Tajki od 100 zł, czyli jak kwitnie seksturystyka
„Pikantny Meksyk”, „Tajlandia w negliżu”, „Gorączka Kenii”, „Kambodża bez cenzury” – oto menu biur podróży specjalizujących się w seksturystyce. W karcie, oprócz tak egzotycznych krajów jak Sri Lanka czy Filipiny, znaleźć można Polskę, Niemcy i Węgry.
Który mężczyzna nie marzy o spędzeniu urlopu w towarzystwie filigranowej Tajki, dbającej o jego wygody i posłusznie wykonującej każdą zachciankę? Czy znajdzie się kobieta, która odmówiłaby wakacji w ramionach muskularnego Mulata, gdzieś na plażach Majorki? Choć moda na seksurlop w naszym kraju dopiero raczkuje, to Polacy już od dawna dopytywali o "specjalny" pakiet usług.
"Tajlandia w negliżu"
Królestwo Tajlandii oglądane na zdjęciach w folderach biur podróży nęci rajskimi plażami, baśniowymi świątyniami, otoczonymi egzotyczną roślinnością i wyrafinowaną sztuką kulinarną. Ulice tajlandzkich miast pulsują życiem, a na nich spotkać można obok hałaśliwych przekupek także bosych, ubranych w pomarańczowe szaty mnichów buddyjskich. Do skromnych i zdyscyplinowanych mnichów zbierających jałmużnę należy dzień, gdy zaczyna się ściemniać na zarobek wyruszają młode Tajki, a ulice zapełniają się turystami, którzy ściągnęli z całego świata po "uciechy cielesne".
Po całodziennym zwiedzaniu leśnych, khmerskich świątyń, przychodzi pora na całonocną robinsonadę po domach publicznych, barach, klubach go-go i "hotelach rozkoszy". Prawdziwą Sodomą i Gomorą Tajlandii jest Pattaya – nazywana "miastem – burdelem" czy "stolicą rozkoszy". Turyści, których celem nie są seksualne przygody, z pewnością będą zaskoczeni już na lotnisku, gdzie roi się od "naganiaczy" rozdających ulotki zachęcające do korzystania z usług Tajek. Ci, których plany dotyczyły wyłącznie kobiecych wdzięków, nie potrzebują żadnych ulotek, bo w Pattayi trudno nie natknąć się na młode, skąpo ubrane i zagadujące mężczyzn dziewczęta.
- Są fantastyczne – mówi 30 letni Szymon, który 2 lata temu wybrał się na sekswakacje. – Nie narzucają się wulgarnie jak zachodnie prostytutki, są miłe, uśmiechnięte, spontaniczne i naturalne.
Po całonocnych igraszkach gotowe zostać na śniadanie, nigdzie się nie spieszą. Być może to są powody, dla których mężczyźni najczęściej wybierają się w podróż do Azji i korzystają z usług wschodnich kochanek. Do tego należy dodać, że Tajkom, które odebrały wychowanie pod znakiem patriarchatu, obce jest pojęcie asertywności. Pokorne i posłuszne rodzicom dziewczyny, często pochodzące ze wsi, bez słowa sprzeciwu udają się na zarobek do miasta.
Prostytucja w Królestwie Tajlandii nie jest społecznie napiętnowana, a prostytuujące się kobiety z dumą mówią o rodzinie będącej na ich utrzymaniu. Mimo, że nierząd w Tajlandii jest zakazany, seks-biznes ma się świetnie, a dochody, które przynosi państwu z pewnością mają wpływ na nierespektowanie prawa. Szacuje się, że w kraju prostytucją zajmuje się około miliona osób, a najmłodsze prostytutki mogą zaistnieć w profesji po ukończeniu 15 roku życia. Nie sposób nie zauważyć jednak, że wielokrotnie dochodzi do nadużyć, a młode dziewczyny lądują na ulicy zmuszane do nierządu przez własnych rodziców. Seksturystyka wiąże się także z handlem dziećmi, a bezkarni pedofile, często za zgodą rodziców, wykorzystują nieletnich.
Sprawdź najlepsze oferty: www.wycieczki.wp.pl
Niechciane "gratisy"
Seksurlopowiczów nie obchodzi beznadziejna sytuacja i problemy Tajek, tym bardziej, że ich usługi nie uszczuplają zbytnio portfeli wczasowiczów. Za noc Tajka życzy sobie od 100 zł w górę, ale można się targować. Po północy ceny lecą w dół.
- Gdy upatrzymy sobie np. barmankę, to musimy dodatkowo zapłacić właścicielowi baru, który zwolni ją ze stanowiska pracy – informuje Szymon.
Seksualne przygody kończą się niekiedy źle dla samych turystów. Piękne Tajki, które dłużej zajmują się profesją, wiedzą jak wykorzystać swoje wdzięki i starają się zapaść w pamięć zachodnim klientom. Po upojnych chwilach i trudnym rozstaniu piszą listy do swoich „przyjaciół” z prośbą o finansowe wsparcie. Mężczyźni będący pod urokiem kobiety, z którą spędzili weekend, zaczynają słać pieniądze, nie będąc świadomi tego, że utrzymują bezrobotnego męża prostytutki i jej dzieci.
