Wakacje na Cyprze. Gdzie koniki morskie buszują w trawach
Cypr jest jednym z niewielu miejsc, do których regularnie wracam od ponad dziesięciu lat, chociaż życie jest krótkie, a miejsc do spędzania wakacji i nurkowania – ogromna lista. A jednak wyspa Afrodyty oczarowała nie tylko mnie, myślałam, rozglądając się po wypełnionym po brzegi samolocie.
"Jak to dobrze jest mieszkać w Polsce – sercu Europy", pomyślałam, siedząc wygodnie w samolocie odlatującym do Larnaki. Na lotnisku rozpanoszył się na dobre ponury, mokry listopad, a ja już za trzy godziny będę na słonecznym Cyprze. I będę nurkować w czystych wodach Morza Śródziemnego o temperaturze 25 st. C i widoczności przekraczającej 20 m.
Wyspa przyciąga oczywiście słońcem, plażami o drobniutkim piasku, szmaragdowym morzem, świetnymi restauracjami, eleganckimi hotelami i całonocną zabawą. Ale nie tylko. Znajdą tutaj coś dla siebie miłośnicy historii i architektury, gdyż Cypr ze swoją liczącą 10 tys. lat historią może poszczycić się pamiątkami po osadnikach z Fenicji, Grecji, Asyrii, Egiptu, Persji i Rzymu. Uwagę przyciągają zabytki wczesnochrześcijańskie i bizantyjskie pamiętające pobyt Ryszarda Lwie Serce i templariuszy.
Na miłośników wakacji aktywnych czeka kilkanaście szlaków rowerowych i oczywiście całe spektrum możliwości uprawiania sportów wodnych. Królują żeglarstwo i nurkowanie, jazda na nartach wodnych i skuterach, loty na paralotniach ponad morskimi wodami. I – przede wszystkim – windsurfing. Ten ostatni staje się coraz częstszym powodem wizyt naszych rodaków na słonecznej wyspie, między innymi dzięki dobrej opinii Zofii Klepackiej, wielokrotnej mistrzyni świata, Europy i Polski, która na miejsce swoich treningów wybrała właśnie Cypr.
Zenobia – podwodny skarb Cypru
Najpopularniejsze na Cyprze są miejscowości położone wzdłuż południowego wybrzeża: od leżącego na zachodzie Pafos, przez Limassol, po oddalone na wschód Protaras i Agia Napa. Bez względu jednak na to, gdzie zdecydujemy się zamieszkać, lądujemy w Larnace – turystycznej stolicy wyspy (tą właściwą jest Nikozja)
. W starożytności miasto znane było jako Kition, stąd pochodzi filozof Zenon (IV–III w. p.n.e.), twórca poglądu i sposobu życia zwanego stoicyzmem. Do dziś spogląda na nas z cokołu pomnika ze stoickim spokojem, który tak bardzo przydaje się każdemu nurkowi, zwłaszcza w obliczu konieczności dopłaty za nadbagaż na lotnisku… Jakże często wtedy modlimy się o cud, zwłaszcza podczas powrotów z mokrym jeszcze sprzętem, lub czekając, kiedy na pasie bagażowym pokaże się torba z ekwipunkiem.
Cudu doczekał się patron miasta, św. Łazarz. Po wskrzeszeniu przez Jezusa (jak donosi Ewangelia już cztery dni był w grobie), Łazarz mieszkał na Cyprze przez ponad trzydzieści lat i sprawował funkcję biskupa. W centrum Larnaki, w malowniczym otoczeniu stylowych, kamiennych domów i drzewek pomarańczowych wznosi się ufundowany przez cesarza Leona (IX w.), zbudowany z białego wapienia kościół św. Łazarza, z wysoką kampanilą ozdobioną chrześcijańskimi motywami muszli, lwów (symbol św. Marka) i gołębic. Przykryta kopułami świątynia jest warta obejrzenia choćby ze względu na wspaniały ikonostas, natomiast relikwie świętego znajdują się obecnie we Francji, w Marsylii.
Jednak Larnaka cieszy się ogromną sławą wśród nurkowego bractwa nie ze względu na wspaniałe, bizantyjskie zabytki i malownicze zakątki starego miasta, ale dzięki wrakowi o wdzięcznej nazwie Zenobia, spoczywającemu na dnie zatoki. Jest on oficjalnie sklasyfikowany jako jedno z 10 najlepszych miejsc nurkowych na świecie i na pewno najlepsze w europejskim regionie Morza Śródziemnego.
Wejście do mariny, skąd odpływają łodzie nurkowe, znajduje się kilkaset metrów od kościoła św. Łazarza i uroczego placyku pełnego kafejek i sklepików. Dobrze jest tu wynająć na kilka dni pokój w rodzinnym pensjonacie i zmierzyć się z legendą wraku Zenobia. Ten szwedzki statek towarowy wypłynął w dziewiczy rejs z Malmö do Syrii 4 maja 1980 r. Na pokładzie jednostki o wyporności 10 tys. ton znajdowała się imponująca zawartość: 104 ogromne samochody ciężarowe (w tym volvo), traktory, przyczepy pełne ładunku przeznaczonego do odbiorców na Bliskim Wschodzie. Po serii problemów z systemem pomp i nieudanej naprawie w Pireusie, statek zacumował 3 czerwca w porcie Larnaka, cały czas tracąc stabilność. Odholowany z portu na odległość około 1,4 tys. m, został zakotwiczony w Zatoce Larnaka, oczekując na zakończenie prawnego sporu między armatorem a ubezpieczycielem. Natura niejako sama zdecydowała się rozwiązać problem pozbawionego załogi statku.
W nocy z piątku na sobotę 7 czerwca 1980 r.rozpętała się silna burza i Zenobia wraz z ładunkiem wartym ponad dwieście milionów funtów majestatycznie zatonęła. I rozpoczęła się nurkowa legenda niezwykłego wraku, który oferuje cuda bardzo doświadczonym i średnio zaawansowanym nurkom. Wrak spoczywa na głębokości już od 16 do 42 m, w spokojnych, zatokowych wodach pozbawionych silnych prądów czy wysokich fal. Temperatura wody, w zależności od pory roku, waha się od 16 st. Ci w zimie do 27 st. Ci latem, zaś widoczność sięga nawet do 30 m.
Zenobia jest domem dla wielu gatunków morskiej fauny i flory, nurkowie często spotykają duże grupery, tuńczyki i barakudy. Ale największe wrażenie robi sam 172-metrowy wrak, z obszernym wnętrzem wypełnionym ładunkiem, w którego skład w dalszym ciągu wchodzą ciężarówki i ciągniki. Kąt nachylenia Zenobii wynosi 90 st., dzięki czemu eksploracja wnętrza wraku dostarcza niezwykłych wrażeń. Łatwo się na niego dostać, podróż łodzią z mariny zabiera jedynie 20–30 min. Zazwyczaj nurkuje się dwukrotnie z łodzi, która kotwiczy dosłownie nad wrakiem, zejście ułatwiają opustówki lub potężny łańcuch.
Atrakcyjny wygląd i mroczne wnętrze
Pierwsze nurkowanie na Zenobii rozpoczęliśmy tradycyjnie od opłynięcia wraku dookoła na głębokości ok. 20 m. Punktem szczególnie miłym dla wszystkich nurków jest śruba, a zdjęcie z nią to ozdoba każdego albumu. Kolejne punkty przystankowe to ciągle umocowane w poprzek statku ciężarówki (można wpłynąć do kabiny kierowcy), szalupy bezpieczeństwa (można romantycznie posiedzieć na ławeczce) i traktory (polecam próby kierowania tym ciężkim sprzętem). Następne nurkowania wrakowe, które odbyliśmy z doskonale znającym wnętrze Stefanem, właścicielem bazy IPA Divers w Protaras, były eksploracją kolejnych poziomów wnętrza Zenobii. Jeśli tylko będziemy pamiętać o zasadzie, że wejście i wyjście jest na poziomie 40 m, natomiast wszystkie ciekawe obiekty we wnętrzu na poziomie ok. 20 m, orientacja w nachylonym pod kątem 90 st. obiekcie nie powinna nam sprawić trudności. A naprawdę warto odwiedzić jego mroczne wnętrze!
Oprócz obejrzenia maszynowni można zanurkować w… pralkach, obejrzeć sterty ogromnych kości – tyle pozostało z obgryzanej przez ryby mrożonej wołowiny, przepłynąć przez łazienki, kajuty, mostek. Nas wyjątkowo rozbawił widok porządnie skręconej taśmy z gaśnicą na głębokości ok. 25 m, z ciągle widocznym napisem: "In case of fire".
Listopadowe nurkowanie w zatoce Larnaka nie zaskoczyło nas specjalnie temperaturą wody ok. 24 st. na dnie (bo tego się spodziewaliśmy) i widocznością, bo już z pokładu statku było widać znajdujący się 11 m pod wodą wrak. Emocji przed nurkowaniem dostarczyła nam obecność na naszej łodzi wnuka Jeana Custeau, legendy wszystkich nurków. Natomiast pod wodą zadziwiło nas zachowanie żółwia. Wielki przedstawiciel rzadkiego gatunku Caretta Caretta towarzyszył nam podczas całego przystanku "safety stop" i musieliśmy przyznać, że ma zdecydowanie lepszą pływalność niż my.
Zenobia jest świetnym miejscem dla nurkowania technicznego i dekompresyjnego, które pozwala zostać zdecydowanie dłużej w jej fascynującym wnętrzu. Ale również nurkom bez tych uprawnień ciemne i często wąskie korytarze, strome schody dostarczają przyjemnych emocji. Podczas moich następnych, grudniowych nurkowań już w suchym skafandrze, w turkusowej, prześwietlonej słońcem wodzie o temperaturze 16 stopni, myślałam, że ten suchacz to jednak "fanaberia", którą można wytłumaczyć tylko chęcią szkolenia. Przecież moje poprzednie wrześniowe nurki, aczkolwiek fantastyczne, to jednak były w 5-stopniowej Hańczy, z latarką.
Powolne wynurzenie z wraku z koniecznymi przystankami deko lub safety stop ułatwiają szerokie, metalowe ramy, których utrudzony nurek może się na kilka, kilkanaście minut przytrzymać. Pomiędzy nurkowaniami, na łodzi, oferowany jest kilkudaniowy lunch. Można też wrócić do mariny i nie zdejmując pianki, pożywić się w pobliskiej naleśnikarni. Widok na wpół rozebranego z pianki nurka w neoprenowych butach, z ręcznikiem i czapką na głowie to typowy obrazek w lokalnych knajpkach i supermarketach.
Wieczorem, po nocnym nurkowaniu, polecam z kolei wizytę w samym centrum przystani, w restauracji rybnej, powszechnie uważanej za najlepszą w mieście. Rybne meze (co najmniej 30 małych dań z owoców morza) przyrządzane przez kucharzy z Zephyros to uczta dla podniebienia, ale warto zostawić sobie miejsce na deser, glyko sto koutali, czyli owoce i orzechy włoskie w smakowitym syropie.
Podwodne groty, tunele i zabawa do rana
Miejscowości turystyczne rozciągające się na wschód od Larnaki, a oddalone od niej o ok. 30-40 minut jazdy, są wymarzonym miejscem dla nurków, którzy jadą z rodzinami i chcą również swym najbliższym zaoferować coś ciekawego. Sklepy, kawiarnie, deptaki i aquaparki to niejedyne atuty tętniącej życiem Agia Napy, Paralimini czy Protaras. Te niegdyś spokojne wioski rybackie obecnie przyciągają zarówno wielbicieli plażowego lenistwa i nocnych zabaw, entuzjastów sportów wodnych, jak i osoby ciekawe zabytków i unikalnych widoków.
Prym wiedzie Agia Napa, niegdyś koncentrująca się wokół szesnastowiecznego kościółka z cudowną ikoną Matki Boskiej. Jest on do dziś popularnym miejscem ceremonii ślubnych ze względu na magiczny urok. Wydaje się, że czas zatrzymał się na klasztornym podwórzu ocienionym wiekowym drzewem oliwnym, po białej, kamiennej posadzce spacerują synogarlice, szukając cienia wśród krużganków. Kościół przez wieki osiadł nisko w ziemi, odizolowany od ulicznego ruchu wydaje się być miejscem nie z tego świata. A świat obok toczy się szybko i ciekawie. Główna ulica z mnóstwem kawiarń i sklepów schodzi do morza, by zakończyć się elegancką mariną. Po jej obydwu stronach rozciągają się złociste plaże, a tuż przy nich wygodne hotele z panoramicznym widokiem na zatokę.
Wzdłuż morskiego brzegu, na odcinku ponad 10 km, od wspaniałej plaży Nissi Beach po wznoszący się na turkusowymi wodami przylądek Capo Greco ciągnie się niezwykle malownicza, kamienna promenada zachęcająca do spacerów, a w powietrzu unosi się zapach tymianku, lawendy i słonej bryzy. Już sam widok przejrzystej wody o kolorze akwamaryny, omywającej strome, białe skały, zmusza do poszukania przyjaznej i profesjonalnej bazy nurkowej, czyli IPA Divers. Oferuje ona świetnie wyszkolony zespół i możliwość wypożyczenia sprzętu nurkowego. Nurkowania odbywają się z brzegu, rzadziej z łodzi, najczęściej dwa razy dziennie. Trwają blisko godzinę na głębokości maksymalnej do ok. 20 m. Mój komputer na tej głębokości wskazywał w połowie września 27-28 st. C, w połowie listopada 25 st. C, bez odczuwalnej termokliny.
Największą atrakcją miejsc wokół przylądka Capo Greco są niezwykłe formacje skalne dna morskiego. By zanurkować w "Chapel", schodzimy po wygodnych schodach obok pełnego turystów białego kościółka, szybko docieramy do obmywanej wodą półki skalnej stanowiącej wylot szerokiej jaskini. Rzut do wody na plecy i poczucie ulgi w chłodnej, turkusowej wodzie. A przed nami nurkowanie wzdłuż schodzącej stromo (na ponad 30 m) ściany z mnóstwem ryb i rozgwiazd. Capo Greco, niezwykle malowniczy przylądek, oferuje również nurkowania ze swej wschodniej strony. Miejsce zwane „Cyclops” pozwala zanurzyć się na głębokość 40 m, zaś wśród niezwykłych formacji skalnych łatwo napotkamy mureny i czerwone ośmiornice.
Nazwy okolicznych nurkowisk już same wskazują, czego możemy się spodziewać: "Caves – Capo Greco" – to zespół tuneli o różnej długości i szerokości z bogatym morskim życiem, a zwłaszcza z zachwycającymi "kolorami koralami" Dużej przyjemności dostarcza wynurzenie przez ok. 3-metrowy skalny komin, ale to polecam raczej szczupłym osobom, gdyż nieco szersze mogą utknąć. "Canyon Cape Greco" oferuje fantastyczne arkady skalne i kawerny – akwaria wypełnione rybami. "Cape Ankward" to z kolei nurkowanie, a w zasadzie unoszenie się niczym ptak nad wulkanicznymi wzgórzami.
Elegancka miejscowość Protaras słynie ze złotych plaż, zwłaszcza jedna z nich, leżąca nad zatoką De Costa Bay zapewnia nurkom łagodne zejście do wody. Można tu wykonać nie tylko swe pierwsze nurkowania, ale również bez problemu zakończyć np. kurs Rescue. Chociaż zatoka z małą rafą jest dosyć płytka (ok. 10 me), to jednak stanowi siedlisko ogromnych muren, ośmiornic, żółwi… i unikatowych morskich koników buszujących w zielonych trawach.
Po dwóch godzinach podwodnych atrakcji, wypłukaniu sprzętu i zimnym piwie, około godz. 15 mamy czas na plażowanie, atrakcje i zwiedzanie. Oczywiście trzeba spróbować miejscowej kuchni, wielbicielom międzynarodowych przysmaków polecam restaurację Belaggio przy głównej promenadzie Agia Napy z niezapomnianą sałatką z awokado i owocami morza i fantastycznymi stekami. W leżącej około 10 k. od centrum kurortu wiosce Sotira koniecznie trzeba odwiedzić typową cypryjską tawernę Ploumin, w odrestaurowanym młynie i domostwie, prowadzoną od 1938 r. przez miejscową rodzinę. W pamięci pozostaje nie tylko oryginalne mięsne meze, ale przede wszystkim atmosfera miejsca przesyconego rodzinną tradycją.
Czytaj więcej w najnowszym numerze "Kontynentów"
src="https://d.wpimg.pl/1891395498--900341760/kontynenty.png"/>