Tłumy na jarmarku świątecznym w Gdańsku. "Nigdy czegoś takiego nie widziałam"
Jarmark świąteczny w Gdańsku pretenduje w tym roku do tytułu najpiękniejszego tego typu miejsca w Europie w konkursie organizowanym przez European Best Destination. O tym, że przyciąga tłumy przekonałam się w miniony weekend, stojąc w kolejce nie po grzańca czy bigos, ale by wejść na główną ulicę miasta czy dostać się na... przejście dla pieszych. Takiego tłumu nigdy tu nie widziałam.
Gdańsk słynie z Jarmarku św. Dominika, którego tradycja sięga 1260 roku. To wydarzenie latem przyciąga tłumy turystów. Ale sezon rządzi się swoimi prawami, a jarmarkowe stoiska zajmują sporą część Starego Miasta, więc turyści widoczni są w jego każdym zakamarku.
Jarmark bożonarodzeniowy w Gdańsku
Inaczej jest podczas jarmarku bożonarodzeniowego, którego serce bije na Targu Węglowym. W tym roku stoiska można znaleźć także na dziedzińcu galerii handlowej Forum, ul. Bogusławskiego czy ul. Tkackiej. Przepięknie zaaranżowane chatki, dekoracje świetlne i padający w sobotę 3 grudnia śnieg sprawiły, że do centrum Gdańska zjechały prawdziwe tłumy. Ludzie z autobusów dosłownie się wylewali, auta stały w gigantycznych korkach, a spacerowicze posuwali się w takim tempie, jakie nadawał tłum, bo o własnym nie było mowy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jarmark bożonarodzeniowy. Ta cena wzbudza największe kontrowersje
W kilku miejscach policja kierowała ruchem, a by przejść na drugą stronę ulicy czasem nie wystarczyła jedna zmiana świateł. Setki ludzi poruszały się w bardzo powolnym tempie.
Na stoiskach największe kolejki ustawiały się do grzańca, którego kubeczek można kupić już od 14 zł, ale też do ciepłych przekąsek. Turyści zachwycali się nie tylko jedzeniem, ale i rękodziełem, które można kupić na stoiskach. Są to m.in. świece, bombki, pierniki, kubki, kapcie czy czapki. Praktycznie nigdzie nie dało się swobodnie przejść lub nawet przystanąć i delektować atmosferą świąt, bo albo wpadało się w tłum, którego ruch niósł cię do przodu, albo trzeba było się nagimnastykować, by znaleźć wolne miejsce i nie zostać potrąconym przez przechodnia.
Ale to absolutnie nie minus! Serce me radowało się na widok tego, jak wiele osób przyszło sprawdzić, czy to właśnie jarmark w Gdańsku jest najpiękniejszy. Bo gdyby tych ludzi zabrakło, to większość zapewne by mówiła, że mało ludzi i brak klimatu, a trzeba przyznać, że ten tłum klimatu jednak dodał.
W kolejce na Długą
Ale nie wie o tłumie nic, ten kto nie próbował dostać się w minioną sobotę na ul. Długą. By dojść na nią z Targu Węglowego, trzeba przejść przez Złotą Bramę, która obecnie jest w remoncie i otwarte ma tylko jedno wąskie przejście. W sobotę przeciśnięcie się nim graniczyło z cudem.
Do wąskiego przejścia ustawiała się kolejka, jakiej w tym miejscu w życiu nie widziałam. Bo przecież do wejścia na główną ulicę miasta kolejek nie ma nigdy. Tamtędy się po prostu chodzi. Nie w ten dzień.
By wejść na ul. Długą (z której skręca się w Tkacką, gdzie są też stoiska jarmarkowe), trzeba było odstać dobry kwadrans. Oczywiście wystarczyło przejść kilkadziesiąt metrów w bok, by ją ominąć, ale turyści o tym nie wiedzą, a ozdobione lampkami przejście niektórym mogło wydawać się atrakcją.
Najpiękniejszy w Europie?
Na każdym kroku z głośników słychać było przypomnienie, by głosować na jarmark gdański w konkursie European Best Destination. Wiele osób n tę wieść wyciągało telefony i stojąc w kolejce głosowało. Ale w tłumie dało się też słyszeć głosy, że może jednak ten we Wrocławiu jest ładniejszy. Jednak prawda jest taka, że do konkursu jako jedyny z Polski został nominowany właśnie jarmark z Gdańska.
Przypominamy, że głosowanie trwa do 8 grudnia br. na oficjalnej stronie European Best Destinations. Zagłosować może każdy - codziennie można oddać jeden głos.