Zrezygnowała z pracy i wyruszyła do Indii. Teraz zabiera tam innych
Joanna Gorczyca-Pasrija pierwszy raz odwiedziła Indie w 2004 roku i zakochała się w nich od pierwszego wejrzenia. W efekcie zrezygnowała z pracy i kupiła bilet w jedną stronę. W Indiach wyszła za mąż oraz założyła biuro podróży. Po trzech latach wróciła do Polski, a teraz zabiera ludzi w swoje ukochane zakątki świata, o czym opowiedziała w rozmowie z Joanną Dembek.
Joanna Dembek: Jak zaczęła się twoja przygoda z Indiami?
Joanna Gorczyca-Pasrija: To zaczęło się 13 lat temu. Wówczas zrezygnowałam z pracy, kupiłam bilet w jedną stronę i pojechałam. W Indiach chciałam pomieszkać rok, zostałam trzy lata. W międzyczasie poznałam mojego męża, Hindusa, z którym wzięłam ślub. Oczywiście trzeba było coś robić, więc wpadłam na pomysł organizowania wypraw do Indii.
I postanowiłaś otworzyć biuro podróży Asia Dream Trips. Jak wyglądały początki?
Zaczynałyśmy od trzy-, czterodniowych wypraw trampingowych. Z czasem te wyjazdy się wydłużały. Wtedy też zauważyłyśmy, że podróżują z nami głównie kobiety, ale nie tylko singielki. Na wyjazdy decydują się żony i mamy, które po prostu zostawiają rodzinę na tydzień czy dwa i mają czas tylko dla siebie. Wtedy też zaczęłyśmy kierować nasze wyjazdy właśnie do kobiet. Teraz możemy powiedzieć, że 90 proc. naszych klientek to panie.
Czy są jakieś stałe bywalczynie?
Oczywiście. Bywa tak, że robimy wyjazdy specjalnie pod nie. One często się już znają, ponieważ były kilka razy na wspólnych wyjazdach i teraz proszą, aby coś dla nich zorganizować.
Polecamy: Piekło zwierząt. Ciemna strona turystyki
Które miejsca zwykle wybierają turyści lecący do Indii pierwszy raz?
Indie są bardzo duże. Ja zawsze mówię, że do Indii trzeba się wybrać sześć, siedem razy, żeby w ogóle powiedzieć, że było się w Indiach. Podczas pierwszej wycieczki większość ludzi robi tzw. Złoty Trójkąt, czyli zwiedzają obszar Dheli, Jaipur i Agrę, gdzie można zobaczyć chociażby Tadź Mahal.
Północne Indie są zwykle najbardziej zatłoczone, jest tam najwięcej podróżnych. To takie turystyczne "must see". Jednak może ono zniechęć przez liczbę "atakujących" nas bodźców, pojawiających się zaraz po wyjściu z busa: zatłoczone ulice, ludzie, którzy próbują nam od razu coś sprzedać.
A które miejsca ty poleciłabyś na pierwszy raz w Indiach?
Ja poleciłabym południe Indii, żeby je poczuć, pokochać i dopiero potem zacząć eksplorować inne miejsca. Bardzo polecam Keralę i ogólnie południową lagunę. Warto zobaczyć także plaże Goa. Jeżeli chodzi o zwiedzanie południa, to zachęcam do zrobienia sobie wycieczki szlakiem świątyń.
Co może szokować podróżnych, którzy pierwszy raz mają styczność z Indiami i ich kulturą, która jest mocno odmienna od europejskiej?
To nie jest tak, że jedna rzecz szokuje. Ludzi często porusza bieda, która tam jest, dzieci na ulicy.
Varanasi w północnych Indiach jest takim miejscem, które mocno działa na turystów. Zwłaszcza jak się wejdzie na obszar Starego Miasta, przejdzie przez Ghaty (schody prowadzące wzdłuż rzeki) i zobaczy tych ludzi kąpiących się w tym brudnym Gangesie, a obok palone zwłoki.
Indie uchodzą za dość niebezpieczny kraj, a przynajmniej tak są często przedstawiane w mediach. Czy z twojej perspektywy Indie są niebezpieczne?
Ja podróżowałam po Indiach przez wiele miesięcy, zawsze sama i nie uważam, żeby były niebezpieczne. Raczej powiedziałabym, że trudne dla podróżujących. Trzeba poznać mentalność Hindusów i specyfikę tego kraju, żeby się czuć bezpiecznie.
Z takich praktycznych rzeczy to: nie wychodzić z hotelu po zmroku oraz nie kupować najtańszych biletów pociągowych, ponieważ w tych klasach jeżdżą ludzie najbiedniejsi, którzy w większości nigdy nie widzieli kobiety z Europy, a to może ośmielić niektórych do zaczepek.
Wspomniałaś o mentalności Hindusów. Trzeba uważać, żeby ich nie urazić?
Miałam taką sytuację, że jedna osoba weszła w krowie odchody, po czym korzystając z kraniku znajdującego się przy ulicy, zaczęła myć but. Podeszła do niej Hinduska i zwróciła uwagę, że to jest woda do picia. Wywiązała się awantura, bo dla nas woda to woda, a dla Hindusów woda do picia służy tylko do picia.
Dla nas jako biura podróży ważne jest, aby przygotować ludzi na różne zachowania Hindusów wynikające z ich mentalności, ponieważ są oni bardzo religijni i zabobonni. Czasami jednak zdarzy się jakaś wpadka. Warto też samemu zapoznać się z ich zwyczajami np. przez oglądanie filmów. Ja polecam "Pociąg do Darjeeling" Wesa Andersona.
Z tego, co opowiadasz, wnioskuję, że do Indii lepiej wybrać się z biurem podróży niż na własną rękę?
Zdecydowanie. Zwłaszcza kiedy się leci tam pierwszy raz i szczególnie teraz, w czasie pandemii koronawirusa.
Wiem, że niektórzy ludzie podróżujący na własną rękę mieli np. problem z odzyskaniem pieniędzy za bilety lotnicze. Tak samo było z hotelami. My mamy tak skonstruowane umowy, że mogliśmy bez problemu przesunąć płatności na inne terminy, więc te pieniądze nie zniknęły.