Phaselis, Kemer i okolice. Co warto zwiedzić w Turcji

Kemer to standardowy kurort, nadmorski ośrodek wypoczynkowy dla mieszkańców Antalyi i gości zagranicznych, który prócz plaży, Aquaparku i pseudoskansenu Yörük Parkı nie ma nic do zaoferowania. Polecamy również wycieczkę do Phaselis.

Phaselis, Kemer i okolice. Co warto zwiedzić w Turcji
Źródło zdjęć: © © ALCE - Fotolia.com

10.04.2013 | aktual.: 27.10.2019 14:59

Kemer to nowe miasto liczące ok. 10 tys. mieszkańców, z których zdecydowana większość żyje z turystyki; standardowy kurort, nadmorski ośrodek wypoczynkowy dla mieszkańców Antalyi i gości zagranicznych, który prócz plaży, Aquaparku i pseudoskansenu Yörük Parkı nie ma nic do zaoferowania. Powodem, dla którego warto się tu zatrzymać, jest bliskość ruin antycznych miast – Phaselis i Olimpos (przy obu przepiękne plaże), a także tajemniczego miejsca zwanego Chimerą.

Poza tym Kemer to najlepsza baza dla turystów chcących zdobyć pobliski szczyt Tahtalı Daği (2366 m n.p.m.), zwanej również górą Olimpos, należącej do masywu Bey Dağları. Problemem podczas sezonu może się okazać brak miejsc noclegowych w tanich hotelikach, których zresztą nie ma zbyt wielu, dlatego warto wziąć pod uwagę nocleg w innych, mniejszych miejscowościach na południe od Kemeru, chociażby przy ruinach Olimpos. O wiele łatwiej będzie zatrzymać się na noc w Kemerze poza sezonem; nie dość, że wszędzie jest pusto, to wielokrotnie (nawet w lepszych hotelach) cena noclegu od osoby spada dosłownie na łeb, na szyję. Oczywiście jeśli ktoś przyjechał do Turcji głównie po to, aby pochodzić po górach, to z pewnością ma ze sobą namiot, a wtedy większość problemów „gdzie spać?” rozwiąże się, powiedzmy, samoistnie. W ostateczności bazę można założyć w Antalyi, gdzie jest kilka tanich hotelików.

Turcja - okolice Kemeru
Gorąco polecić należy wyprawę do Phaselis, Olimpos, jak również Chimery, a każdą z innego powodu. Po antycznym mieście Phaselis zachowały się dobrze akwedukt i teatr, a po spacerze wśród ruin możemy poleżeć na wymarzonej wręcz plaży i wykąpać się w cichej zatoce otoczonej pagórkami. Ruiny Olimpos nie prezentują się wprawdzie imponująco, ale rozrzucone pośród istnej dżungli drzew i krzewów, gdzie poczujemy się jak „poszukiwacze zaginionej arki”, tworzą niezapomnianą atmosferę tajemniczości. Tutaj również możemy zażyć kąpieli przy wpadającej do morza rzeczce. Z kolei Chimera to istny cud natury, który zadziwiał nie tylko starożytnych, albowiem także dziś trudno wyobrazić sobie, na jakiej zasadzie z ziemi, bez żadnego powodu, sterczą ogniste języki.

Właściwie zorganizowana wycieczka do tych miejsc nie powinna zająć więcej niż jeden dzień, ale zawsze trzeba się liczyć z nieprzewidzianymi okolicznościami i być może będziemy musieli wrócić do Kemeru na noc, aby na drugi dzień ponownie ruszyć na południe i kontynuować zwiedzanie. Dobrym rozwiązaniem byłby nocleg nieopodal ruin Olimpos, w wiosce Cirali (przy plaży, na północ od ruin), lub od południowo-wschodniej strony ruin w popularnym Kadir’s Tree House, oferującym miejsca w domkach na drzewach. To z kolei wiązałoby się jednak z niepotrzebnym dźwiganiem bagaży. Dlatego jeśli nas na to stać, wypożyczmy w Kemerze samochód.

