Zima stulecia w 1979 roku. "Zaspy wyższe od dorosłego człowieka"
"PKS odwołał wszystkie - poza podmiejskimi - kursy. Pociągi spóźniały się po 24 godziny, a niektóre w ogóle nie dojechały. W miastach niemal zupełnie zamarł ruch. Jeździły tylko wozy pogotowia ratunkowego". Brzmi znajomo, prawda? Ale to nie opis ostatniego weekendu z "bestią ze wschodu", tylko zimy stulecia z 1979 roku na Podlasiu.
Za nami najmroźniejszy weekend tej zimy, najmroźniejszy od kilku lat. Północny wschód kraju tradycyjnie dzierży palmę pierwszeństwa, jeśli chodzi o rekordy spadku temperatur. "Polski biegun zimna nie zawodzi" - twittował w weekend 16-17 stycznia Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Bestia ze wschodu pokazała pazur
Zaczęło się mocnym uderzeniem mrozu w piątek 15 stycznia, w sobotę przez Podlaskie przeszła burza śnieżna, a w nocy temperatura spadła do -32 stopni C przy gruncie w Suwałkach. Kolejnej nocy stacje meteorologiczne w Białymstoku zanotowały -25 stopni, a w Suwałkach prawie -27. Stanęły pociągi. Przyszła "bestia ze Wschodu".
Kiedy we wtorek temperatura podskoczyła do -11 stopni, znajomi żartowali w mediach społecznościowych: "Normalnie gorąc taki, że kurtkę można zdejmować!". Tego też dnia wyznawcy prawosławia, którzy obchodzili właśnie Święto Chrztu Pańskiego zwane Świętem Jordanu, zanurzali się w wodzie, w wyrąbanych w lodzie przeręblach (rano temperatura na Podlasiu oscylowała jeszcze wokół -20 stopni).
Zaspy śniegu i wódczany termofor
Zim stulecia w Polsce było właściwie parę. Luty roku 1929 do dzisiaj pozostaje najzimniejszym miesiącem w historii. Padło wiele nieoficjalnych rekordów zimna, m.in. -45 stopni w Rabce.
W Nowy Rok 1963 roku kraj zasypał śnieg, paraliżując ruch na drogach i kolei.
Zima 1986/1987 - tę pamiętam. Styczeń zapisał się jako jeden z najzimniejszych miesięcy. Średnia temperatura na wschodzie Polski wyniosła poniżej -10 stopni C. 30 stycznia 1987 roku w Białymstoku odnotowano -34 stopnie.
W latach 80. mieszkałam z rodzicami w Augustowie, pięknym miasteczku nad jeziorami w północno-wschodniej części kraju, gdzie zimy na ogół były mroźne i śnieżne. Tunel przekopywany w śniegu, z zaspami po obu stronach wyższymi od dorosłego człowieka wydawał mi się wtedy czymś naturalnym.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Tato wymyślił domowej roboty termofor - gorącą wodę w butelce po wódce, wkładaną do łóżka. Tak bardzo się do tej metody przywiązałam, że wieczorem darłam się wniebogłosy: "Gdzie moja Vistula?"(prawdopodobnie najgorsza wódka w PRL-u). Jeśli rodzice mieli akurat gości - cóż, była lekka konsternacja.
Dość dobrze pamiętamy też zimy bardziej nam współczesne: 16 lutego 2010 roku w Suwałkach leżało 65 cm śniegu. Natomiast zima na przełomie roku 2012 i 2013 ciągnęła się niemiłosiernie. Jeszcze 31 marca spadło tyle śniegu, że 1 kwietnia zalegała jego 38-centrymetowa warstwa. Marzyliśmy wtedy o tym, by wreszcie zrobić wielki stos z ciepłych kurtek, czapek i szalików. I go podpalić.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Zima 1979 - śnieg sparaliżował cały kraj
Jednak mianem najprawdziwszej zimy stulecia określa się tę na przełomie lat 1978/1979. Zimny front z północy uderzył w sylwestrową noc, niosąc mróz i śnieg, ogłoszono stan klęski żywiołowej. Mrozy może nie były mordercze (poza wschodnią częścią kraju), za to kraj sparaliżowały opady śniegu i wysokie, usypane przez wiatr zaspy. W Suwałkach 16 lutego 1979 roku zanotowano aż 84 cm śniegu, jak podaje Arkadiusz Płachta na blogu "Pogoda w Polsce".
Od 1 stycznia 1979 roku cały kraj był już sparaliżowany przez zaspy i kilkunastostopniowy mróz. W kolejnych dniach wskutek zakłóceń w transporcie zaczęło brakować surowców energetycznych. Zamarznięte zwrotnice kolejowe i popękane w wyniku mrozów szyny spowodowały, że transporty węgla do elektrociepłowni docierały wyjątkowo rzadko, a rozmrażanie tych, które udało się dowieźć, było bardzo utrudnione. Do odśnieżania torów i dróg skierowano wojsko wyposażone w ciężki sprzęt (m.in. czołgi, które gąsienicami zrywały z dróg grubą warstwę zmrożonego i zbitego śniegu). W większości miast komunikacja miejska nie funkcjonowała lub działała w bardzo ograniczonym stopniu. Transport międzymiastowy również funkcjonował bardzo źle. Autobusy w niektórych okolicach jeździły w tunelach wykopanych w śniegu.
Upiorny sylwester w Białymstoku
Dzięki uprzejmości Jolanty Gadek, dyrektor Książnicy Podlaskiej, przeglądam archiwalne wydania regionalnej Gazety Współczesnej z tego okresu. 2 stycznia 1979 roku zaniepokojeni redaktorzy na pierwszej stronie donosili: "Sylwester w okowach mrozu". I wyliczali: "Silny atak zimy. Elektrociepłownia na pełnych obrotach. Ofiarna pomoc żołnierzy. Ogrzewanie kosztem ciepłej wody. Pogotowia w ruchu przyspieszonym. 4,6 tys. km dróg nieprzejezdnych".
"Mocnym, zimowym akcentem kończy się 1978 rok. Ponad 30-stopniowe mrozy, silne wiatry i obfite opady śnieżne sparaliżowały komunikację kolejową i samochodową, opóźniły przewozy ludzi i transport towarów. Wystąpiły zakłócenia w dostawie gazu i energii cieplnej" - donosiła Gazeta Współczesna.
Opisywała sylwestrową noc w Zakładzie Energetycznym, gdzie dziennikarze towarzyszyli załodze wspomaganej przez żołnierzy, w pocie czoła rozbijającej zamarznięte bryły węglowe, by nie dopuścić do wygaśnięcia pieca. Gazeta odwiedziła też szpitale, porozmawiała z milicją, do której ludzie dzwonili ze skargami (że słaby gaz, że zimno w mieszkaniach), relacjonowała sytuację na drogach regionu, wyliczyła, że w Białymstoku do odśnieżania wysłano dziewięć pługów. Najwyraźniej na niewiele się to zdało:
Trwa ładowanie wpisu: facebook
"PKS odwołał wszystkie - poza podmiejskimi - kursy. Pociągi spóźniały się po 24 godziny, a niektóre w ogóle nie dojechały do Białegostoku. W miastach niemal zupełnie zamarł ruch. Jeździły tylko wozy pogotowia ratunkowego i milicyjnego. Nieliczni zmotoryzowani śmiałkowie - dodajmy, że mało rozsądni - poutykali w zaspach bądź znaleźli się w rowach. Taksówkarzy można było policzyć na palcach".
Zima stulecia nie oszczędziła też reporterów Gazety Współczesnej. Artykuł kończy się wyjaśnieniem: "Z przyczyn technicznych (awaria lampy błyskowej na silnym mrozie) nie mogliśmy wykonać zdjęć ludzi pozostających na stanowiskach pracy".
Czy równie straszne mrozy znowu za moment zawitają w Polsce? Cóż, "bestia ze wschodu", może przynieść największe ochłodzenie od 20 lat. Wywoła śnieżny chaos w całej Europie, a w wielu regionach mogą paść rekordy zimna.