Szef pod specjalnym nadzorem. Firma nie pozwala mu latać samolotami pasażerskimi
Niejeden chciałaby mieć wynagrodzenie w wysokość kilkudziesięciu mln zł rocznie i mieć ogromną pozycję w ogólnoświatowej firmie. Jednak funkcja dyrektora generalnego nie oznacza, że można decydować o wszystkim. Przekonał się o tym Tim Cook z firmy Apple. Ze względu na bezpieczeństwo ma zakaz latania samolotami rejsowymi. Biedaczek...
Ta historia pokazuje, że stojąc na czele jednej z najbardziej rozpoznawalnych firm na świecie, można zapomnieć o swobodzie, dalekich i spontanicznych podróżach oraz o urlopowym szaleństwie. Można powiedzieć, że Tim Cook, piastujący funkcję dyrektora generalnego w firmie Apple, jest więźniem swojego sukcesu. Jest dla korporacji tak ważny, że nawet w życiu prywatnym nie może robić tego, co chce. Jedną z takich kwestii są np. podróże samolotami.
"Wdrożyliśmy nową politykę w 2017 r. Ma na celu zapewnienie bezpieczeństwa panu Cookowi, który posiada najważniejszą rolę w naszej firmie" brzmi część oświadczenia wydanego przez Apple. Po wprowadzeniu zmian, które uchwalił zarząd, może on latać wyłącznie prywatnymi odrzutowcami. Restrykcje mają na celu zminimalizować ryzyko, że prezesowi coś się przydarzy podczas lotu rejsowym samolotem.
Z pewnością będzie to kosztować firmę majątek. Od początku stycznia 2018 r. amerykański gigant produkujący elektronikę wydał w celu zwiększenia bezpieczeństwa szefa ponad 224 tys. dolarów, czyli ok. 777 tys. zł. W ciągu następnych 12 miesięcy suma ta może się powiększyć do kilkudziesięciu milionów dolarów i przekroczyć wartość rocznego wynagrodzenia Tima Cooka. Jego zarobek wyniósł w 2017 r. 12,825 mln dol., czyli ok. 44,5 mln zł.
Źródło: businessinsider.com