzieci, jak i dorosłych została Sówka Płomykówka „Kiara”. Puszysta sówka jednak uciekała przed obiektywami i niezwykle energicznie odwracała główkę od przyglądającego jej się z zaciekawieniem tłumu.
- Mamo, mamo… Kup mi miecz! Tylko siedem złotych, a taaaki długi!... – zaczyna krzyczeć mały chłopiec do zapatrzonej w wielkie sowie oczy mamy.
Wszędzie pełno człowieka. I tego małego, i tego dużego. Wata cukrowa, baloniki, dmuchane zjeżdżalnie, rzeźby diabła Boruty, drewniane miecze, strzały. Ważni panowie przechadzają się w swych lśniących garniturach. Mama szuka dziecka, dziecko szuka mamy. A na koniec imprezy loteria fantowa. Wszyscy w skupieniu czekają na ogłoszenie zwycięskiego numerka. Kto dziś stanie się szczęśliwym posiadaczem średniowiecznych gadżetów?
I choć turniej dobiega końca to każdy tu po coś przyjechał. Popatrzeć na walki rycerskie, zrobić dzieciom zdjęcie na kucyku, spróbować świeżonki czy pajdy chleba, postrzelać z łuku, posłuchać dźwięków muzyki dawnej. Każdy ma w tym wszystkim jakiś cel. Cokolwiek to znaczy.
Sylwia Mróz, Wirtualna Polska