Erotyczne wakacje mają inną, dużo bardziej mroczną stronę, którą turyści nazywają „gratisami”. Słońce, plaża, drinki i beztroski seks, czyli mieszanka prowadząca wprost do zarażenia się groźnymi chorobami wenerycznymi czy wirusem HIV. Mężczyźni powracający z tajlandzkiej "delegacji" do swoich partnerek, a wśród wyjezdnych zdarzają się również żonaci, nie przeprowadzają żadnych badań na obecność wirusów we krwi. Seksualne przygody partnera często mają tragiczne zakończenie.
Kobieca seksturystyka
Polskie biura podróży oficjalnie nie organizują seksurlopów, ale jak to w Europie środkowowschodniej bywa – "pod ladą" znajdzie się wszystko. Wstyd zabrania mówić w Polsce o seksie publicznie, ale chodzenie po hotelu nago, zapraszanie gości do orgii czy podpatrywanie innych par w Kenii, na Dominikanie czy Majorce nie wprawia już turystów w zakłopotanie.
O ile mężczyźni znacznie częściej, jako cel seks-podróży wybierają Tajlandię, to kobiety kierują się na Karaiby, do Egiptu czy Tunezji.
- Przystojni, egzotyczni mężczyźni prawią komplementy jak nikt inny – twierdzi Ania, studentka medycyny.
Do grupy Niemek, Szwedek i Dunek dołączyły niedawno Polki, które w ramionach Mulatów liczą na chwile relaksu i zerwania z codzienną nudą. Nowopoznani kochankowie często nie biorą pieniędzy za seks, towarzyszą kobiecie przez całe wakacje, zapewniając o swej miłości. Zauroczone Europejki stają się łatwym łupem dla przystojnych mulatów, którzy w turystkach widzą jedyną okazję do uprawiania miłości cielesnej.
Co niektórzy, młodsi panowie chcący zarobić na mieszkanie lub urządzenie wesela będą wypatrywali starszych, majętnych kobiet, którym umilą czas. Dlaczego Polki decydują się na sekswakacje?
- Polscy mężczyźni o siebie nie dbają, po 20 latach małżeństwa nie ma szans na zaproszenie do kina czy teatru, wolą oglądać mecz z kuflem w dłoni. Nie ma w nich spontaniczności ani romantyzmu – mówi Grażyna, mężatka z 25-letnim stażem.
Od 3 lat jeździ do Turcji i tam opłaca towarzystwo młodych chłopaków, choć zapiera się, gdy pada pytanie o seks. Twierdzi, że kobiety w jej wieku są pełne werwy, chcą jeszcze smakować życia, a przy zblazowanym mężu to jest niemożliwe. Na podobne wojaże stać już przeciętnie zarabiającą Polkę, tym bardziej, że kobieta rzadko kiedy płaci za usługi kochanka.
Niektóre biura podróży oferują korzystanie z usług seksualnych na terenie wybranego hotelu, bez konieczności szukania partnerów poza nim. Ten rodzaj seks-turystyki wybierają Włosi, Francuzi i Amerykanie, których zarobki znacznie odbiegają od polskiej pensji. Za pobyt w „hotelu rozpusty” trzeba zapłacić około 10 tys. zł, choć Majorka czy Ibiza to koszt o ponad połowę mniejszy.
„Polen specjal”?
Reklama LOT-u, zachęcająca do odwiedzania Polski, jako kraju specjalizującego się w seksturystyce, wywołała spore zamieszanie. Nie da się jednak ukryć, że Warszawa, Kraków czy Wrocław to miasta, do których najczęściej zaglądają, szukający erotycznych wrażeń, urlopowicze z Niemiec, Anglii i Skandynawii. „Różowa strefa” do tej pory kojarzona z placem Pigalle w Paryżu czy De Wallen w Amsterdamie powoli odchodzi do lamusa.
Cudzoziemcy często korzystają z usług prostytutek w polskich domach publicznych, choć zdarza się, że przed przyjazdem do naszego kraju, wyszukują ofert studentek ogłaszających się w Internecie. Młodsze, bo 14-16 letnie dziewczyny, próbują swoimi wdziękami kusić bywalców centrów handlowych. „Galerianki” nie ukrywają, że obcokrajowiec jest milej widziany od rodaka.
W Polsce prostytucja jest nielegalna i jakżeby mogło być inaczej – państwo na niej zarabia. Domy publiczne figurują, jako salony masażu, agencje towarzyskie czy nocne kluby i regularnie płacą podatki. Na seks-biznesie zarabiają również taksówkarze, którzy wiedzą dokąd podwieźć zagubionego klienta z Londynu.
Tekst: Marta Senk
pw/if
Sprawdź najlepsze oferty: www.wycieczki.wp.pl