Tanie linie lotnicze przyciągają do Polski miliony turystów
Linie lotnicze coraz bardziej rozbudowują w Polsce siatkę połączeń. To korzystne nie tylko dla nas, ale także dla obcokrajowców, którzy mają szansę przylecieć do naszego kraju z wielu zakątków Europy i świata. Korzystają z tego, co widać po danych Ministerstwa Sportu i Turystyki i wysokich pozycjach polskich miast w rankingach popularności.
Gwałtowny rozwój tanich linii w Polsce nastąpił w 2004 r., a z roku na rok było coraz lepiej. Wiele osób przypuszczało, że zainteresowanie Polską zacznie wygasać po Euro 2012, a stało się zupełnie inaczej. W dużej mierze przyczynili się do tego właśnie niskokosztowi przewoźnicy, którzy obsługują większą część pasażerów na polskich lotniskach.
Regularnych tras na stołecznym lotnisku jest 133, z czego 40 obsługują tanie linie. W przypadku portu lotniczego Kraków-Balice stałych połączeń jest 71, a 45 należy do linii: Ryanair, Wizz Air i EasyJet. W Gdańsku regularnych połączeń jest 59, natomiast 45 należy do lowcosterów. W Katowicach wartości te wynoszą 40/37, Wrocławiu 43/38, a z Modlina lata tylko jeden przewoźnik - Ryanair (liczba regularnych tras to 40). Do końcu 2017 r. ma się dodatkowo pojawić na polskich lotniskach jeszcze ok. 20 nowych tras. Oznacza to, że nie tylko my będziemy mogli więcej podróżować, ale także przyjmiemy większą liczbę gości z zagranicy.
Dane z Ministerstwa Sportu i Turystyki pokazują, że odkąd tani przewoźnicy rozwijają siatkę połączeń, notuje się stały wzrosty liczby zagranicznych turystów. W 2015 r. Polskę odwiedziło 16,7 mln turystów (pojawiło się ok. 25 nowych tras). Było to o 7 proc. więcej niż w roku 2014. Z kolei w 2016 r. nasz kraj odwiedziło 17,5 mln turystów (ponad 30 nowych tras). Rok 2017 zapowiada się równie dobrze i liczba przyjezdnych będzie na podobnym poziomie, co w 2016 r. Taki wynik plasuje nas w pierwszej "20" najczęściej odwiedzanych przez turystów krajów świata. Zdecydowaną większość gości stanowią mieszkańcy Unii Europejskiej - w roku ubiegłym było ich 12 mln.
Zadowoleni turyści i spory zastrzyk gotówki
"Badanie satysfakcji turystów krajowych i zagranicznych 2016", przeprowadzone na zlecenie Polskiej Organizacji Turystycznej, pokazuje, że 86 proc. gości z zagranicy jest zadowolonych z pobytu w Polsce, a większość z nich ma w planach kolejny przyjazd. Mają na to wpływ nie tylko niskie ceny biletów lotniczych. Nie bez znaczenia jest też ciekawość mieszkańców np. z Anglii czy Szwecji, którzy mają kontakt z naszymi rodakami żyjącymi na obczyźnie. Ponadto Polska jest utożsamiana jako kraj bezpieczny i bardzo atrakcyjny cenowo. Przykładowo mieszkańcy krajów skandynawskich mogą spędzić w Gdańsku czy Wrocławiu kilka dni w warunkach, na jakie musieliby u siebie wydaliby znacznie więcej. Jest to więc dla nich okazja do zakosztowania luksusu w niskiej (w ich mniemaniu) cenie.
Przeciętnie jeden turysta zostawia w Polsce 1,8 tys. zł. Wynika z tego, że branża turystyczna zarobiła na nich tylko w zeszłym roku 31,5 mld zł. Okazuje się, że więcej niż na atrakcje wydano na odzież, biżuterię i sprzęt elektroniczny.
Polska popularna, Polska piękna
Jak widać, coraz więcej cudzoziemców przekonuje się, że państwo położone na wschód od Odry jest warte odwiedzenia. Czują się zachęceni nie tylko biletami lotniczymi za "grosze", ale też atrakcyjnymi cenami na miejscu czy dobrą ofertą zakupową. Ponadto polskie miasta wysoko lądują w rankingach największych portali podróżniczych na świecie, często pojawiają się również artykuły dziennikarzy, którzy zachwyceni są Wrocławiem, Krakowem czy Gdańskiem.
Przykładem świetnej promocji naszego kraju było umieszczenie go na początku 2016 r. przez Lonely Planet, największego na świecie wydawcy przewodników turystycznych, na liście 10 najbardziej atrakcyjnych miejsc na świecie na spędzenie wakacji. W ten sposób zostaliśmy porównani pod względem atrakcyjności do Australii, Japonii, Urugwaju czy Fidżi. Ranking został stworzony przez międzynarodowe grono ekspertów i dziennikarzy, zajmujących się turystyką.
Zapytaliśmy kilku przyjezdnych, jaki jest powód ich wizyty. Silje i Edgar, para 30-latków z Norwegii, przylecieli z Trondheim do stolicy Polski na weekend. Są tutaj już po raz drugi. - Byliśmy po raz pierwszy w Warszawie w maju. Pogoda sprzyjała, bilety były w bardzo dobrej cenie. Byliśmy w sumie 5 dni i zobaczyliśmy większość atrakcji w mieście. Tym razem nie było sensu planować wycieczki obejmującej zwiedzanie, jeśli mamy do dyspozycji tylko 3 dni. Ponieważ znowu udało nam się znaleźć bilety lotnicze za ok. 400 koron norweskich (ok. 180 zł) dla naszej dwójki, to postanowiliśmy przyjechać tu na zakupy. Galerie handlowe są w głównych miejscach w mieście, są także większe od norweskich, a ceny produktów i ubrań w niektórych sklepach niższe. Następnym razem chcemy zabrać ze sobą znajomych - opowiada para z Norwegii.
Marlon, 24-letni Kolumbijczyk od kilku lat mieszka w Maladze, a o Polsce wielokrotnie słyszał od znajomych, którzy w Gdańsku i Wrocławiu byli na wymianach studenckich. Jak przyznaje, przyjechał, bo był ciekawy, jak wygląda państwo położone w środkowej części Europy. - Przyjaciele mieszkali tutaj przez kilka miesięcy i mieli okazję przekonać się, jak żyje się w Polsce. Oczywiście chcę zobaczyć główne atrakcje w Gdańsku, ale nie będę ukrywać, że chętnie kupię kilka rzeczy do domu. Znajomi przygotowali mi listę produktów, za którymi tęsknią. Szczerze mówiąc jest tu trochę lepiej niż się spodziewałem i kiedyś tu jeszcze wrócę - opowiada.
Mohammad pochodzi z Egiptu, jednak od kilku lat mieszka w Aberdeen na północy Szkocji, a do do Gdańska przylatuje służbowo. - Od ponad roku jestem w Polsce średnio raz na dwa miesiące. Udało mi się poznać kilka osób i zawsze, kiedy przylatuję, starają się zorganizować mi czas i zabierają w miejsca, których wcześniej nie widziałem. Planuję kiedyś odwiedzić inne miasta w Polsce. Słyszałem, że różnią się między sobą i warto byłoby osobiście to zobaczyć - dodaje.