Polka w Rumunii. "Coś w tym kraju przyciąga mnie jak magnes"
- W Rumunii uczę się zwalniać tempo. Cieszyć się z tego, co mam tutaj i teraz - mówi Agnieszka Krawczyk. O życiu w Rumunii, prawdziwej historii Drakuli i o tym, co łączy Rumunów z Polakami z autorką książki "Rumunia. Albastru, ciorba i wino" rozmawia Magda Owczarek.
Magda Owczarek: Do niedawna turyści nie interesowali się Rumunią, ale w ostatnich latach zrobiła się modna. Z czego to wynika?
Agnieszka Krawczyk: Od ponad dziesięciu lat przyglądam się Rumunii, najpierw na studiach, potem w czasie pracy, a w końcu po przeprowadzce tutaj. Na zmianę postrzegania Rumunii w Europie z pewnością wpłynęło uproszczenie formalności na granicy. Dziś do Rumunii chętnie przyjeżdżają młodzi ludzie, poruszają się własnym samochodem lub motocyklem, śpią pod namiotem lub rezerwują noclegi po drodze. Opisują swoje podróże w mediach społecznościowych, dzięki temu więcej osób lepiej poznaje Rumunię i Rumunów. Polacy coraz częściej przyjeżdżają do Rumunii do pracy. Tutejsze stawki w branżach takich jak IT są wysokie, podatek dochodowy to tylko 10 proc., w dodatku można się ubiegać o ulgi. To atrakcyjny rynek pracy, a Polacy są na nim cenieni.
A ciebie co sprowadziło do Rumunii?
Kiedy studiowałam filologię romańską, a potem rumuńską, nie spodziewałam się, że wybór dość niszowego kierunku studiów tak mocno wpłynie na moje życie. Dzięki znajomości rumuńskiego poznałam mojego męża, Polaka mieszkającego w Rumunii. Po obronie doktoratu dostałam propozycję napisania książki o Rumunii. Później zdecydowałam się na przeprowadzkę na stałe. W 2019 r. zamieszkałam w Sybinie, uroczym mieście w Siedmiogrodzie.
Z mężem pracowaliśmy w turystyce, ale pandemia pokrzyżowała nasze plany. Zależało nam, żeby zostać w Rumunii, więc w poszukiwaniu innej pracy przeprowadziliśmy się do Bukaresztu. Mimo początkowych obaw polubiłam to miasto.
W twojej książce nazywasz Rumunię drugą ojczyzną.
Oboje z mężem czujemy się tutaj bardzo dobrze. Rumuni są bardzo życzliwi, otwarci, gościnni. Lubią Polaków, interesuje ich, czemu wybrałam ich kraj, cieszą się, że znam ich język. Rumuńska literatura, historia, codzienne sprawy Rumunów są mi bliskie i bardzo mnie interesują. Coś w tym kraju przyciąga mnie jak magnes, dlatego jestem zadowolona z mojego wyboru życiowego.
Czego nauczyła cię Rumunia?
Jako rodowita poznanianka jestem z natury poukładana, punktualna, czasem do bólu dokładna, a Rumunia mnie tego oduczyła. Tutaj ludzie mają inne podejście, choćby do czasu. Godzina, na którą umawiamy się ze znajomymi na kawę, jest orientacyjna, przeważnie ktoś się spóźnia. Odzwierciedleniem tego jest wyrażenie "imediat", czyli "natychmiast", które w Rumunii dalekie jest od swojego słownikowego znaczenia. "Imediat" może oznaczać pięć, dziesięć minut, a nawet ponad pół godziny, to takie lokalne "festina lente" (łac. "śpiesz się powoli"). Rumuni umieją cieszyć się chwilą, smakować życie.
W Polsce, gdy studiowałam dwa kierunki, musiałam być świetnie zorganizowana, żeby ze wszystkim zdążyć. W Rumunii uczę się zwalniać tempo. Przed przeprowadzką do Bukaresztu przyjaciele zaprosili nas na pożegnalną "ciorbă de perișoare" - zupę klopsikową (przepis podaję w mojej książce). Razem cieszyliśmy się jedzeniem, rozmawialiśmy, spacerowaliśmy. Przez pół dnia nie sięgnęłam po telefon. Dziś świat wymaga naszej dostępności 24 godziny na dobę. Rumunia jest miejscem, gdzie można się zatrzymać i chłonąć otaczające nas tu i teraz.
Czytaj także: Rumunia. Tutaj wszystko uzależnia
Widzisz podobieństwa między Polską a Rumunią?
