Ukraina ma niezwykłe wsparcie Kanady. "Pomoc innym to tutaj coś absolutnie naturalnego"
Jednym z krajów, który mocno wspiera Ukrainę, jest Kanada. O tym, jak w praktyce wygląda kanadyjska solidarność opowiada w rozmowie z WP dziennikarka z Kanady Małgorzata P. Bonikowska, redaktor naczelna dziennika "Gazeta".
Sylwia Król: Od kilku tygodni cały świat żyje tym, co dzieje się w Ukrainie. Jak wiele uwagi poświęcają tym wydarzeniom kanadyjskie media?
Małgorzata P. Bonikowska: Bardzo dużo. Kanadyjczycy żywo interesują się sytuacją w Ukrainie. Jest to zdecydowanie temat numer jeden w tutejszych mediach, które codziennie są pełne informacji o wojnie. Oczywiście przeważają doniesienia z miejsc walk, o zbrodniach rosyjskich, które są na bieżąco szczegółowo analizowane.
Jednak - ze względu na silne powiązania Kanady z Ukrainą - jest również wiele informacji na temat tego, jak wygląda pomoc Ukraińcom w tej trudnej sytuacji. Zarówno tam na miejscu, jak i tutaj w Kanadzie.
O czym należy pamiętać, Kanadę i Ukrainę łączą bardzo bliskie stosunki. Kanada była pierwszym państwem zachodnim, który uznał niepodległość Ukrainy już 2 grudnia 1991 r. Ponadto kraj ten ma drugą największą - po Rosji - diasporę ukraińską. Ponad 1,4 mln Kanadyjczyków to ludzie pochodzenia ukraińskiego. Przez te wszystkie dekady stworzyła się tutaj liczna i silna grupa ukraińska. Jest ona nie tylko dobrze zorganizowana, ale ma też istotne znaczenie pod względem kulturowym. Wielu polityków wszystkich szczebli władz jest pochodzenia ukraińskiego. Bardzo skutecznie działa też m.in. Kongres Ukraiński.
Jak na wojnę w Ukrainie zareagował kanadyjski rząd? Mam wrażenie, że bardzo szybko wprowadzono stanowcze sankcje.
To prawda, nie mam żadnych zastrzeżeń do reakcji rządu, bo była natychmiastowa. Kanada zareagowała ostro. Dziś ponad 300 osób - w tym sam premier Justin Trudeau - cały rząd i praktycznie wszyscy posłowie mają zakaz wjazdu na teren Rosji, co jest odpowiedzią na nałożone przez Kanadę sankcje.
Rząd zdecydował się także na pomoc militarną, na dostawy broni. Oficjalnie żołnierze armii kanadyjskiej nie mogą brać udziału w walkach w Ukrainie, ale wyjeżdża wielu ochotników, aby dołączyć do utworzonego tam Międzynarodowego Legionu Obrony Terytorialnej. Jest wśród nich także wyśmienity kanadyjski snajper Wali. Nikt nie zna jego tożsamości, ale jest uważany za jednego z najlepszych na świecie.
Rząd kanadyjski na bieżąco rozszerza formy pomocy dla Ukrainy. W sobotę 9 kwietnia podsumowano w Warszawie spektakularną akcję "Stand Up for Ukraine" - zorganizowaną przez rząd Kanady, Komisję Europejską oraz międzynarodową organizację Global Citizen - która dała w sumie 10,1 mld dolarów. Tam premier Trudeau ogłosił przekazanie kolejnych 100 mln dolarów na pomoc humanitarną.
Proszę powiedzieć, jak kanadyjski rząd przygotowuje się na napływ uchodźców z Ukrainy?
Tutaj reakcja również była szybka. Uruchomiono trzy drogi dla Ukraińców. Pierwsza to specjalny przyspieszony program Canada-Ukraine Authorization for Emergency Travel, utworzony na trzy lata. Osoby, które z niego skorzystają, mają pełne uprawnienia, aby przez ten czas podjąć pracę w Kanadzie. Program upraszcza obowiązujące wymogi wizowe i podróżne, eliminuje większość opłat za złożenie i rozpatrywanie wniosków oraz oferuje przyspieszone i priorytetowe rozpatrywanie podań.
Drugi to priorytetowa ścieżka dla rodzin kanadyjskich, które chcą przyjąć kogoś pod swój dach w ramach łączenia rodzin oraz trzeci dla osób, które organizują pomoc na własną rękę. Program jest już otwarty i działa, nie ma też ograniczeń liczbowych. Oczywiście są pewne formalności, których należy dopełnić przed przyjazdem, m.in. informacje o danych biometrycznych, których wymagają władze Kanady, ale zwolnione z tego mają być dzieci i osoby starsze. Rząd robi wszystko, aby uprościć i maksymalnie przyspieszyć w procedury. Cały proces trwa około dwóch tygodni od momentu złożenia wniosku.
W ostatnich dniach rząd ogłosił szereg działań mających ułatwić ukraińskim uchodźcom przyjazd: loty czarterowe do Kanady, sześciotygodniowe wsparcie finansowe dla zaspokojenia podstawowych potrzeb czy tymczasowe zakwaterowanie w hotelu na okres do dwóch tygodni, pomoc w znalezieniu pracy, naukę języka. W ogłoszonym w ubiegłym tygodniu budżecie federalnym na 2022 rok Kanada przeznaczyła ponad 1,2 mld dolarów bezpośredniego wsparcia dla Ukrainy i jej mieszkańców, a także zaoferowała rządowi ukraińskiemu wsparcie kredytowe w wysokości do 1,6 mld dolarów.
Ile osób z Ukrainy przyjechało jak dotąd do Kanady? Ilu osób w dłuższej perspektywie spodziewają się kanadyjskie władze?
Szacuje się, że od momentu uruchomienia programu dla Ukraińców Kanada zatwierdziła już ponad 30 tys. wniosków. Problem polega na tym, że nie wszyscy tak szybko decydują się na wyjazd daleko od swojej ojczyzny. Bardzo wiele osób, które przedostały się np. do Polski, nadal liczy na powrót do domu.
Natomiast - jak już wspominałam - Kanada jest bardzo dobrze przygotowana na ich przyjazd. Mamy gotową infrastrukturę, funkcjonują świetnie rozwinięte agencje wspomagania przyjezdnych, oferujące nie tylko wsparcie, ale też darmową naukę języka. Wszystko to, co tak naprawdę jest potrzebne przyjeżdżającym do Kanady, aby stanąć na nogi, rozpocząć nowe, samodzielne życie. Ilu osób spodziewa się dziś kanadyjski rząd? Naprawdę trudno powiedzieć, bo wszystko zależy od samych Ukraińców, jak wielu będzie chciało tutaj przyjechać i całkowicie zmienić swoje życie.
Media rozpisują się o rozmaitych akcjach wsparcia dla Ukrainy, organizowanych w całej Kanadzie. To naprawdę bardzo budujące.
Tak. Tych akcji jest naprawdę wiele, można powiedzieć, że wszyscy stanęli na wysokości zadania, zarówno rząd, jak i wszelkiego rodzaju organizacje, fundacje, ale też firmy i biznesy. Wspaniała była akcja kanadyjskiego rządu, który podwajał każdy dolar wpłacony na konto kanadyjskiego Czerwonego Krzyża.
Np. linie Air Canada zadeklarowała, że przeznaczą 10 dolarów z każdej rezerwacji online na wsparcie dla Ukrainy. Ponad 700 osób zarabiających w ramach kanadyjskiego Airbnb zgłosiło się, aby pomóc uchodźcom i przyjąć ich u siebie. Oczywiście są też liczne manifestacje, flagi ukraińskie, różnego rodzaju iluminacje. To są symbole, można rzec, ale również ważne. Ludzie chcą pomagać i zamanifestować solidarność z Ukrainą.
Jest wiele przykładów ciekawych akcji. Wśród Ukraińców, którzy przez dziesięciolecia przyjeżdżali do Kanady, wielu zamieszkuje dziś tzw. prerie, czyli prowincje Alberta, Saskatchewan i Manitoba. Właśnie tam były premier Alberty - Ed Stelmach - który pochodzi z ukraińskiej rodziny i nasz Thomas Łukaszuk - imigrant z Polski, były wicepremier i minister Alberty - wymyślili niewyobrażalną akcję.
