To wideo jest hitem. Kobieta położyła się na krawędzi słynnego wodospadu
Wodospady Wiktorii znajdujące się na granicy Zimbabwe i Zambii to bez wątpienia jedna z największych atrakcji Afryki. Ten liczący ponad 100 metrów wysokości cud natury przyciąga wielu turystów. Jedna z kobiet, która tam dotarła, dokonała wręcz niemożliwego - położyła się na jego krawędzi i wszystko nagrała.
Na nagraniu - które szybko zyskało w internecie sporą popularność - możemy zobaczyć kobietę, która leży na krawędzi wodospadu i sięga dłońmi w odmęty jego szybkiego nurtu. Wygląda ona na raczej na zrelaksowaną niż na przerażoną wysokością czy pędem wody.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Na ujęciach widać tylko górną część jej ciała, więc nie wiemy np. czy ktoś trzyma ją za nogi albo, czy jest w jakiś sposób zabezpieczona. Taką nadzieję wyrażali internauci, którzy byli wręcz przerażeni nagraniem. "Proszę, powiedz, że na kostkach masz jakieś niezawodne zabezpieczenie" - napisała jedna z internautek.
Internauci rozwiązali zagadkę?
Prawdopodobnie kobieta korzystała z atrakcji nazywanej "Basenem Diabła" (ang. Devils's Pool), która jest dość popularna, szczególnie wśród obcokrajowców. Od września do grudnia, kiedy poziom rzeki jest stosunkowo niski a nurt łagodny, to kąpiele przy skraju wodospadu są względnie bezpieczne. Oczywiście i tak wymagają niemałej odwagi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztuka podróżowania - DS7
Jak to możliwe, że nurt nie porywa kąpiących się osób? Odpowiedź jest prosta - są one trzymane za kostki przez organizujących ekstremalne kąpiele. Co więcej, w dotarciu do "Basenu Diabła" pomagają również zawieszone tam liny. Wszystko można zobaczyć na wideo, które pod hitowym filmikiem zamieścił jeden z internautów.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Wodospady Wiktorii
Wodospady Wiktorii mają 108 m wysokości spadku wody. Ich szerokość to aż 1,7 km, a w szczytowym sezonie w każdej sekundzie przetacza się tam ponad 9 mln litrów wody. Poszczególne części noszą nazwy: Główny, Wschodni i Tęczowy. Od 1989 roku wodospady wpisane są na listę dziedzictwa światowego UNESCO.
Odkrywca - David Livingstone - nazwał je na cześć swojej królowej, Wiktorii, ale miejscowi używają często nazwy "Mosi O Tunya" (pol. Dym, który grzmi).
Źródło: news18.com, WP