Tragiczny bilans w Tatrach. "Ludzie zbyt często rzucają się na głęboką wodę"
W minionym roku ratownicy TOPR przeprowadzili 893 akcje ratunkowe podczas których pomogli w sumie 1023 osobom. Wiele interwencji dotyczyło turystów, którzy nie byli odpowiednio przygotowani do wyprawy w Tatry.
W 2023 r. Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe przeprowadziło 893 działania ratunkowe. Doszło do 18 śmiertelnych wypadków. To nieco mniej niż w roku 2022, ale wciąż dużo.
W minionym roku podczas działań ratowników TOPR, pomocy udzielono w sumie 1023 turystom. 318 osób doznało poważnych urazów lub nagłych zachorowań, a 297 miało lekkie dolegliwości.
Ratownicy TOPR liczą na poprawę statystyk
W porównaniu do roku 2022, w Tatrach w minionym roku wydarzyło się mniej wypadków. Dwa lata temu tatrzańscy ratownicy działali 939 razy, pomagając 1089 osobom. 24 wypadki zakończyły się wówczas śmiertelnie. Czy to oznacza ogólną poprawę bezpieczeństwa turystów w Tatrach?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miasto idealne na city break. Przyciąga o każdej porze roku
- Nie porównywałbym tych statystyk rok do roku. Raczej trzeba by było wziąć pod uwagę ostatnie 40 lat. Na przestrzeni tego czasu liczba śmiertelnych wypadków w polskich górach wynosi rocznie ok. 20 - mówi WP mówi Piotr Konopka, ratownik TOPR. - Czyli 24 zgony w 2022 r. to cztery ponad normę, a 18 w 2023 r. to dwa z niedomiarem. Oznacza to, że ubiegły rok był o 10 proc. lepszy w stosunku do norm, jednak w ogólnym rozrachunku to nadal constans - wyjaśnia.
Zmianą na gorsze na przestrzeni lat jest natomiast rosnąca liczba interwencji ratowników TOPR-u. Dawniej odbywało się ok. 200 akcji ratowniczych rocznie. Dziś ta liczba dochodzi do tysiąca. Wielu z nich można by uniknąć, gdyby nie nieodpowiedzialne zachowanie, a czasem nawet głupota turystów.
Ratownicy apelują, aby zawsze przed wyruszeniem na szlak zaplanować trasę stosownie do swoich umiejętności i panujących warunków. Ratownicy TOPR nieustannie apelują o rozsądne planowanie wycieczek w Tatry i liczą na poprawę statystyk.
- Na czym polega rozsądek? To już każdy musi sobie wyobrazić. Nikt z nas nie posiada recepty na weekendową naukę narciarstwa czy wspinaczki. Nie istnieje taka formuła. To jest coś, co ludzie nabywają latami. Góry góry mogą być niebezpieczne dla nienależycie przygotowanych i nigdy nie należy o tym zapominać. Ludzie zbyt często rzucają się na głęboką wodę - dodaje Konopka w rozmowie z WP.
Pod Tatrami jest za mało karetek
Problemem jest nie tylko duża liczba akcji ratowniczych, ale i to, co dzieje się po nich. Coraz częściej wybrzmiewają głosy, że pod Tatrami jest za mało karetek. W sezonie świąteczno-noworocznym było tam ok. 200 tys. turystów. W całym powiecie tatrzańskim, który liczy blisko 70 tys. mieszkańców, stacjonują tylko trzy karetki pogotowia ratunkowego, w tym - dwie w Zakopanem i jedna w Bukowinie Tatrzańskiej.
W letnim i zimowym sezonie turystycznym, w Bukowinie stacjonuje dodatkowy ambulans, ale Zakopane ma stałe dwa Zespoły Ratownictwa Medycznego, obsługujące cały powiat.
- To jednak przy takim natłoku gości i wszechobecnych korkach na tatrzańskich drogach może spowodować, że dojazd karetki się wydłuży. Dlatego apelujemy do mieszkańców, aby szkolili się, jak reagować i udzielić pomocy w razie nagłego zatrzymania krążenia – powiedział Paweł Mickowski, koordynator Zespołów Ratownictwa Medycznego w Szpitalu Powiatowym im. dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem.
Przeszkodą w szybkim dotarciu do potrzebującego pomocy są często warunki atmosferyczne, które utrudniają poruszanie się po drogach, szczególne w terenie górskim, we wsiach odległych od stacji pogotowia. Według ratowniczych statystyk to pierwsze 6 minut często decyduje o uratowaniu poszkodowanego.
Źródło: WP Turystyka, PAP