Wojciech Dąbrowski – Polak, który był wszędzie
Jest pierwszym polskim podróżnikiem, a kto wie, może nawet i jedynym, który odwiedził wszystkie państwa i terytoria zależne na świecie. Ma się czym chwalić, bo jest ich aż 238. Z jego wędrówek można ułożyć prawie cały alfabet. Prawie, gdyż na mapie świata brakuje państw i terytoriów, których nazwy zaczynają się od liter Y, Ż lub Ż. Gdyby jednak takie kraje były, odwiedziłby je z pewnością.
Wojciech Dąbrowski, pasjonat rodzinnego Gdańska i długich podróży po całym świecie, skończył w tym roku 70 lat. Był, jak już wspomnieliśmy, wszędzie. Jego podróżniczy alfabet otwiera Abidżan, stolica afrykańskiego Wybrzeża Kości Słoniowej, a zamyka Zihuatanejo – meksykańskie miasto, w stanie Guerrero, leżące nad Oceanem Spokojnym.
Dwanaście razy okrążył świat
W latach 1989-2015 globtroter odbył aż dwanaście samotnych podróży dookoła świata (jak podkreśla – każda odbyła się inną trasą). Swoje wyprawy finansował sam, nigdy nie korzystając ze wsparcia jakichkolwiek instytucji. Ten skromny inżynier telekomunikacji jest dobrze znany w środowisku największych współczesnych podróżników. Należy do klubu "7 kontynentów", zrzeszającego osoby, które odwiedziły wszystkie kontynenty Ziemi.
Tak też wędruje i sam Wojciech Dąbrowski. Swoją przygodę na drogach i bezdrożach świata rozpoczął jako nastolatek. Początkowo były to podróże palcem po mapie i przy lekturze książek Verne'a i Szklarskiego. Potem... - Miałem 14 lat, gdy po raz pierwszy wyjechałem za granicę – do Czechosłowacji. Potem podróżowałem już co roku podczas wakacji – coraz dalej i dalej. Były to bardzo trudne czasy dla pierwszych polskich trampów: paszporty trzymano na milicji, na zachód można było wyjechać tylko na zaproszenie, a dewizy potajemnie kupowano na czarnym rynku - wspomina.
Każda podróż, to nowa przygoda
Aby zarobić pieniądze niezbędne dla realizacji podróżniczych marzeń Dąbrowski zaczął pisać artykuły do prasy oraz organizować odczyty i pokazy slajdów - a były ich setki - w różnych klubach i bibliotekach.
W podróżniczej pasji wspierali go także znajomi i przyjaciele. - Pomagali mi gromadzić niezbędne informacje, załatwiać wizy i dewizy (…) Z satysfakcją jednak mogę podkreślić, że nigdy nie korzystałem ze wsparcia finansowego czy rzeczowego żadnych organizacji czy instytucji - zaznacza nasz bohater.
Każdy nowy kraj jest dla niego przygodą życia. - Lubię poznawać ludzi i ich codzienne życie, kulturę i obyczaje. Kocham także przyrodę, której piękno przechodzi często nasze najśmielsze oczekiwania. Swoje podróże planuję zawsze z dużym wyprzedzeniem i staram się być do moich wojaży dobrze przygotowanym, co daje mi szansę zobaczenia tak wielu ciekawych miejsc, jak to jest tylko możliwe, a także możliwość optymalnego wykorzystania cennego czasu – tłumaczy.
W oczekiwaniu na ósmy kontynent
Mimo wieku (choć czymże dla mężczyzny jest obecnie siedemdziesiątka!) Wojciech Dąbrowski nie rezygnuje z podróży. Choć był już wszędzie, chce podróżować nadal.
- Wiem, że gdzieś tam, u krańca mojego szlaku czeka jeszcze na odkrycie ten mój ostatni i równie fascynujący, ósmy kontynent - miejsce, gdzie spotykają się wszystkie szalone obieżyświaty. Jest coraz bliżej... Ale tam mi na razie nie spieszno - na siedmiu kontynentach mam wciąż jeszcze tyle do odkrycia – mówi Dąbrowski.