Wszystkie oczy na jedno miasto. Rzeka ma tu kolor wręcz nierzeczywisty
Nie jest może tak czarująca jak Lucerna, ani tak wielka jak Zurych. Potrafi jednak urzekać historyczną zabudową, położeniem oraz kosmopolitycznym charakterem. Już wysiadając na lotnisku, musimy wiedzieć, że w zależności od tego, do którego wyjścia się udamy, usłyszymy inny język. To właśnie w tym szwajcarskim mieście odbędą się tegoroczne zmagania artystów w ramach słynnego konkursu Eurowizji.
Bazylea, bo o niej mowa, to miasto usytuowane w północnym "kąciku" Szwajcarii - na styku trzech państw. Wysiadając w tutejszym porcie lotniczym Bazylea-Miluza-Fryburg, możemy wybrać, czy chcemy wyjść z niego na terytorium Szwajcarii, czy może Francji - po drugiej stronie terminalu. Jest to bowiem jedyne na świecie lotnisko zarządzane przez dwa państwa i dodatkowo zlokalizowane bardzo blisko granicy Niemiec.
Dominującym językiem w mieście jest niemiecki, ale francuski czy angielski słyszymy tu również bardzo często.
Właśnie tutaj odbędzie się tegoroczny 69. Konkurs Piosenki Eurowizji. Występy zaplanowano na 13, 15 i 17 maja w St. Jakobshalle.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowy hit wśród Polaków. "Latem trudno o miejscówki"
- Eurowizja jako wielkie wydarzenie muzyczne wykraczające poza Europę i sięgające aż do Australii, przyciąga licznych fanów muzyki - mówi nam Adriana Czupryn, szefowa polskiego oddziału Switzerland Tourism, narodowej organizacji turystycznej Szwajcarii. - Oczywiście podczas samego wydarzenia uwaga skoncentrowana jest głównie na Bazylei, gdzie odbywa się wydarzanie. Ale to, jak zaprezentują się organizatorzy, może zachęcić gości do pozostania dłużej czy kolejnych odwiedzin i wyruszenia do innych atrakcyjnych miejsc w całej Szwajcarii, których akurat nie brakuje.
Skoro Bazylea, trochę niedoceniane przez turystów szwajcarskie miasto, ma właśnie swoje pięć minut, warto opowiedzieć o kilku jej atrakcjach.
Przez środek miasta przepływa rzeka Ren, która dzieli je na dwie części. Rozcina ona także samą starówkę na Altstadt Grossbasel oraz Altstadt Kleinbasel. Która z nich jest piękniejsza - Mała Bazylea czy Wielka Bazylea? Trudno powiedzieć. Jedno jest pewne - każda z nich ma swój niepowtarzalny klimat.
Grossbasel to przede wszystkim wzgórze katedralne, na którym wznosi się katedra o charakterystycznym czerwonym kolorze. Warto wejść na wieżę, aby móc podziwiać niemal całą Bazyleę z góry. Piękne widoki zobaczymy także z tarasu widokowego Pfalz, który znajduje się tuż przy katedrze.
Tym, co decyduje o niepowtarzalnym charakterze tego miejsca, są jednak urocze, bardzo stare kamienice na Münsterplatz. Każda jest niby inna, każda ze swoją własną historią, a jednak bardzo wyraźnie połączone są jednym stylem. Stąd już tylko kilka kroków na bulwar, którym można spacerować bez końca, podziwiając bardzo szeroką, ale zaskakująco dynamicznie płynącą tu rzekę Ren.
Przemierzając ulice zabytkowej części Bazylei, nie sposób nie zachwycić się zabytkową architekturą. Wielkie wrażenie robią rezydencje mieszczan z XVIII w. Biały Dom i Niebieski Dom (Weisses und Blaues Haus), jak również pamietające średniowiecze domy mieszkalne.
Na głównym ryku Marktplatz stoi ponad 500-letni ratusz. Ma bardzo nietypowy kolor - to rzadki odcień czerwieni, wpadającej jakby w kolor rudy czy różowy - zależy, jak padają promienie słoneczne. Budowla zachwyca bogato zdobioną fasadą, a także wspaniale zdobionym dziedzińcem, na który warto zajrzeć, przekraczając główne drzwi.
Zabytki starego miasta można by wymieniać jeszcze długo. Ja jednak zapamiętałam z pobytu w tym mieście najbardziej dwie rzeczy: niekończące się ulice i uliczki pełne uroczych zakamarków (w sklepikach oznaczonych Läckerli Huus kupicie tu lokalny przysmak - miodowe pierniczki) oraz niepowtarzalny kolor rzeki, przepływającej przez miasto.
Jeśli sądzicie, że kolor Renu na zdjęciach jest "podrasowany", to zapewniam was, że nie jest. Ren nawet w niezbyt pogodne dni ma barwę, o której można by powiedzieć, że jest nierzeczywista.
Mieszkańcy Bazylei kochają swój Ren, o czym świadczyć może fakt, że w pogodne dni zabierają ze sobą specjalne, szczelne torby na ubrania "biurowe" i zamiast stać w ulicznych korkach, spływają do pracy lub z pracy z nurtem rzeki.
Legenda o Bazyliszku
Opowiadając o wrażeniach z Bazylei warto wspomnieć o legendzie związanej z tym miastem. To legenda o Bazyliszku, opowiadana również wśród warszawiaków. Straszny stwór, ni to smok ni wąż, który każdego, kto na niego spojrzał, zamieniał w kamień, znany jest także w Polsce.
Bazyliszek jest symbolem Bazylei. Według tutejszej legendy, nie jest to jednak bezmyślnie petryfikujący ludzi potwór, ale stwór, który strzegł skarbów i chronił miasto. Zwiedzając je, możemy wielokrotnie się z nim spotkać na fontannach i budynkach. Podobno gdy zakładano Bazyleę, Bazyliszek mieszkał w jaskini mieszczącej się niedaleko fontanny Gerber-Brunnen. I choć wielu osobom wydaje się, że nazwa miasta ma coś wspólnego z tą postacią — nie jest to prawda.
Sztuka w Bazylei
Jeśli zdarzy się wam być w Bazylei, musicie wiedzieć, że jest tu aż 40 muzeów. Jednak tym, które trzeba odwiedzić, jest Muzeum Sztuki (Kunstmuseum). To jedna z najważniejszych placówek kulturalnych w Szwajcarii i posiada największą kolekcję dzieł sztuki w całym kraju.
Muzeum może pochwalić się kolekcją ponad 4 tys. eksponatów (obrazów, rzeźb i instalacji) oraz zbiorem kilkuset tysięcy wydruków oraz rysunków. Zobaczycie tu m.in. obrazy Claude'a Moneta, Edvarda Muncha, Pabla Picassa, Vincenta van Gogha czy Hansa Holbeina młodszego.
Jak dotrzeć i gdzie przenocować
Do Bazylei najprościej dotrzeć z Polski samolotem. W zależności od lotniska wylotu bilet kosztuje ok. 200 zł w jedną stronę. Szwajcarski port lotniczy jest doskonale skomunikowany z miastem autobusami. Centrum znajduje się w takiej odległości, że ci, którzy nie boją się dłuższych spacerów, spokojnie dotrą też do niego z lotniska pieszo.
Noclegi w Szwajcarii nie należą do tanich, choć pokój w lokalizacji nieodległej od ścisłego centrum można wynająć od ok. 1,5 tys. zł za trzy doby dla dwóch osób.