Mamy ze sobą wiele wspólnego. Nie wszyscy pamiętają, że w dwudziestoleciu międzywojennym mieliśmy wspólną granicę. Czasy komunistyczne były dla Rumunów dużo cięższe z powodu dyktatury Ceaușescu, również ich droga do demokracji przebiegała o wiele bardziej krwawo. Współcześnie Rumunia jest mniej więcej w tym miejscu, co Polska dziesięć lat temu, ale kraj bardzo dynamicznie się rozwija. Rumuni są większymi euroentuzjastami niż Polacy, w sondażach bardzo doceniają korzyści z przynależności do UE.
Rumunia jest łacińską wyspą w morzu słowiańszczyzny, Rumuni podkreślają swoje pochodzenie od Rzymian i Daków. Teoretycznie więc bliżej im do Hiszpanów czy Francuzów, jednak na poziomie międzyludzkim doskonale rozumieją się z Polakami. Łączy nas podobieństwo charakterów: jesteśmy ciekawi świata, mamy własne zdanie, lubimy dyskutować.
Turystycznym symbolem Rumunii jest hrabia Drakula, ale w książce zwracasz uwagę, że Rumuni wolą Włada Palownika.
Obecna w popkulturze postać Drakuli, wypromowana przez powieść Brama Stokera, co roku przyciąga do Rumunii setki tysięcy turystów, którzy chcą zobaczyć zamek Bran. Pierwowzorem Drakuli był Wład Palownik, hospodar Wołoszczyzny i to właśnie on, a nie turystyczna maskotka, jest jednym z bohaterów narodowych Rumunii, obok Stefana Wielkiego czy Michała Walecznego.
Przydomek Włada wziął się od tego, że swych przeciwników politycznych wbijał na pal. Jako pierwszy otwarcie sprzeciwił się Imperium Osmańskiemu, które próbował zwalczać na różne sposoby. W świadomości Rumunów zapisał się jako obrońca ojczyzny przed tymi, którzy jej szkodzą.
Wspomnienie Włada jest wciąż żywe, podobnie jak ludowe tradycje.
Rumunia to kraj rolniczy, Rumuni szanują swoje wiejskie pochodzenie. Ludowe wzornictwo na strojach i ścianach domów, lokalne rzemiosła, jak haftowane damskie bluzki ie, tradycja pisania ikon czy ozdabiania pisanek są tutaj pielęgnowane i szanowane. Świadczy o tym na przykład Muzeum Rumuńskiego Chłopa, położone w centralnej części Bukaresztu. W Braszowie atrakcją turystyczną jest szlak wiodący między krzyżami przydrożnymi i kapliczkami.
Rumuni umieją dbać o swoje dziedzictwo. W mediach społecznościowych działają grupy promujące lokalne rękodzieło. Członkowie tych grup wytropili przywłaszczanie sobie tradycyjnych rumuńskich wzorów przed światowe domy mody, jak Dior czy Tory Burch. Silne przywiązanie do tradycji to coś, co łączy Rumunów mimo kulturowego i krajobrazowego zróżnicowania kraju.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Ludowe motywy znamy też z kultowego Wesołego Cmentarza w miejscowości Săpânţa. Co jeszcze warto zobaczyć w Rumunii?
Moje miejsce na ziemi to nastrojowy Sybin, który w 2007 r. zdobył tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Działa tu największy w Rumunii skansen, odbywa się wiele ciekawych wydarzeń, bardzo często związanych z tradycyjnymi zawodami oraz strojami ludowymi. Polecam też XV-wieczne bukowińskie klasztory z freskami na murach zewnętrznych oraz drewniane cerkwie w Marmaroszu.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Piękna jest też moja ukochana Delta Dunaju, rezerwat biosfery wpisany na listę UNESCO. To miejsce kipi życiem - spotkamy tu bogactwo ryb, ptaków, gadów, płazów, dzikich koni. Znajdują się tu wioski, do których da się tylko dopłynąć łodzią. Ta okolica jest niezwykle ciekawa etnicznie - osiedlili się tu starowiercy z Rosji, mniejszości ukraińska, bułgarska, turecka.
To wymarzony zakątek, jeśli szukamy prawdziwej ucieczki. Rumunia ma wiele innych fascynujących miejsc. Warto zaufać własnej intuicji i odnaleźć własne zakątki. Takie zwiedzanie jest najpiękniejsze, pozwala naprawdę poczuć ten niezwykły kraj.