Ustka poza sezonem. Puste plaże i większy spokój
Ustka to niewielkie miasto portowe na Wybrzeżu Słowińskim, które w wakacje przyciąga prawdziwe tłumy turystów. A czy warto pojechać do Ustki także wiosną? Postanowiłam przekonać się o tym na miejscu.
Lato jest idealną porą roku na spędzenie urlopu nad morzem. Ale właśnie wtedy są największe kolejki do najciekawszych atrakcji turystycznych, ceny noclegów i jedzenia idą w górę, a znalezienie wolnego miejsca na plaży czy parkingu graniczy z cudem.
Kompromisowym rozwiązaniem może być spędzenie weekendu w Ustce w kwietniu lub w maju – jeszcze przed rozpoczęciem sezonu letniego, w trakcie którego na co dzień spokojny kurort zamienia się w oblegane miasto. Co prawda nie wszystkie obiekty będą już otwarte, ale na brak rozrywek z pewnością nie można narzekać.
Wiosna w Ustce
Ustka poza sezonem nie oznacza wcale nudy. Jej największe atrakcje – Morze Bałtyckie, szerokie plaże i długa promenada – zawsze czekają na miłośników spędzania czasu na świeżym powietrzu. Wiosną na plażach jest zdecydowanie mniej osób niż latem, więc obejdzie się bez walk o wolną przestrzeń dla siebie. Na terenie uzdrowiska znajdują się dwa kąpieliska morskie: Ustka Wschód (najpopularniejsza) i Ustka Zachód (bardziej "dzika"). Są strzeżone przez ratowników WOPR-u, ale tylko w sezonie letnim. Z jednej strony miasta na drugą można przedostać się dzięki specjalnej kładce nad kanałem portowym, otwieranej o pełnych godzinach na 20 min.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztuka podróżowania - DS4
Wiosenny wietrzyk i jeszcze nie tak wysokie temperatury nie zachęcają do przesiadywania godzinami na zimnym piachu czy kąpieli w morzu. Ale kilkugodzinny spacer z możliwością wdychania jodu powinien poprawić samopoczucie. Przy odrobinie szczęścia jest też szansa na znalezienie bursztynu wyrzuconego na brzeg po sztormach. Turystów wiosną mniej, to i rywalizacja o pamiątkowy jantar nie jest za bardzo zacięta.
Po zejściu z plaży, warto udać się na molo. W Ustce znajdziemy ich aż trzy. Najsłynniejszy jest ok. 100-metrowy wschodni falochron, potocznie określany jako "molo usteckie", który stanowi wejście do portu i oferuje spektakularne widoki. To przy nim stoi również znany pomnik Usteckiej Syrenki wpatrującej się w morze w oczekiwaniu na powrót miejscowych rybaków do domu. Według legendy warto potrzeć biust Syrenki, by zapewnić sobie szczęście. Sądząc po tym, jak mocno jest już wytarty, potencjalnych szczęściarzy nie brakuje. Co ciekawe, Syrenka w Ustce nie mieszka przypadkowo. Nawiązuje bowiem do postaci Bryzgi Rosowej z baśni autorstwa Franciszka Fenikowskiego.
W starej Ustce, będącej dawniej niewielką osadą rybacką, żyła ponoć uboga wdowa. Jej syn postanowił udać się w długą podróż statkiem na połów, by w ten sposób wesprzeć finansowo biedną matkę. Ta przygotowała chłopaka, najlepiej jak potrafiła, i z płaczem odprowadziła do portu. Mijały miesiące, a kobieta coraz częściej płakała za synem, który nie wracał. Z czasem z nadmiaru łez zaczęła tracić wzrok. Smutnej sytuacji przyglądała się z boku piękna syrenka – Bryzga Rosowa. Potajemnie pomagała wdowie, np. poprzez wyrzucanie na brzeg łososi, których wątroba mogła służyć do nacierania oczu. Na szczęście uboga matka odzyskała wzrok i wreszcie dostrzegła statek ze swoim synem na pokładzie obładowanym rybami. Rodzinie już do końca życia niczego nie brakowało, a pomocna syrenka została doceniona i znalazła się nawet w herbie Ustki.
W urokliwym kurorcie owiana tajemnicą jest nie tylko syrenka, ale również niedokończone trzecie molo, czyli fragment starego falochronu, którego Niemcy nie zdążyli wybudować przed wybuchem II wojny światowej. Dziś sterczący kikut trochę straszy i z roku na rok w wyniku destrukcyjnej siły sztormów staje się coraz krótszy. Pierwotne plany zagospodarowania były natomiast duże. W pobliżu miały bowiem bazować m.in. niemieckie krążowniki i tankowce, a na plaży stać potężne działa.
Prawdziwym symbolem Ustki jest jednak nie molo, a ok. 20-metrowa latarnia morska z 1892 r. Nie spotkamy w niej latarnika, ale możemy wspiąć się po 68 schodkach na taras (poza sezonem czynne w weekendy, a w lato codziennie), który oferuje piękne widoki na port, morze, plażę i promenadę.
Tę ostatnią upodobał sobie nawet były kanclerz Rzeszy Niemieckiej Otto von Bismarck. Nieopodal promenady nadmorskiej miał letnią rezydencję. Współcześnie mieści się tam pensjonat Villa Red.
Spacerując po ponad dwukilometrowym deptaku, nie można przegapić też ławeczki z pomnikiem aktorki Ireny Kwiatkowskiej. Wspaniała "Kobieta Pracująca" – znana z serialu "Czterdziestolatek" – która żadnej pracy się nie bała, dziś może spokojnie odpoczywać i podziwiać usteckie morze.
Będąc w Ustce, nie można też pominąć ulic – Żeromskiego i Mickiewicza z zabytkowymi willami oraz Czerwonych Kosynierów i Marynarki Polskiej, przy których stoi kilka odnowionych budynków o konstrukcji szachulcowej. Latem trudno tędy przejść z powodu licznych wczasowiczów. Łatwo wtedy nie zauważyć pięknych budowli czy kolorowych murali zdobiących ściany w centrum miasta. Wiosną panuje tu większy spokój, a ryzyko wpadnięcia na innego przechodnia czy przewrócenia pamiątek z mijanych co krok straganów jest zdecydowanie mniejsze.
Zarówno wiosną, jak i latem, możemy też zwiedzić muzea, np. Ziemi Usteckiej, Chleba, Bursztynu oraz Figur Woskowych (warto jednak na wszelki wypadek sprawdzić przed wizytą dni i godziny otwarcia) lub udać się na seans do starego kina Delfin. Dużą popularnością cieszą się także Bunkry Blűchera, czyli kompleks niemieckich bunkrów z lat 30. XX w. Odwiedziny poza sezonem to gwarancja spokojniejszego zwiedzania niż w środku lata.
Czytaj też: Taka pogoda będzie w święta. Zaskoczenie
Spacery w Ustce i okolicy
Wiosenna pogoda sprzyja długim spacerom. A te można organizować nie tylko po plaży. W okolicy Ustki znajdziemy wiele ciekawych ścieżek o walorach przyrodniczych czy historycznych. Należą do nich m.in. szlaki: Uroczysko, Buczyna nad Słupią, Uzdrowiskowy, Portowy oraz Dawnej Ustki.
Warto też udać się do słynnej Doliny Charlotty w Strzelinku, a także do Słupska z przepięknym ratuszem i tajemniczą Basztą Czarownic.