Twierdził, że ma granaty w bagażu. Reakcja była natychmiastowa
Są słowa, których lepiej na lotniskach nie wypowiadać. Chyba że chcemy, aby nasz urlop szybko się zakończył, a portfel został uszczuplony o mandat. Przekonał się o tym turysta, który miał lecieć z Katowic na Lanzarote. Przy odprawie biletowo-bagażowej zebrało mu się na żarty.
Niektórym turystom, podczas kontroli na lotniskach zbiera się na wątpliwej jakości żarty. Choć temat w mediach pojawiał się już niejednokrotnie, podróżni wciąż popełniają ten sam błąd i żartują z posiadania bomb i innych amunicji w bagażach.
Nieprzemyślany żart
W ostatnich dniach służba dyżurna z Placówki Straży Granicznej w Katowicach-Pyrzowicach otrzymała informację, że w trakcie odprawy biletowo-bagażowej pasażerów turysta mający lecieć na wyspę Lanzarote powiedział, że w bagażu rejestrowanym ma dwa granaty.
Reakcja służb była natychmiastowa. Po chwili na miejscu pojawili się funkcjonariusze z Zespołu Interwencji Specjalnych Katowickiej Placówki Straży Granicznej. Mężczyznę wylegitymowano, a następnie sprawdzono dokładnie bagaż.
Opóźniony lub odwołany lot. Ekspert zdradza, co należy zrobić
Po sprawdzeniu okazało się, że w bagażu nie ma żadnych niebezpiecznych przedmiotów, materiałów czy urządzeń wybuchowych. Mimo to mężczyzna poniósł konsekwencję swoich żartów.
Turysta szybko pożałował swoich słów
W związku z popełnieniem wykroczenia został ukarany mandatem w wysokości 500 zł. To nie była jednak jedyna kara. Turysta musiał pożegnać się z wizją spędzenia urlopu na hiszpańskiej wyspie. Kapitan statku powietrznego nie zezwolił mu bowiem na dalszą podróż.
Czytaj też: Ważny apel lotniska. "Stop głupim żartom"
Źródło: Komenda Główna Straży Granicznej