Dostali zgodę PLL LOT na przylot Dreamlinera do miasta Edmonton w prowincji Alberta, który zabrał do Ukrainy tony zebranych przez mieszkańców i przekazanych przez firmy darów, m.in. maski gazowe, kamizelki kuloodporne, leki, sprzęt specjalistyczny i wszelkiego rodzaju pomoc humanitarną. Znaleźli sponsora - firmę Shell - która sfinansowała paliwo.
Proszę sobie wyobrazić, że oni to wszystko zorganizowali w trzy tygodnie. Mieszkańcy Edmonton zmobilizowali się wręcz niewyobrażalnie. Potrzebny był ogromny magazyn, aby pomieścić dary. Jednak to nie wszystko. Wymyślili, że samolot nie powinien lecieć pusty z Polski i rzeczywiście - zabrał na pokład ukraińskich uchodźców. Darów jest tyle, że drogą morską popłynie jeszcze 10 kontenerów.
Z kolei w Toronto - z inicjatywy zespołu folkowego "Polky" - zorganizowano ogromny koncert. Ponad 60 artystów z wielu grup etnicznych wystąpiło charytatywnie w słynnej Opera House. Nasza rodaczka pani Dorota Weiss przekazała 50 tys. dolarów na pomoc Ukrainie. Takich akcji jest wiele, wciąż słyszymy o nowych.
W Polsce ludzie również pomagają, znam osoby, które przyjęły ukraińskie rodziny do własnych domów. Jak to wygląda tutaj w Kanadzie?
Bardzo podobnie. Oczywiście ze względu na odległość między państwami ludzie nie mogą zrobić tyle, ile by chcieli, ale to, co w tej chwili obserwujemy to prawdziwe pospolite ruszenie.
Kanadyjczycy ślą do Ukrainy wszystko, co tylko mogą, masowo przesyłają pieniądze. Wielu z nich to imigranci z całego świata, którzy mówią wprost: "We want to give back" (pol. Chcemy się odwdzięczyć). Wszyscy chcą pomagać. Organizują się społeczności lokalne, które wspólnie chcą pomóc Ukraińcom zacząć nowe życie w Kanadzie.
Z pani opowieści wyłania się niezwykle pozytywny obraz kanadyjskiego społeczeństwa, bardzo tolerancyjnego. Czy tak właśnie jest?
Oczywiście. Kanada to kraj z ludzką twarzą. Co bardzo istotne, jest też światowym liderem pod względem przyjmowania uchodźców. To jest kraj, który przyjmuje rocznie kilkaset tysięcy imigrantów, wśród których osobną kategorię stanowią uchodźcy z krajów, gdzie grozi im niebezpieczeństwo. Można wręcz powiedzieć, że Kanada stoi imigracją.
Z tego powodu pojęcie wielokulturowości jest tutaj nieco inne niż w jakimkolwiek innym kraju na świecie - nie chodzi o asymilację, wyzbywanie się swojej kulturowej i etnicznej tożsamości. Kanada jest mozaiką, nie ma tutaj "mainstream culture" (pol. kultury głównego nurtu) - my wszyscy, z naszymi kulturami, stanowimy kulturę kanadyjską.
"Diversity is our strength" (pol. Różnorodność to nasza siła) - to hasło przewodnie Kanady. Dla nas kolor skóry, pochodzenie, religia czy orientacja seksualna nie mają znaczenia. To kraj ponad 200 grup etnicznych, które żyją na co dzień razem, w harmonii.
Nie jest tak, że Kanada otworzyła się dziś na Ukraińców, bo oni są biali. To prawda, że lobby ukraińskie jest tutaj spore. Jednak w przypadku wojny w Syrii nie było żadnych powiązań między krajami, a 45 tys. Syryjczyków przybyło do Kanady. Wiele osób przyjechało tu, uciekając przed różnego rodzaju wojnami, m.in. z Wietnamu, Afganistanu, Syrii. Są przyjmowani serdecznie.
Dlatego większość Kanadyjczyków traktuje pomoc ludziom w potrzebie jak coś naturalnego. A kraj ma znakomity system wsparcia, by czuli się tu dobrze i bezpiecznie. I stają się najbardziej lojalnymi Kanadyjczykami.
Sztuka podróżowania - DS4
WP Turystyka na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski