Zadziwiające zjawiska natury
Deszcze żab, atak pająków czy tornada ognia. Są zjawiska natury, które zaskakują od lat. Pochodzenie niektórych jest jasne, innych niewyjaśnione do dziś. Zobacz, o czym mowa.
Przed zwyczajnym deszczem chronimy się zazwyczaj pod parasolem. Ale co zrobić, gdy z góry spada na nas... deszcz żab? Takie niecodzienne zjawisko zdarzyło się 20 czerwca 2010 r. w węgierskiej miejscowości Rakoczifalva.
Niezwykłe deszcze
Według mieszkańców miasteczka: "żab była niezliczona ilość". Potwierdziły to zdjęcia agencji prasowych, na których uwieczniono ślady płazów oraz je same, skaczące po okolicy. Naukowcy tłumaczą, że do podobnych zjawisk dochodzi w wyniku trąb wodnych tworzących się nad rzekami i jeziorami, które wciągają mniejsze zwierzęta, a także martwe przedmioty, po czym "zrzucają" je z wysokości na ziemię.
Tak tłumaczą takie deszcze eksperci, ale nawet oni nie potrafią wyjaśnić tego, do czego rok przed zdarzeniem na Węgrzech, doszło w Japonii. W prefekturze Ishikawa spadł wówczas deszcz żab, ale nie zanotowano tu nawet najmniejszego wiatru, a co dopiero trąby wodnej. Zadziwiające! Ale zastanawiających zjawisk natury jest o wiele więcej.
Tornado ognia
Trąba wodna zaciekawia, ale tornado ognia budzi już przerażenie. Ta śmiertelnie zabójcza kombinacja wysokiej temperatury i urwistego wiatru połączona z kłębiącym się ogniem zaatakowała w 2010 r. brazylijskie miasto Aracatuba, w stanie San Paulo.
Na szczęście do takich tornad dochodzi bardzo rzadko. Najbardziej tragiczny w skutkach przypadek tornada ognia wydarzył się 87 lat przed wypadkami w Brazylii, w 1923 roku w Japonii, gdy w ciągu niespełna kwadransa zginęło 38 tys. ludzi.
Burza piaskowa nad Phoenix
Burze piaskowe łączymy zazwyczaj z bezludnymi obszarami pustynnymi. O tym, że nie zawsze tak bywa świadczy burza piaskowa, która w lipcu 2011 r., przeszła nad dużymi obszarami Arizony, w tym także przez stolicę tego amerykańskiego stanu – miasto Phoenix.
Obraz burzy potrafił wzbudzić grozę. Jak podawały media w USA, jej czoło rozpościerało się na odległość 50 km, a wiatr wiał w niej z prędkością bliską 120 km na godzinę.
Tu burze trwają 160 dni w roku
Czy wiecie, w którym miejscu świata najczęściej dochodzi do burz? Leży ono w południowoamerykańskiej Wenezueli, w rejonie, w którym rzeka Catatumbo wpływa do jeziora Maracaibo. To tu można obserwować niespotykane nigdzie indziej tak cyklicznie zjawisko atmosferyczne. Wyładowania elektryczne trwają tu od 140 do 160 dni w roku przez około dziesięć godzin na dobę – w tym czasie pojawia się średnio 2800 piorunów (rocznie jest ich ponad 40 tys.)
"Wędrujące kamienie" z Doliny Śmierci
Fascynującym, choć całkowicie bezpiecznym zjawiskiem są natomiast "wędrujące kamienie" z kalifornijskiej Doliny Śmierci. Ten fenomen geologiczny jest jednym z najbardziej tajemniczych zjawisk na naszej planecie, którego naukowcy nie potrafią w żaden sposób wyjaśnić.
Nie wiadomo w jaki sposób zmieniają swoje położenie gigantyczne głazy, leżące na powierzchni wyschniętego jeziora Racetrack Playa. Kamienie robią to raz na kilka lat i nikomu nie udało się podejrzeć ich tajemnicy. Jedynym świadectwem przemieszania się głazów są żłobione przez nie koleiny.
Czerwony przypływ i efekt cappuccino
W Stanach Zjednoczonych, na zachodnim wybrzeżu, można obserwować czerwony przypływ – nietypowe zjawisko wytwarzane przez kwitnące algi morskie. Wygląda to bardzo zjawiskowo – fale mieniące się intensywnymi barwami czerwieni.
Na wybrzeżach Republiki Południowej Afryki, w okolicach Kapsztadu, można było swego czasu zobaczyć jeszcze bardziej zadziwiające zjawisko - tzw. "wybrzeże cappuccino", czyli morską pianę o dość trwałej konsystencji (o barwie popularnej włoskiej kawy)
, a powstałą w wyniku reakcji rozpadających się materiałów organicznych ze słoną wodą morską.
Jak pająki zwalczały malarię
Nasz krótki przegląd zadziwiających zjawisk natury kończymy w Pakistanie. Na przełomie 2010 i 2011 r. państwo to nawiedziła fala powodzi, która zalała ponad 20 proc. kraju. Przyniosło to niespodziewane konsekwencje w świecie pająków. Uciekające przed żywiołem zwierzątka opanowały drzewa, otaczając kokonami swoich sieci ich korony.
Choć samym drzewom nie wychodzi to specjalnie na zdrowie, to pająki mimowolnie wyrządziły dobrodziejstwo ludziom. Utkane przez nie sieci skutecznie wyłapywały komary, które po powodziach mnożyły się rekordowo, grożąc epidemią malarii.