W ojczyźnie Dodo. O tym, jak historia kołem się toczy
Jestem niemal pewna, że każdy słyszał o wyspie Mauritius. Nierealnie piękne krajobrazy, malownicze wodospady, kilometry najpiękniejszych plaż świata. Dziś wyspę tę znamy głównie, jako docelowe miejsce rajskich wycieczek. Ten fakt nie dziwi, wszak już w XIX w. Mark Twain pisał, że "Bóg stworzył Mauritius jeszcze przed rajem i służył on, jako wzór do jego budowy".
17.09.2019 | aktual.: 17.09.2019 20:02
Ten fakt nie dziwi, wszak już w XIX w. Mark Twain pisał, że "Bóg stworzył Mauritius jeszcze przed rajem i służył on, jako wzór do jego budowy". Prócz krajobrazów, cudowna jest również jego wielokulturowość, kuchnia, egzotyczne owoce, przyjaźni mieszkańcy, rafy koralowe – cóż, sporo prawdy zawartych jest w słowach Twaina.
Zwiedziłam prawie całą Europę, kawałek Azji i Afryki, i nadal na pytanie o najpiękniejsze miejsce, jakie odwiedziłam odpowiadam – Mauritius. Jednak daleka jestem od porównywania Mauritiusa do raju. Dla mnie ten przepiękny kraj jest smutnym synonimem piekła. Piekła, jakie mogą stworzyć ludzie lokalnej faunie i florze. Ale po kolei, zacznijmy od początku.
Wyspa została odkryta przez Portugalczyków w 1505 r. Skolonizowana przez Holendrów w 1638 r. i nazwana od imienia księcia Maurice z Nassau. Wraz z pojawieniem się człowieka masowo rozpoczęto wycinkę lasu pierwotnego, wprowadzono wiele obcych i inwazyjnych gatunków roślin i zwierząt. Poskutkowało to drastycznie szybkim zniszczeniem bezcennych siedlisk i utratą wielu endemicznych gatunków. Obecnie lasy pierwotne zajmują pofragmentowany obszar poniżej 1% powierzchni wyspy (80 km2).
Do tej pory wymarło ponad 100 gatunków roślin i zwierząt, wiele jest nadal zagrożonych wymarciem. Zdecydowana większość pozostałych na wyspie zwierząt skoncentrowana jest na obszarach lasów endemicznych. Najbardziej znanym przykładem degradacyjnych działań człowieka na tym obszarze jest historia nielota – dronta dodo (Raphus cucullatus). Był endemicznym gatunkiem ptaka, występował wyłącznie na tej wyspie. Do dziś pozostał symbolem Mauritiusa – jego podobiznę znajdziemy na wszelakich pamiątkach, ubraniach, znaczkach pocztowych, na opakowaniach lokalnych produktów, np. herbaty czy cukru trzcinowego.
Choć ptak ten wyginął kilkaset lat temu (ostatnie osobniki zostały zabite w 1662 r.), znany jest nam wszystkim z lekcji biologii i przyrody. Dodo uzyskał status gatunku flagowego, za którego zagładę w pełni odpowiada człowiek.
Mogłoby się wydawać, że to wszystko historia, a los nielota dodo stanie się przestrogą, aby ze szczególną troską dbać o lokalną faunę. Nic bardziej mylnego.
Rudawka mauritiuska (Pteropus niger), która pomimo różnic ma wiele wspólnego z dodo, również jest endemicznym gatunkiem występującym tylko na tej niewielkiej wyspie. Choć to tylko jeden gatunek, jego rola w ekosystemie wyspy jest ogromnie niedoceniona.
Cechą charakterystyczną dla ekosystemów wyspowych jest m.in. redukcja różnorodności gatunkowej i ograniczenie możliwości dyspersji, czyli przemieszczania się organizmów pomiędzy populacjami. Zasiedlenie wysp przez ssaki jest również sporadyczne, spośród nich jedynie nietoperze posiadają zdolność do aktywnego lotu. Stanowią większość lub nawet są wyłącznymi rodzimymi ssakami zasiedlającymi izolowane wyspy oceaniczne, np. są jedynymi rodzimymi ssakami lądowymi na Hawajach, Nowej Zelandii, wielu wyspach Pacyfiku oraz regionu Oceanu Indyjskiego, w tym także na Maurituisie.
Rola nietoperzy w lokalnych ekosystemach jest niezwykle ważna – gatunki z rodzaju Pteropus, do którego należy rudawka mauritiuska, w procesie ewolucji stały się kluczową grupą w zapylaniu kwiatów oraz dyspersji nasion. Jest to szczególnie istotne w przypadku takich siedlisk, jak endemiczne lasy na Mauritusie. Lasy te nie stanowią jednego zwartego obszaru (jak przykładowo Puszcza Białowieska), tylko szereg odizolowanych fragmentów. Dzięki zdolności do aktywnego lotu, nietoperze umożliwiają wymianę genetyczną pomiędzy odizolowanymi fragmentami lasu. Wydawałoby się, że konieczność otaczania tego gatunku szczególną troską jest oczywista. Jak to zwykle bywa, rzeczywistość wcale nie jest taka kolorowa.
Konflikty pomiędzy ludźmi a dzikimi zwierzętami stanowią coraz większe zagrożenie dla wielu gatunków na całym świecie i wymagają coraz bardziej innowacyjnych i multidyscyplinarnych rozwiązań, czego doskonałym przykładem jest Mauritius i rudawka mauritiuska. Na Mauritiusie, obok turystyki, znaczna część gospodarki opiera się na sadownictwie. Jako że ten nietoperz żywi się owocami, jest on postrzegany za głównego szkodnika w sadach mango (Magnifera spp.) i liczi (Litchi chinensis). W 2015 r. przyjęto prawo stanowiące o tym, że każdy gatunek (również prawnie chroniony) może podlegać odstrzałowi redukcyjnemu, jeśli specjalnie powołana komisja rządowa uzna, iż wyrządza on szkody prowadzące do strat finansowych.
Tak też się stało w przypadku rudawki mauritiuskiej, która podlegała odstrzałowi w 2015 r. (ponad 30 tys. osobników) i w 2016 r. (ok. 10 tys. osobników), co stanowi redukcję ogółu populacji (liczącej ok. 90 tys. osobników) o ponad 45%! Oprócz tego, sadownicy bardzo często próbują na własną rękę eliminować nietoperze lub praktykują szkodliwe metody odstraszania ich.
Przykładem takich nielegalnych metod jest chwytanie żywych nietoperzy i przybijanie ich (bez wcześniejszego uśmiercania) na pale lub krzyże, ustawione w pobliżu drzew, gdzie bardzo często konają godzinami w mękach. Ma to być swego rodzaju ostrzeżenie dla innych osobników, aby nie zbliżały się do drzew, bo spotka ich ten sam los. Omawiając nielegalne praktyki, warto wspomnieć też o tym, że w wielu tropikalnych wyspach do dziś poluje się na nietoperze w celach kulinarnych – jednak w przypadku Mauritiusa to zjawisko nie jest na szczęście powszechne.
Czas od grudnia do marca to w rejonie Oceanu Indyjskiego sezon cyklonów. Silny cyklon (IV i V stopień), mogący trwać nawet do kilku tygodni, uniemożliwia nietoperzom lot i żerowanie. Długotrwała presja wyżej wymienionych czynników antropogenicznych może w krótkim czasie doprowadzić do drastycznego spadku populacji tych nietoperzy i w przypadku nawiedzenia wyspy przez cyklon o dużej sile, ten gatunek może w najbliższym czasie zostać stać się krytycznie zagrożonym wyginięciem. Innymi czynnikami naturalnymi, które mogą wpływać na taki rozwój wydarzeń i potęgować jego konsekwencje jest powolna reprodukcja – rocznie rodzi się zaledwie jedno młode, zaś początek rozrodu u samic rozpoczyna się od czwartego roku życia.
Jak zapobiegać szkodom powodowanym przez nietoperze?
Powszechnie znane i propagowane są skuteczne metody ochrony upraw przed nietoperzami. Jedną z nich jest zastosowanie specjalnej sieci ochronnej, ustawianej powyżej drzew, aby nietoperze nie mogły dostać się do owoców. Obecnie w fazie testów są organiczne repelenty odstraszające te zwierzęta, a od 2 lat prowadzone są szeroko zakrojone kampanie edukacyjne dla lokalnej ludności. Monitoring ekologiczny prowadzony w sadach udowodnił, że za znaczną część szkód odpowiadają inwazyjne gatunki ptaków.
Tragiczna sytuacja nietoperzy owocożernych występuje na całym obszarze ich bytowania. Niezbędnych jest wiele działań, opartych na strategiach ochrony i danych naukowych, które zapobiegną dalszej utracie różnorodności biologicznej na wyspach i być może uratują wiele gatunków roślin i zwierząt przed zagładą. Najwyższy czas podjąć skuteczne działania, aby ten gatunek, a także inne, nie podzieliły losu dodo.
Artykuł pochodzi z magazynu "Dzikie życie" nr nr 5/287
dzikiezycie.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl