Zamieszki w Barcelonie. Czy wyjazd do stolicy Katalonii jest bezpieczny?
W Barcelonie od tygodnia trwają protesty. Z najnowszych doniesień wynika, że w wyniku zamieszek ucierpiało ponad 600 osób. Zatrzymano łącznie 104 osoby, z których 28 zostały tymczasowo aresztowane. Zapytaliśmy polskich przewodników w stolicy Katalonii, czy wyjazd do tego miasta jest bezpieczny.
22.10.2019 | aktual.: 22.10.2019 16:31
Mieszkańcy Barcelony wyszli na ulice, gdy Hiszpański Sąd Najwyższy skazał dziewięciu katalońskich liderów politycznych, którzy odpowiedzialni byli za organizację nielegalnego referendum niepodległościowego w Katalonii. Otrzymali wyroki od 9 do 13 lat pozbawienia wolności. W regionie rozpoczął się strajk, a ludzie masowo zaczęli protestować.
– Gdyby podobna sytuacja zdarzyła się w Polsce i skazano polityków tylko za to, że dążyli do organizacji oficjalnego referendum, to na pewno Polacy też zaczęliby protestować – zauważa w rozmowie z WP Dominika Berger, która od 20 lat mieszka w Barcelonie i pracuje jako licencjonowany przewodnik. – To jest oburzające – podkreśla.
– To jest nie do przyjęcia, żeby osoby z takiego powodu otrzymały wyroki jak za popełnienie morderstwa – dodaje w rozmowie z WP Sebastian Mączka, Polak od 13 lat mieszkający w stolicy Katalonii.
Pani Dominika tłumaczy, że to brak dialogu z Hiszpanią wyzwolił w Katalończykach takie zachowanie, aby wymusić na rządzie podjęcie rozmów. Gdyby władze podjęły odpowiednie działania protesty by się zakończyły.
– Katalończycy są bardzo pokojowi i ich manifestacje też mają taki charakter. To, że doszło do takiej sytuacji, oznacza dojście do punktu granicznego. Większość ludzi jest przeciwna agresji i starciom z policją. Mój 17-letni syn protestuje przeciwko bojówkarzom – opowiada Polka.
– Do zamieszek dochodzi głównie wieczorami i na kilku ulicach. Prawdę mówiąc, są to prawdziwe bójki pomiędzy pełnymi zaciekłości anarchistami, z którymi Katalończycy nie chcieliby mieć nic wspólnego i cierpią z tego powodu – wyjaśnia pani Dominika.
– W walkach z policją biorą udział nie zwykli manifestanci, ale mieszanka przeróżnych grup: antyfaszystowskich, antysystemowych i po prostu zwykłych chuliganów – dodaje Mączka, licencjonowany przewodnik po Katalonii.
Czy jest się czego bać
– Do starć z mundurowymi do tej pory dochodziło w okolicy placów Katalońskiego i Urquinaona. Najlepiej unikać kwadratu wokół tych miejsc – radzi pan Sebastian. – I przede wszystkim nie iść tam wieczorem ani nocą. W dzień jest bezpiecznie.
I dodaje w swoim stylu: – Kiedy ktoś się tam kręci i rzuca kamieniami w policję, to może zostać ranny, natomiast jeżeli ktoś nie szuka guza i z daleka widzi, że coś się dzieje, to po prostu unika niebezpiecznych miejsc – zauważa.
Na pytanie, czy przewodnicy nagle stracili klientów i musieli zmierzyć się z odwołaniem przyjazdów turystów z Polski, słyszę dość zaskakujące odpowiedzi.
– Jedna rodzina postanowiła przełożyć przyjazd na grudzień. Najwięcej osób rezygnuje z przylotów do Barcelony z powodu odwołania sobotniego meczu z FC Madryt. Ci turyści, którzy nastawili się na zwiedzanie i poznawanie miasta, nie zmienili swoich planów i potwierdzili przyjazd – mówi Mączka.
– U mnie bez zmian. Wszystkie grupy zapewniają, że będą. Choć muszę przyznać, że rzeczywiście jest trochę mniej turystów w mieście. Czy jest niebezpiecznie? I czy muszę zmieniać plany podczas oprowadzania? Trzeba mieć świadomość, gdzie są manifestacje i unikać tych miejsc. Mieszkam w centrum Barcelony i moje życie wygląda całkowicie normalnie. Tam, gdzie mieliśmy wejść, weszliśmy. Wszystko zwiedziliśmy – podkreśla Dominika Berger.
Polka niezdecydowanym podróżnym, którzy zastanawiają się nad wyjazdem do Hiszpanii, daje jednak ważną radę.
– Jeśli ktoś teraz chciałby kupić bilet, żeby spędzić w stolicy Katalonii trochę czasu, to powiedziałabym mu, żeby poczekał chwileczkę. Gdy ktoś już ma kupiony bilet, to wydaje mi się, że nie powinien rezygnować z wyjazdu. Tylko oczywiście nie chodzić wieczorami i nocami w okolicach placów Katalońskiego i Urquinaona – radzi Berger.
Podczas rozmowy o bezpieczeństwie na ulicach Barcelony, moi rozmówcy opisują emocje, jakie panują wśród Katalończyków. Czy mieszkańcy chcą wybić się na niepodległość? I czy optuje za tym wyborem większość?
– Wizja niepodległej Katalonii nie ma większości. Mieszkańcy zostali postawieni pod ścianą i stąd ich opór. Gdyby rząd Hiszpanii podjął rozmowy, sytuacja byłaby zupełnie inna. I myślę tutaj o prowadzeniu rozmów niekoniecznie o oddzieleniu, chodzi raczej o porozumienie z Madrytem – zauważa Polka.
Atmosfera pomiędzy Katalończykami a władzami jest napięta. I Madryt to napięcie podsyca.
– W Katalonii zabronione jest używanie kulek gumowych, ale policji hiszpańskiej ten zakaz nie obowiązuje i z takiej amunicji właśnie strzela do ludzi. Są ofiary, jest niebezpiecznie – dodaje pan Sebastian.
I nie ukrywa, że sytuacja sprzed dwóch lat mocno się zmieniła.
– Chciałbym, żeby odbyło się oficjalne referendum. To moje zdanie, bo powiedzenie, że większość Katalończyków opowiada się za niepodległością jest nieprawdą. Choć przez ostatnie działania Madrytu sytuacja może się zmienić. Gdyby zapytała mnie pani o to, kiedy organizowano referendum, wcale bym nie powiedział, że większość była za niepodległością, większość była jedynie za oficjalnym, legalnym referendum. Wówczas tych zdecydowanych bojowników o wolność, ludzi, którzy byli zdecydowani, żeby odłączyć się od Hiszpanii, było ok. 40 proc., teraz to się na pewno zmieniło przez brutalność policji, przez działania Madrytu, przez to, że rząd chce rządzić twardą ręką i nie odpuszcza. Katalończycy zyskują coraz więcej poparcia. W Madrycie, Walencji czy Bilbao odbyły się manifestacje prokatalońskie – podkreśla Polak.
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało komunikat dla podróżnych. Radzi zachowanie ostrożności oraz stosowanie się do zaleceń miejscowych służb. Ostrzega, że w kolejnych dniach na terenie całego regionu, a zwłaszcza w Barcelonie, może dochodzić do znaczących utrudnień komunikacyjnych.
Aktualnie droga na lotnisko El Prat jest odblokowana i działa linia metra L9 dochodząca do terminali 1 i 2. Dodatkowo miasto uruchomiło specjalną linię telefoniczną dla turystów, których loty zostały odwołane i którzy nie mogli wrócić do swoich hoteli: 93 285 38 34.
Osoby zmotoryzowane sytuację na drogach mogą sprawdzać na bieżąco aktualizowanej stronie internetowej. Ministerstwo zaleca również śledzenie mediów społecznościowych lokalnych służb.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl