Wakacje 2020. Inwazja meduz w Bałtyku. Jeszcze nigdy nie było ich tak dużo
Jak dotąd nie odnotowano jeszcze tak dużej liczby meduz w wodach Morza Bałtyckiego. Grupa naukowców, która od 14 lat obserwuje rozwój populacji tych stworzeń w Bałtyku, jest zaskoczona wynikami badań. Niestety, najnowsze dane nie oznaczają niczego dobrego.
Kąpiąc się w Bałtyku, raczej nie musimy się obawiać, że meduzy nas poparzą. Te, które głównie pływają u wybrzeży Polski, nie są niebezpieczne. Mimo wszystko niekoniecznie chcemy pływać w ich otoczeniu. Jednak naukowcy z Danii i Niemiec radzą nam się do nich przyzwyczajać, bo z roku na krok jest ich coraz więcej w Bałtyku.
Jak wyjaśnia "RMF FM", bezpośrednich przyczyn wzrostu populacji meduz może być kilka. Badacze wskazują przede wszystkim łagodną zimę oraz wzrost zasolenia wód Bałtyku. W ubiegłym roku temperatura wody była o ok. 2 st. C wyższa niż przez ostatnie 40 lat. Zjawisko to sprzyjało namnażaniu się meduz.
Do wzrostu liczby tych galaretowatych stworzeń mogły się też przyczynić prądy oceaniczne, które przez cieśniny duńskie napełniają Bałtyk bardziej słoną wodą z północnego Atlantyku.
Meduzy w Bałtyku – może nastąpić zaburzenie równowagi ekologicznej
Wzrost populacji meduz może oznaczać nie tylko spadek natlenienia wody, ale również znacznie mniejszą ilość pokarmu dla ryb. Meduzy są drapieżnikami, żywiącymi się zooplanktonem. Co więcej, badacze ponownie zaobserwowali występowanie żebropławów z gatunku mnemiopsis leidyi. Ich pojawienie się w Morzu Czarnym i Kaspijskim skutkowało katastrofami ekologicznymi.
Meduzy w Bałtyku nie są szkodliwe dla ludzi. Jedynie bełtwa festonowa (na zdjęciu powyżej) może powodować poparzenia, zwłaszcza u dzieci, ale jest bardzo rzadko spotykana latem, czyli w czasie, kiedy najwięcej Polaków wybiera się nad polskie morze. W przybrzeżnej wodzie Bałtyku bełtwa pojawia się najczęściej zimą, podczas dłuższych, a niezbyt silnych wiatrów od lądu, powodujących wynurzanie się wody głębinowej.
Źródło: RMF FM