Wim Hof – poznaj człowieka lodu
Ten mężczyzna nie boi się najbardziej ekstremalnych temperatur. I wykąpie się w lodzie, i przebiegnie pustynię, i wdrapie na najwyższy szczyt. Co prawda na Mount Everest w samych szortach nie udało mu się wejść (zakończył na wysokości 7,4 tys. m), ale nie z powodu przemarznięcia. Na koncie ma wiele innych rekordów zimna – nie bez kozery bywa nazywany „Człowiekiem lodu".
Zainteresowania: bieganie boso po śniegu, wspinaczka górska w samych szortach, długie przesiadywanie w zbiornikach z lodem, biegi po pustyni. Niebanalne? Takie też jest życie i osobowość 54-letniego Holendra Wima Hofa, na co dzień mówcy motywacyjnego, trenera, nauczyciela, atlety, pisarza, malarza i ojca. Oraz wielokrotnego rekordzisty świata, z 21 wpisami do Księgi Rekordów Guinnessa.
W 2009 r., zimą, wspiął się na szczyt Kilimandżaro odziany jedynie w szorty. W tym samym roku, przy temperaturze - 20 st. C, również w samych szortach ukończył maraton za kołem podbiegunowym w Finlandii. Chwilę potem zorganizował największe, 361-osobowe wyścigi bosych biegaczy po lodzie. Wielokrotnie pobił rekord najdłuższego zanurzenia w lodzie (od szyi w dół, wyłącznie w slipkach) – obecnie wynosi on 1 godzinę 52 minuty i 42 sekundy. A w międzyczasie, jakby nigdy nic, w 40 st. C przebył 42-kilometrowy maraton na Pustyni Namibijskiej, podczas którego nic nie pił.
Co ciekawe, mężczyzna twierdzi, że to, co robi, nie jest niczym wyjątkowym i każdy może podążyć jego śladem. W jego mniemaniu wszyscy mogą kontrolować temperaturę ciała przy pomocy swojego umysłu, bez oglądania się na warunki zewnętrzne. Tę zdolność wystarczy tylko wytrenować. Hof sam zaczął dosyć wcześnie. Jako siedmiolatek, w trakcie budowania igloo, zasnął w śniegu i z hipotermią wylądował w szpitalu. Zimno jednak wciąż go pociągało. Gdy miał 17 lat, zaczął ćwiczyć karate, jogę i zgłębiać filozofie Wschodu. Pewnego razu przechadzał się obok pokrytego cienką warstwą lodu zbiornika wodnego i po prostu poczuł, że musi się zanurzyć w toni. Nie zastanawiając się dłużej, rozebrał się i wskoczył wprost w objęcia zimna.
Od tego czasu niemal bez ustanku pracuje na miano „Człowieka lodu”. Biega boso po śniegu, urządza sobie kąpiele w lodowatej wodzie i praktykuje specjalne techniki oddychania, oparte na buddyjskiej medytacji „tummo” lub „inner fire” (wewnętrzny ogień). Naukowcy sceptycznie podchodzą do zapewnień Holendra, że odporność na temperatury (zarówno ekstremalnie wysokie, jak i ekstremalnie niskie) uzyskuje siłą woli, jednak badania potwierdziły, że nawet podczas długiego zanurzenia w lodzie ciepłota jego ciała utrzymuje się na stałym poziomie.
Choć w 2007 roku nie udało mu się prawie na golasa zdobyć Mount Everestu – wspinaczkę zakończył na wysokości 7400 m n.p.m. wcale nie z powodu zimna, lecz… kontuzji stopy – wyczyny Hofa zaczęły wzbudzać zainteresowanie na całym świecie. Niesamowity Holender postanowił więc zacząć objeżdżać glob i nauczać swoich umiejętności. Jakiś czas temu jednak powstało pierwsze, stacjonarne centrum Innerfere (bo tak nazywa się przedsięwzięcie) i – co ciekawe – działa ono w Polsce. Jeśli więc chcecie upodobnić się do „Człowieka lodu”, udajcie się do Przesieki w polskiej części Karkonoszy – tam dowiecie się wszystkiego o kontrolowaniu temperatury ciała. A jak już nabędziecie potrzebnych umiejętności, to może również spróbujecie swoich sił w zimowym Przesieckim Biegu Icemana, który zakłada pokonanie wyznaczonej trasy w samych szortach, ewentualnie koszulce z krótkim rękawem?