Turcja - ruiny Phaselis
Zwiedzanie Phaselis jest możliwe od maja do października w godz. 8.00 – 19.00, od listopada do kwietnia w godz. 8.00 – 17.00, wstęp: 7 USD, studenci: 3 USD. Ruiny leżą tuż przy morzu, ok. 13 km na południe od Kemeru. Aby się do nich dostać, musimy wsiąść do dolmusza jadącego z Kemeru do miejscowości Tekirova i wysiąść przy oznaczonym zjeździe do Phaselis (1,25 USD), chociaż może się zdarzyć, że kierowca zawiezie nas do samych ruin. W sezonie odjeżdża specjalny dolmusz z Kemeru prosto do ruin. Od skrzyżowania do samego Phaselis jest ok. 2 km, czeka nas zatem przyjemny spacer szosą przecinającą sosnowy las. W połowie drogi przechodzi się przez kasy.

Phaselis założyli w 690 r. p.n.e. doryccy Grecy pochodzący z Rodos. Jeden w wodzów Cyrusa (króla Persji), Harpagos, zajął miasto w połowie VI w. p.n.e., ale zostało dość szybko wyzwolone spod perskiego panowania przez Ateńczyka Cimona w 469 r. p.n.e. Na niepodległość miast licyjskich zamachnął się jeszcze władca Karii, Mauzolos, którego wojska powstrzymał jednak niejaki Perykles z Limyry, będący zresztą w sojuszu z mieszkańcami Phaselis. W 333 r. p.n.e. miasto poddało się Aleksandrowi Wielkiemu, któremu zaproponowało przyjaźń i koronę. Później Phaselis przystąpiło do Związku Licyjskiego, a następnie nadeszli Rzymianie (włączyli oni miasto do prowincji Pamfilii), pod rządami których nastąpił bujny rozkwit portu. Za Bizantyńczyków utrzymał się dobrobyt miasta, ponieważ port wykorzystywano jako punkt przeładunkowy towarów wędrujących pomiędzy wschodem a zachodem. Z tego okresu nie pozostało jednak prawie nic, ponieważ Seldżucy, którzy
wcześnie opanowali Licję, rozebrali większość wspaniałych budowli w celu wzmocnienia murów Antalyi.

Ruiny miasta leżą pomiędzy dwiema zatokami, zwanymi portem północnym i południowym. Miasto znane było z tego, iż posiadało aż trzy porty – każdy dla innych celów. Jeden służył celom handlowym, inny był portem wojskowym (można powiedzieć: marynarki wojennej), a z ostatniego korzystali zwykli obywatele. Nie do końca wiadomo, czy północny, czy też południowy port był handlowy, ale dla wojska wybudowano najmniejszy port – środkowy, leżący najbliżej akweduktu.

Pierwszym zabytkiem, który rzuci nam się w oczy, będzie właśnie akwedukt z I w. Potem wyłożoną niegdyś marmurem ulicą, po której bokach ciągnęły się kolumnady, dojdziemy do najlepiej zachowanego zabytku – teatru. Wybudowany został w II w. w samym centrum miasta, pięknie wkomponowany w niewielki wzniesienie. Z najwyższych rzędów teatru rozciąga się wspaniały widok na górę Olimpos (Tahtalı Daği), która z pozostałościami po budynku skene tworzy kompozycję wartą uwiecznienia na fotografii.

Jeszcze wyżej, ale nieco bardziej na południe, znajdował się akropol, za którym ciągnęły się hellenistyczne mury. Po zejściu z teatru idziemy w lewo, wciąż dawną, marmurową ulicą. Po prawej stronie znajdują się ruiny dawnych łaźni oraz aż trzy agory. Pierwszą, północną, datuje się na czasy cesarza Hadriana (117 – 138), drugą, środkową, na panowanie Domicjana (81 – 96), a trzecią, południową, na okres bizantyński. Idąc dalej na południe, przejdziemy koło budki, gdzie mieści się kasa dla przybyłych tutaj drogą morską turystów. Po prawej stronie rozpościera się piękna plaża (niegdyś południowy port) – warto się tu na chwilę zatrzymać, popływać, wypocząć.

Turcja - Olimpos
Olimpos można zwiedzać w godz. 8.30 – 18.00 (poza sezonem do 17.00), wstęp: 7 USD, studenci: 3 USD. Prowadzą tam dwie drogi. Jedna dociera do ruin od północy, czyli właściwie do wioski Cirali, a druga od południa, gdzie nie ma żadnej konkretnej miejscowości. Obie drogi są ślepe, tzn. przyjeżdżając samochodem z północy, nie możemy pojechać dalej na południe, tylko musimy się wrócić, i na odwrót.

Ruiny Olimpos *znajdują się tuż przy plaży, kilkaset metrów na południe od Cirali, w dolinie pomiędzy niewysokimi górami. Dopiero po przejściu przez teren wykopalisk znaleźć się można na szosie odbijającej na południe, a potem na zachód do głównej drogi Antalya – Finike. Dlatego też ci, którzy przyjeżdżają do Olimpos od południa i chcą tam spędzić kilka dni, narzekają nieco, że za każdym razem, kiedy zamierzają się wybrać na plażę, muszą wykupić bilet, a strażnik nie zawsze idzie na kompromis (widząc codziennie tych samych ludzi z ręcznikami na ramieniu, powinien ich przepuścić za darmo). Dojechać na miejsce najlepiej będzie dolmuszem z *Kemeru, ale te kursują rzadko, a poza sezonem wcale.

Dobrze by było wsiąść do dolmusza zmierzającego do Finike i wysiąść na pierwszym oznaczonym zjeździe do Olimpos, kierującym nas również do wioski Cirali. Ponieważ stąd do ruin jest ponad 7 km, przy skrzyżowaniu czekają dolmusze i taksówki, ale można również spróbować złapać okazję lub po prostu się przejść. Od strony południowej w ogóle nie ma sensu jechać, gdyż tam odległość ruin od głównej drogi jest jeszcze większa (ponad 13 km).

Jak łatwo się domyślić, nazwa miasta wzięła się od góry Olimpos (dziś Tahtali Dagi), tak popularnego w Grecji już od czasów archaicznych przydomka górskiego. Najsłynniejszym masywem górskim o tej nazwie jest Olimp w Grecji, który oddziela Tesalię od Macedonii i na którym, wg wierzeń starożytnych Greków, mieli swą siedzibę bogowie. Nie wiadomo dokładnie, kiedy miasto powstało, ale pewnym jest, że od II w. p.n.e. było członkiem Związku Licyjskiego.

O dużym znaczeniu Olimpos świadczy fakt, że na zebraniach Związku miało tyle samo przedstawicieli co o wiele potężniejsze Ksantos. Na początku I w. p.n.e. miasto zostało zajęte przez piratów pod wodzą Zeniketesa, który zresztą służył królowi Pontu Mitrydatesowi VI Eupatorowi (102 – 63 p.n.e.), podczas gdy ten walczył z Rzymianami. Zeniketes pozostał w mieście (jego siedziba mieściła się w bardzo trudnej do zdobycia fortecy na wzgórzu) aż do 78 r. p.n.e., kiedy to prokonsul rzymskiej prowincji Cylicji, Serwiliusz Vatia, przepędził go stąd raz na zawsze.

I jak to bywało z innymi miastami opanowanymi przez Rzymian, tak i Olimpos spokojnie się rozwijało przez kilka następnych stuleci. W 129 r. przebywał tu nawet z wizytą cesarz Hadrian, a na upamiętnienie tego zdarzenia miasto przemianowano na Hadrianopolis (lecz po śmierci władcy szybko powrócono do dawnej nazwy). W czasach bizantyńskich Olimpos zostało siedzibą biskupa, później było atakowane przez Arabów, na krótko znalazło się w rękach Genueńczyków, aż w końcu przypadło Ottomanom.

Turcja - zwiedzanie Olimpos
Zwiedzanie zaczynamy po prawej stronie rzeczki, gdzie widzimy dużą tablicę z informacją, że plaża jest miejscem lęgowym żółwi morskich. Po przejściu przez kasy (uwaga: zaraz po drugiej stronie rzeczki jest wąska, ledwo widoczna, przedzierająca się przez krzaki ścieżyna – nie jesteś, drogi Czytelniku, ciekaw, dokąd prowadzi?) natkniemy się najpierw na kilka grobów, a następnie drogowskaz wytyczy kierunek naszej wspinaczki na akropol (po prawej stronie). Podziwiać tam można powstałe w czasach hellenistycznych potężne mury. To w nich ukrył się przed prokonsulem Vatią dziarski Zenitekes. Po powrocie na główny trakt idziemy dalej wzdłuż rzeki; najpierw natrafimy na ruiny antycznej fontanny, do której woda doprowadzana była malutkim akweduktem w kształcie rynsztoku. Jeśli skręcimy w las i pójdziemy wzdłuż niego, dotrzemy do rozstajów. Po odbiciu w lewo akwedukt doprowadzi nas do ruin rzymskich łaźni, z pozostałościami mozaik podłogowych.

Następnie wracamy do miejsca, gdzie skręciliśmy w lewo, i idziemy dalej w głąb lasu, aż miniemy dobrze zachowane grobowce z sarkofagami, na których widać płaskorzeźby. Na końcu ścieżki leżą ruiny rzymskiej bazyliki, która w czasach bizantyńskich została zamieniona na kościół. Po powrocie do fontanny skręcamy w prawo, niedługo po lewej miniemy pozostałości kamiennego mostu, a na koniec dojdziemy do ścieżki prowadzącej w prawo do ruin świątyni jońskiej.

Budowla powstała prawdopodobnie za cesarza Antoninusa Piusa, panującego w latach 138 – 161. Po budynku zachowały się ściana z portalem oraz fragmenty kolumn. Za portalem stoi baza z rzymską inskrypcją. Przejdźmy teraz pod zbocze przeciwległego wzgórza i wkroczmy na ścieżkę po drugiej stronie rzeki. Szlak wiedzie obok dużej nekropolii z ciekawymi, nietypowymi dla kultury licyjskiej grobowcami i sarkofagami. Za cmentarzem dojdziemy do dużej budowli po lewej stronie, tuż nad rzeką, służącej prawdopodobnie w czasach antycznych jako magazyn. Po kilku minutach spośród zarośli wyłoni się zapomniany rzymski teatr, z którego dobrze zachowały się jedynie boczne, łukowe przejścia, a audytorium nie zostało jeszcze całkowicie odkopane. Idąc dalej na zachód, napotkamy jeszcze kilka równie porośniętych drzewami i zapomnianych ruin, z których najciekawsze są pozostałościami dużego kościoła bizantyńskiego i rezydencji biskupa. Z lasu wydostaniemy się wąską ścieżką prosto na plażę. Po prawej stronie wysoko na wzgórzu sterczą
ruiny bizantyńskiej cytadeli. Warto się tam wspiąć, aby zrobić kilka zdjęć.

Turcja - Chimera
Do Chimery dojdziemy, zmierzając z Cirali na północ, w kierunku pobliskiej góry. O drogę najlepiej zapytać miejscowych. Spacer nie powinien nam zająć więcej niż 1 godz. w jedną stronę. Ścieżka pod górę jest momentami bardzo stroma. Wydostające się z ziemi płomienie najlepiej podziwiać oczywiście nocą, ale to propozycja dla tych, którzy zdecydowali się na nocleg w okolicach Olimpos.

Przyczyna wydobywania się ognia z głębi ziemi nie została do końca wyjaśniona. Na pewno jest to ulatniający się od wieków gaz, który w kontakcie z powietrzem się zapala. Prawdopodobnie jednym ze składników jest metan. Kiedy ugasimy płomień piaskiem, po kilku sekundach ogień znów się pojawi. Grupa kilkudziesięciu języków ognia płonęła niegdyś intensywniej, ale wydaje się, że po wiekach wydobywania się na zewnątrz ciśnienie gazu nieco spadło. Jeszcze w XIX w. ogień widoczny był ze statków pływających po okolicznych wodach.

Jak głosi mit, ma tu dogorywać Chimera, licyjski potwór o trzech głowach – smoka, lwa i kozy, lub wg innego przedstawienia: lew z przodu, wąż z tyłu, a koza w środku. W każdym razie, Chimera zionęła ogniem, a została zabita przez herosa Bellerofonta z rozkazu króla Likii, Jobatesa. Do walki z Chimerą heros użył Pegaza, którego ujarzmił za pomocą zaczarowanych wodzy otrzymanych od Ateny.

Źródło artykułu:Bezdroża
Zobacz także
Komentarze (0)