Wyjątkowo Stary Bar
W podróży wzdłuż Adriatyku przystanąłem w Barze. Nie w takim zwykłym przydrożnym, lecz w tym Starym – malowniczych ruinach pośród oliwnych gajów.
20.08.2008 | aktual.: 09.05.2013 13:07
[
]( \"http://www.poznajswiat.com.pl\" )
Powietrze jest suche i gorące. To kolejna przerwa w powolnej podróży przez Czarnogórę. Jesteśmy w górach Rumija. Minęliśmy Jezioro Szkoderskie i teraz siedzimy w zbawczym cieniu pod baldachimem z winorośli i kiwi. Do naszych stóp łaszą się małe kociaki... delektuję się kolejnym łykiem czerwonego wina z przydomowej winnicy. Popijam ze słoika, w którym Marko przyniósł je z przydomowej piwniczki. Co za smak i aromat! Wydaje mi się, że po raz pierwszy w życiu poczułem w winie smak słońca.
Cisza wokół. Zatrzymaliśmy się przy tym górskim gospodarstwie na chybił trafił. Jest winnica – powinno być i wino – pomyślałem. Nie omyliłem się. Po chwili gospodarz – 83 letni Marko, nierówno dopinając guziki u niebieskiej koszuli, pyta mnie podejrzliwie: Jesteś z Polski? A to pewnie prawosławny?
Nie, katolik – odpowiadam nieco zdziwiony. – A tosmy bratia – uśmiecha się szeroko. A ile masz dzieci? Czwórkę?! To tak jak i ja... a tosmy bratia – Marko podrywa się ze swego krzesełka i po chwili z białego kamiennego domku przynosi pękatą flaszkę. No to spróbuj tego! Wino jest ciemne, niczym krew i smakuje wybornie.
Gospodarz uśmiecha się – widząc moją radość w oczach i zdradza mi tajemnicę swojej długowieczności: To dzięki temu, że piję codziennie pół litra tego wina. Ostatnio mieszam je z coca-colą i czuję się świetnie. Chcesz spróbować? Spróbowałem. – Nie, oliwy nie mam – Marko się zasmucił się – ale jedź tą drogą do Starego Baru. Tam jest mnóstwo gajów oliwnych, tylko pamiętaj, nie kupuj tej żółtej oliwy w jasnych butelkach. Jest nic nie warta, szukaj ciemnej.
Zgodnie ze wskazówkami Marko pnę się autem przez górskie drogi. Są tak wąskie, że z trudem mijam się na nich z rzadka napotykanymi autami. Drogi nie mają barierek odgradzających od urwisk, jednak są równe jak stół. Mijam niewielkie wioski, które o tej porze dnia wyglądają jak wymarłe. Może w niektórych rzeczywiście nikt już nie mieszka. Czasem na poboczu stoją niepilnowane przez nikogo osiołki lub konie. Tu już nie ma winnic. Każdy skrawek ziemi zajmują gaje oliwne. Okolice Baru słyną z gajów oliwnych i najstarszego drzewa oliwnego w Europie. Ponoć ma około 2 tys. lat!
Stary bar to efektowne ruiny miasta na szczycie pagórka. Miasto opuszczone zostało przez mieszkańców w 1878 po odbiciu go przez Czarnogórców z rąk Turków. Zniszczonego wówczas ostrzałem miasta o ponad 1000 letniej historii nie odbudowywano, lecz zaczęto wznosić nowe tuż przy brzegu morza. Obecnie Bar położony o kilka kilometrów od Starego Baru, to największy port Czarnogóry, czyli nudny zestaw blokowisk i szybko powstających brzydkich pensjonatów i hoteli budowanych wzdłuż brzegu morza. Popadającą w ruinę starówkę Starego Baru zupełnie zniszczyło wielkie trzęsie ziemi w 1979 r. Teraz jest częściowo rekonstruowana. Wędrujemy zarysami starych ulic, pośród fragmentów białych ścian, odbudowanych kilku świątyń i murów miasta.
Niezwykle urocza jest uliczka prowadząca do zamkowej baszty z jej niewielkimi kawiarenkami, galeriami sztuki i sklepikami. Tuż przy bramie sprzedawca oliwy zachwala swój towar. Patrzę na złociste butelki i jasną oliwę – dokładnie przed taką przestrzegał Marko. Więc na targu w miasteczku u stóp riun kupuje taką, jaką wybierają „tutejsi”. Słońce nadal praży – podobno wczoraj w Petrovacu było ponad 40 st. C. Z pobrzękującymi w bagażniku butelkami z winem i oliwą wolno zmierzamy ku poszarpanym brzegom morza… czas na słodkie nadadriatyckie lenistwo.
_ Tekst i zdjęcia: Marek Waśkiel Źródło: Poznaj Świat _