Teneryfa na własnych nogach
Wyspy Kanaryjskie budzą głęboki niesmak pośród ”prawdziwych podróżników„. Mały spacer po kłujących odludziach północy Teneryfy może szybko to zmienić.
23.02.2013 | aktual.: 16.09.2013 10:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wyspy Kanaryjskie budzą głęboki niesmak pośród „prawdziwych podróżników”. Mały spacer po kłujących odludziach północy Teneryfy może szybko to zmienić.
Są trzy najważniejsze rejony na Teneryfie, gdzie można się poczuć jak we wciąż egzotycznym zakątku świata, a przy tym oddać się „przyjemnościom” przedzierania przez suchorośla, brnięcia przez wulkaniczny pył i stawania na krawędzi przepaści (wszystko to połączone jest z cudnymi widokami i wyjątkowo przyjemną aurą).
Pierwszym i najbardziej oczywistym jest rejon wulkanu Teide – najwyższego wzniesienia całej Hiszpanii. I nie chodzi mi tu o wspinaczkę od górnej stacji kolejki linowej na szczyt: ten spacer, wprawdzie obarczony ryzykiem utraty tchu na wysokości prawie czterech kilometrów i wymagający adekwatnego zezwolenia, jest tylko łatwą wędrówką kamienistą ścieżką w górę i w dół. Raptem trzy kwadranse wspinaczki. Widok oczywiście jest imponujący, ale brakuje czegoś, na czym możnaby zawiesić oko – wszystko jest... niżej.
Znacznie ciekawsze są wędrówki po masywach, które uformowały się na krawędzi dawnej kaldery, której częścią jest też sam Teide. Naprzeciwko kolosa wznosi się właśnie jeden z tych masywów: Guajara (2718 m). Nazwę zawdzięcza guanczańskiej księżniczce, która rzuciła się z tej skały, nie chcąc się związać z hiszpańskim konkwistadorem. Guanczowie byli rdzennymi mieszkańcami Wysp Kanaryjskich (według większości badaczy przybyli na niezasiedlone wyspy z północnej Afryki)
, a ich kultura została niemal doszczętnie zniszczona podczas i tuż po konkwiście, czyli pod koniec XV wieku. Cóż, może w legendzie o Guajarze jest ziarno prawdy...?
Na szczyt Guajary stratuje się z rozległych wypłaszczeń na dnie kaldery, zwanych tu canadas. W maju i czerwcu strzelają spośród kamieni niesamowite, dwumetrowe kwiatostany żmijowca Echium wildpretti, które składają się z setek purpurowych kwiatków.
Podejście na Guajarę jest dość uciążliwe ze względu na osypujący się pył i żwir wulkaniczny, a do tego, jeśli ktoś patrzy pod nogi szukając kolejnych endemicznych roślin Teneryfy (a nawet samego rejonu Teide), można naprawdę się natrudzić. Widok z Guajary rekompensuje wszelki trud – jak na dłoni widać całą sylwetkę potężnego Teide, z wyraźnymi, zastygłymi jęzorami lawy. Najmłodszy z nich ma zaledwie 100 lat i zniszczył portowe miasteczko Garachico na północy wyspy. Drugim rejonem na Teneryfie godnym uwagi globtroterów-piechurów jest górzysty półwysep Anaga. Można objechać go krętymi dróżkami, zatrzymując się na licznych punktach widokowych, czyli _ miradores _, ale można się też trochę powysilać. Zwłaszcza, że warto.
Wnętrze półwyspu porasta wilgotny i tajemniczy las wawrzynowy (to nie te same listki laurowe, które służą za przyprawę) – pełen zwisających mchów i porostów (miejscowe włosy czarownicy), paproci, mgieł i... poziomego deszczu, czyli takiego nasycenia powietrza wilgocią, że jest się mokrym bez względu na to, czy coś leci z nieba. A potem magiczny las się urywa. Ścieżka, która się zaczęła pośród laurowej kniei, przeciska się pomiędzy opuncjami, agawami i wiczomleczami.
Na wysokość 2 m rosną znane nam z parapetów starce – Senecio kleinia i mniejsze eonia (Aeonium). Im niżej i bliżej morza, staje się coraz bardziej skaliście i sucho. Na wulkanicznych skałach o wszelkich odcieniach brązu i żółci rosną kępy kaktusopodobnych wilczomleczy kanaryjskich (na zdjęciu otwierającym artykuł i z prawej). Wreszcie ocean – nogi mogą odpocząć po kilkugodzinnym zejściu kamienistą ścieżką.
Trzecim obszarem dla łazików są wzgórza Teno. Tu znajduje się przyklejona do skał miejscowość Masca, z której schodzi szlak do oceanu. To przejście nie jest już tak naszpikowane niezwykłymi roślinami, jak w górach Anaga, ale formacje skalne i mroczna atmosfera wąwozu są pełnym zaskoczeniem dla osób, które trafiają tu zwabione ofertą krótkich wycieczek z hoteli na turystycznym południu wyspy. Jest też kilka równoległych kanionów – bezludnych i równie pięknych. Ale trzeba sobie zostawić coś na później...
_ Tekst i zdjęcia: Dariusz Raczko _