Trwa ładowanie...

Victor Borsuk. Mistrza kitesurfingu recepta na sukces

Na Karaibach latająca ryba wbiła mu się w policzek, na Hawajach zmiotła go 10-metrowa fala. Victor Borsuk ma co opowiadać, a swoje sportowe doświadczenia przekuwa na sukcesy w biznesie. Chcecie wiedzieć, jak to robi?

Victor Borsuk
Victor Borsuk Źródło: TVN
d3yq6qd
d3yq6qd

Jeden z najbardziej utytułowanych sportowców ekstremalnych w Polsce doświadczeniem się dzieli. Nie ukrywa swoich porażek, błędów, wręcz wielkich wtop. Opowiada o nich na Facebooku czy podczas wystąpień na festiwalach podróżniczych.`

Victor Borsuk urodził się w Szwecji, przeprowadził do Polski, zwiedził wszystkie sześć kontynentów, 57 krajów. Można by o nim powiedzieć "kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boi", gdyby nie to, że jest stuprocentowym samcem alfa. Ale rzeczywiście zarabia od 18. roku życia. Jego pierwszym biznesem był serwis sprzątający "Zocha Czyściocha" na Półwyspie Helskim, z dziewczynami na rowerach, wystylizowanymi na pin up girls. Jego wielką pasją są podróże, ale by było ich jeszcze więcej, zaczął na nich zarabiać, pokazując je na zdjęciach, opisując. A one z kolei uczyły go - przede wszystkim radzenia sobie ze strachem i rozmawiania z ludźmi (a według niego, biznes to nic innego jak sprzedaż, a tę z kolei ułatwiają relacje zbudowane dzięki rozmowie).

Być jak Winston Churchill

Przepustkę do podróżowania dał Victorowi kitesurfing. W wieku 16 lat wygrał krajowe zawody i w nagrodę został wysłany na międzynarodowe, na Hawajach. Aktywnych wyspach wulkanicznych, na których panują trudne i zaskakujące warunki do uprawiania tego sportu. Czarna skała może przeciąć stopę, fale są gigantyczne.

Podczas eliminacji trafił na tzw. komin powietrzny, wyleciał na wysokość ponad 30 m, czyli 11. piętra. Jak sam wspomina, wisiał na trzęsących się chudych rączkach, widząc swoich konkurentów pod sobą i nie bardzo wiedział co się dzieje. Na szczęście wylądował. Tylko dzięki tej ewolucji, przez przypadek dostał się do głównego, legendarnego turnieju, gdzie pojawiają się fale zwane "jaws", czyli szczęki.

d3yq6qd

- A ja wcześniej - tylko Bałtyk… Ugięły mi się kolana - dziś może opowiadać z przymrużeniem oka. Ale wtedy, gdy miał wejść do wody, gdzie 10-metrowe fale rozbijały się o skalne urwisko, raczej nie było mu do śmiechu.

Kilka pierwszych fal zwieńczonych białą kipielą przetrwał, ale kolejna wciągnęła go pod wodę. Dobrze, że wcześniej zapytał kolegę Jessiego co w takim przypadku zrobić. Kazał mu nie walczyć, tylko zejść w dół i pozwolić, by fala przeszła górą. Udało się, ale gdy się wynurzył i chciał dopłynąć do deski, następna, 10-metrowa fala zasłoniła wiatr. Latawiec wpadł do wody, a potem fala uderzyła w niego z siłą ciężarówki, dosłownie mieląc. Do zmaltretowanego Victora ruszyła pomoc na skuterze, a na koniec i tak zostawił na desce przedniego zęba.

Wnioski? Proszę bardzo: - Nie wstydź się, zapytaj. Są dziedziny, w których nie będziesz najlepszy. I nie poddawaj się - wyliczał Victor Borsuk podczas festiwalu podróżniczego Ciekawi Świata w Białymstoku. Wyznał też: - Wtedy na Hawajach naprawdę czułem, że nie nadaję się, że to nie jest sport dla mnie. Zawody wygrał gość o rok starszy ode mnie, blondyn, tak samo cherlawe rączki. Z Holandii, gdzie mają takie same fale jak my - ciągnie Victor. - Pomyślałem, że skoro on mógł, to ja też, to tylko kwestia treningu i doświadczenia.

Wrócił do Polski i zaczął "dawkować sobie" fale - od mniejszych na Bałtyku, przez większe na Wyspach Zielonego Przylądka, jeszcze większe w Południowej Afryce i tak dalej.

d3yq6qd

Kluczem była zmiana nastawienia. A przy okazji zrozumiał, że sukcesy nie uczą niczego, tylko porażki.

- Największy mówca wszech czasów - Winston Churchill - bał się wystąpień publicznych. To, co nas przeraża, jest w stanie nas zmotywować. Ja tak miałem z kitesurfingiem - przyznaje Victor.

Strach przed (nieznanym) oposem

Czego jeszcze uczą go nowe doświadczenia na wyjazdach? Ten do Hongkongu, razem z innymi uczestnikami TVN-owskiego programu "Agent gwiazdy", zakończył się dramatycznie za szybko (oparty jest o zasadę eliminacji; Victor odpadł, a odpadających wyrzuca się spektakularnie). I, jak mówił, złapał "największego doła w życiu".

d3yq6qd

W Australii, dokąd zagoniła go fascynacja rekinami, kiedy znalazł się półtora kilometra od brzegu, pękł żagiel i zeszło z niego powietrze. Wiosłował rękami, przerażony, a gdy dopłynął do brzegu, zemdlał.

- Byłem imbecylem - przyznaje. - Trzeba poinformować kogoś, że się wypływa. Dobrze mieć w wodzie jaskrawe kolory. Trzeba się przygotować - i w życiu, i w biznesie, nawet przed randką.

Z kolei w Brazylii, mekce surferów, do której organizuje wyjazdy od 10 lat, komiczna przygoda przytrafiła się nie jemu, tylko jego koledze. Rosły chłop przestraszył się tak bardzo siedzącego w pokoju hotelowym oposa - które to zwierzątko widział po raz pierwszy w życiu - że zawinął się w koce i czołgał po podłodze do drzwi, żeby zbiec do recepcji po pomoc.

d3yq6qd

- Strach przed nieznanym ma wielkie oczy. Wykorzystaj go jako motywację i kombinuj - śmieje się Borsuk.

Czarny łabędź

Mało brakowało, by marzenie o Karaibach, które kiełkowało w jego głowie od obejrzenia filmu z niesamowitym Johnnym Deppem, zamieniło się w katastrofę. Zorganizował wyprawę trzema katamaranami na Grenadyny, gdzie kręcili "Piratów z Karaibów". Gdy jedna z kursantek wpadła do wody i ściągało ją na rafę, razem ze skiperem ruszyli jej na pomoc małą łódką dingi. Wskoczył do wody, ustępując dziewczynie miejsca na łodzi. Gdy tamci ruszyli, on poczuł strzał w uchu i zobaczył krew na koszulce. Dotknął twarzy, wystawała z niej kość. Okazało się, że latająca ryba przestraszyła się silnika, wyskoczyła z wody i wbiła skrzydłem w policzek Victora. A strzał? Ogonem dostał w ucho. Stało się to wszystko na wyjeździe, o którym marzył od lat, wśród rajskiej przyrody, baaardzo daleko od szpitala.

d3yq6qd

- "Czarny łabędź", czyli zdarzenie wysoko nieprawdopodobne, którego nikt nie potrafi przewidzieć - wyjaśnia kitesurfer.

Wtedy w ekipie szczęśliwie był kolega, lekarz. Pozszywał go, opatrzył. Od tamtego czasu jako organizator wypraw zawsze dba o to, by był na nich medyk.

 Victor Borsuk - siedmiokrotny Mistrz Polski w kitesurfingu, wielokrotny zwycięzca pucharów Azji, Europy i Świata. Swoją markę budował sam, przez 14 lat sprzedając ją jako ambasador największych firm w Polsce. Założyciel obozów młodzieżowych Borsuk Camps i agencji turystycznej.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

LP Wakacje.pl w odc. nr 1 programu Remont w prezencie

d3yq6qd
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3yq6qd