Zamek Grodziec. Niezwykła budowla na wulkanie
Kraina wygasłych wulkanów w Polsce to jeden najciekawszych historycznie i geologicznie terenów w naszym kraju. Zajmuje obszar ok. 1,3 tys. km kw. i pełen jest ciekawostek z przeszłości. Jedną z nich jest zamek Grodziec, nazywany twierdzą rycerzy-rabusiów. Wieczorami ponoć przechadza się po jego krużgankach i murach obronnych tajemniczy rycerz w szkarłatnym płaszczu.
12.08.2021 13:51
Gdy wjeżdżamy na teren Pogórza Kaczawskiego (to obszar położony pomiędzy Jelenią Góra, Legnicą i Bolesławcem), z każdej strony witają nas tablice informujące, że zbliżamy się do krainy wygasłych wulkanów. Jest pofalowana niezbyt wielkimi wzgórzami, w większości porośniętymi lasami. Gdy się im dobrze przyjrzeć, rzeczywiście mają kształt stożków, ale próżno w nich szukać krajobrazu charakterystycznego dla terenów współczesnej aktywności wulkanicznej.
Zamek Grodziec - historia
Żeby dostać się do zamku Grodziec, trzeba wspiąć się na dosyć wysokie, blisko 400-metrowe wzgórze. Jest to góra z bazaltu, co potwierdza jej wulkaniczne pochodzenie. Wypływająca z wulkanu lawa utworzyła ten naturalny fundament zamku, choć oczywiście sama budowla powstała miliony lat później.
Gdy już wdrapiemy się na szczyt wzgórza (no dobrze, nie demonizujmy tego podejścia – jest to zwykła droga pod górę), zobaczymy dosyć masywny, ale zarazem strzeliście ukształtowany zamek, zachowany w dosyć dobrym stanie. Jego mury wydają się wyrastać ze skał i tworzą z nimi niejako całość. Sprawia wrażenie surowego i trudno dostępnego.
Historia tej budowli sięga XII wieku. Wzniesiony wówczas zamek był twierdzą obronną słowiańskiego plemienia Bobrzan. W tym samym wieku przeszedł we władanie księcia Bolesława Wysokiego (wnuka Bolesława Krzywoustego) i od tego momentu co kilkanaście lat zmieniał właścicieli. Byli nimi książęta i możni rycerze. Obiekt był rozbudowywany i udoskonalany, potem znów niszczony oraz plądrowany, i tak na przemian trwał przez setki lat na kaczawskim wzniesieniu.
Zniszczony na początku wojen husyckich (w XV w.) stał się siedzibą rycerzy-rabusiów. Znaleźli oni w warowni trudno dostępną kryjówkę, z której wypuszczali się na złodziejskie wyprawy. I choć rycerski kodeks honorowy tego nie akceptował, utrzymywali się w ten nielegalny sposób latami. Kres złodziejskiemu procederowi w Grodźcu położył dopiero książę legnicko-brzeski Fryderyk I, który zamek kupił, wyremontował, udoskonalił i tchnął w niego nowe, arystokratyczne życie. Zjeżdżała się tu cała śmietanka ówczesnej elity rycerskiej polskiej i niemieckiej. Odbywały się turnieje, uczty i polowania.
Ten renesans zamku trwał kilkadziesiąt lat, do czasu konfliktu między dwoma braćmi – Henrykiem XI i Fryderykiem IV. Jeden miał władzę (książę Fryderyk), a drugi potrzeby nie do zaspokojenia, jako że był wielkim hulaką, imprezowiczem i opojem. A do tego posiadał specyficzne wyobrażenie o tym, na czym polega ciężka praca. Henryk zajął się okradaniem majątków brata, a na "bazę wypadową" wybrał oczywiście doskonale do tego przystosowaną i idealnie usytuowaną warownię Grodziec. I znów zamek stał się siedzibą rycerzy-złodziei…
Z tamtego okresu pochodzi zapewne przerażająca legenda o duchu rycerza w szkarłatnym płaszczu, który pokazuje się ponoć czasami na murach warowni. Ja go nie widziałam...
Zamek Grodziec - pierwszy w Europie zaaranżowany dla turystów
Ale dość już o historii budowli. Wystarczy powiedzieć, że przez kolejnych 500 lat przechodziła jeszcze wiele razy z rąk do rąk kolejnych właścicieli, którzy rujnowali ją lub odbudowywali. Co ciekawe, na początku XIX wieku obiekt ten stał się pierwszym w Europie zamkiem specjalnie przystosowanym i zaaranżowanym na potrzeby turystów – pokazywano w nim pamiątki dawnych czasów, wytyczono szlaki do zwiedzania. W XX wieku, ze względu na malownicze położenie i surowy wygląd, Grodziec bardzo często gościł ekipy filmowe z różnych krajów, które w tutejszej scenerii przyrody i architektury nagrywały historyczne kadry.
Obecnie dominującymi elementami udostępnionymi do zwiedzania są pałac główny (tzw. palatium), wieża północna oraz potężny donżon, czyli charakterystyczna, bardzo duża wieża o boku 16 m i wysokości ok 26 m. Mury zamku u podstaw mają imponującą grubość ok. 5 m.
Kto wybierze się na zwiedzanie krużganków, musi się liczyć z tym, że na trasie wycieczkowej znajduje się bardzo wiele schodów oraz naprawdę ciasne i ciemne przejścia. Jeśli więc obawiacie się tego typu atrakcji, nie wchodźcie na wyższe kondygnacje i ograniczcie się do spaceru po przestronnych salach książęcych i murach.
Śmiałkowie, których nie przeraża legenda o rycerzu w szkarłatnym płaszczu, mogą skorzystać z oferty noclegów w zamkowej wieży - za niewielkie pieniądze przygoda jest gwarantowana, choć jak informują zarządzający obiektem, standard pokoi jest standardem raczej schroniskowym niż zamkowym.
Zamek Grodziec - jak się tam dostać?
Wstęp na zamek jest płatny i kosztuje 20 zł (bilet normalny) oraz 15 zł (bilet ulgowy – dzieci, młodzież, emeryci).
Zamek Grodziec znajduje się ok. 50 km od Jeleniej Góry – między Bolesławcem a Złotoryją. Jeśli jedziecie samochodem, z autostrady A4 należy zjechać na Bolesławiec, a następnie za Wilczym Lasem kierować się na Lubków i Iwiny. Z drogi 363 poprowadzą was już drogowskazy, bo nawigacji w tym terenie nie zawsze warto ufać. A, i nie pomylcie zamku Grodziec z pałacem Grodziec, bo to dwa zupełnie różne obiekty położone zaledwie kilka kilometrów od siebie i ten drugi mógłby was rozczarować.
Do wsi Grodziec można dostać się również autobusem lub busem ze Złotoryi.