Trwa ładowanie...
21-05-2012 15:05

Arany - niesamowite wyspy zachodu

Wyspy Arany są nazywane żywą skamielina Irlandii oraz jej największym skarbem, lecz równocześnie najbardziej reklamowaną atrakcją turystyczną.

Arany - niesamowite wyspy zachoduŹródło: flickr.com by Joe Loong, License Creative Commons 3.0
d3zmb3h
d3zmb3h

W pogodne i bezchmurne dni z zachodniego krańca Irlandii znajdującego się w hrabstwie Clare, zakończonego wyniosłymi Klifami Moheru widać zarys trzech wysp. Wyspy te są żywą skamielina Irlandii, jej największym skarbem, lecz równocześnie najbardziej reklamowaną atrakcją turystyczną. Te trzy skalne wysepki to Arany.

Najmniejsza i zarazem najbliżej położona wyspa to Inisheer. Jej latarnię morską widać z daleka na lądzie, w małej wiosce Doolin gdzie rozpoczyna się zazwyczaj pełna przygód podróż na Arany. Średnia wyspa położona tuż za najmniejsza to Inishmaan u jej wybrzeży od lat spoczywa wrak statku transportowego. Największa i zarazem najdalej oddalona od wybrzeży wyspa to Inishmore. To właśnie na nią każdego roku wybierają się tysiące turystów by choć przez krótką chwilę stać się częścią magicznego świata zatrzymanego w zieleni jej traw i szarości starożytnych budowli.

Wyspy Aran należą do okręgów An Gaeltach czyli miejsc w Irlandii gdzie używanym na co dzień językiem jest język irlandzki. Arańczycy używają języka irlandzkiego rzeczywiście w codziennym życiu, śpiewają w nim wspaniałe pieśni, ale ze względu na rzesze turystów przybywające, aby zwiedzić wyspy posługują się także językiem angielskim. Tradycja, którą nadal kultywuje się na wyspach staje się niestety bardzo często elementem atrakcji mającej przyciągnąć turystów chętnych wydać każde pieniądze by choć przez chwilę być częścią „prawdziwej Irlandii”. Prawdziwe piękno starej Irlandii znajdzie się na Aranach, ale z daleka od centrum turystycznego i stereotypowych tras wycieczkowych proponowanych przez większość wyspiarzy.

Na wyspy można dostać się w dwojaki sposób; wodą i powietrzem. Niedaleko Galway znajduje się małe lotnisko, z którego awionetką można w niecałe 20 minut znaleźć się na największej z wysp Inishmore. Można również z portu Rossevile dopłynąć promami należącymi do Arańczyków: Aran Island Ferries na wszystkie trzy wyspy, są to duże wygodne promy a cała podróż trwa niecałą godzinę. Dla zwolenników mocnych wrażeń proponuję wycieczkę „promami” korporacji Doolin Ferries.

d3zmb3h

„Promy” to w rzeczywistości trochę większe kutry rybackie przerobione na stateczki wycieczkowe, kursują one od połowy kwietnia do końca września z małej wioski Doolin w hrabstwie Clare. W czasie większej fali na oceanie kutrami trochę kiwa, ale wrażenie jest fantastyczne zwłaszcza, jeżeli w drodze na wyspy towarzyszyć będą delfiny prowadzące kuter do bezpiecznego portu.

Najczęściej odwiedzana i też posiadająca najwięcej atrakcji turystycznych jest wyspa Inishmore, dlatego też o niej kilka słów więcej.

Wyspa ta posiada około 900 mieszkańców. Znajduje się na niej kilka wiosek, dwa kościoły, dwie szkoły podstawowe, jedno liceum, bank otwarty dwa razy w tygodniu w określonych godzinach i około 5 pubów (!).

Zaraz po przybiciu do brzegów wyspy trzeba w miarę szybko odpowiedzieć sobie na najważniejsze pytanie. W jaki sposób chce się wyspę zwiedzać? Nie jest to wcale pytanie banalne, ponieważ już od chwili postawienia nogi na wyspie atakują nas Arańczycy wciskając ulotki, oferując swoje pojazdy i zapewniając, że pokażą absolutnie najlepiej wyspę. Ponieważ najważniejsze zabytki na wyspie są rozrzucone w dość znacznej odległości od siebie przybywając na Inishmore po raz pierwszy warto skorzystać z pomocy sympatycznych mieszkańców wyspy. Środki transportu są różnorakie, można wypożyczyć rower i samodzielnie odkrywać wyspę, można skorzystać ze swego rodzaju specyficznej bryczki na dwóch wielkich kołach lub wynająć busik, który zawiezie nas w najważniejsze miejsca i przyjedzie po nas kiedy już wszystko dokładnie obejrzymy. Wynajmując busik warto porozmawiać z kierowcą co do trasy zwiedzania. Większość Arańczyków pokazuje turystom kilka interesujących miejsc, ale do niektórych w ogóle nie jedzie, ponieważ nie są one
objęte zakresem zwiedzania. Kierowcy, w dużej większości na co dzień rybacy, znają mnóstwo historyjek i ciekawostek związanych z wyspa, co jest kolejnym dużym plusem przy wyborze tego rodzaju transportu. Będąc na Inishmore trzeba koniecznie zobaczyć przynajmniej trzy miejsca: prehistoryczny fort Dun Aengus, Siedem Kościołów oraz Teampall Bheanain – kaplicę z VI wieku. Dun Aengus położony jest na południu wyspy niedaleko wioski Kilmurvey (jakieś 1200 metrów). Jest to prehistoryczny fort pochodzący sprzed kilku tysięcy lat. Jego część runęła wraz z klifem do oceanu i do naszych czasów zachowała się szeroka na 6 metrów cytadela kończąca się gwałtownie klifem wychodzącym w Atlantyk. Poniżej fort najeżony jest ostro wystającymi głazami, które miały pełnić rolę obronną. Fort znajduje się na wzgórzu i trzeba przyznać, że wspinaczka jest dość wyczerpująca gdyż teren chwilami jest dość stromy. Ponieważ Dun Angus jest włączony na listę dziedzictw narodowych Irlandii ceny zwiedzania nie są zbyt wysokie
(wahają się od 1 do 2 euro).

d3zmb3h

Siedem Kościołów znajduje się na północnym zachodzie wyspy. W rzeczywistości zachowały się 2 pozostałości kościołów, nazwa zaś pochodzi od ośrodka klasztornego, który we wczesnym średniowieczu znajdował się na wyspie. W jego skład wchodziło rzeczonych 7 kościołów, a na wyspę przybywali ludzie chętni zgłębić wiedzę. W tym samym miejscu na cmentarzu znajdują się groby siedmiu rzymian. Na tym samym cmentarzu znajduje się także grób św. Brendana żeglarza, który podróżował przez morza i oceany by znaleźć raj. Co ciekawe cmentarz jest nadal używany do pochówków także obok grobów z IV czy V wieku można znaleźć takie sprzed kilku lat a nawet miesięcy.

Teampall Bheanain to najpiękniejsze miejsce na wyspie. Jest to wczesno romańska kaplica pochodząca z VI lub VII wieku poświęcona św. Benenowi. Położona jest na wzgórzu za wioska Killeany. Kaplica ta nazywana jest także najmniejszym kościółkiem świata. Jest to miejsce, do którego zazwyczaj nie dojeżdżają busiki ze zwiedzającymi także można liczyć na odrobinę ciszy i spokoju. Kościółek znajduje się na wzgórzu pełnym skał porośniętych trawą i kwiatami. Warto zaznaczyć, że bardzo często jedynymi towarzyszkami naszej kontemplacji będą krowy pasące się wokół kaplicy, a mieszkańcy wyspy bardzo lojalnie ostrzegają o pasącym się często poniżej kościółka byku.

Wzgórze kończy się klifem wcinającym się ostro w ocean. Przy kolejnych wizytach na wyspie warto zaopatrzyć się w prowiant i przejść pieszo drogę od przystani do kaplicy. Cała podróż zajmie nam jakieś czterdzieści minut, ale krajobrazy mijane po drodze z pewnością wynagrodzą wysiłek mniej zapalonym piechurom zwłaszcza, że po drodze znajduje się bardzo sympatyczny pub gdzie można ugasić pragnienie. Bardzo charakterystyczną rzeczą, jaką można zobaczyć na Aranach jest coś pośredniego pomiędzy kapliczka a małym obeliskiem. Jest to najczęściej prostokątny postument zakończony krzyżem, na którym znajdują się imiona i nazwiska osób, które zginęły na morzu. Stoją one wzdłuż drogi, na polach albo po prostu w obrębie gospodarstw. Wędrując po wyspie można zauważyć wiele bardzo starych, zaniedbanych i opuszczonych domostw krytych tradycyjnie strzechą. Bardzo ładnie utrzymanym domkiem tego typu jest restauracja Man of Aran Cottages. Z miejscem tym związany jest film „Człowiek z Aran”, który w doskonały sposób ukazywał
przywiązanie do ziemi i trudne warunki życia na wyspie. Osoby zainteresowane historią powinny koniecznie udać się do centrum dziedzictwa gdzie można obejrzeć interesująca wystawę, a także film o Inishmore. Osoby, które oglądały film „Swaty”, w czasie pobytu na wyspie z pewnością rozpoznają uwieczniony w filmie pub jak i jego właściciela. Osoby, których nie interesuje historia, stare budynki czy krajobrazy mają jeszcze możliwość zainteresowania się rezerwatem fok znajdującym się na wschodnim krańcu wyspy.

d3zmb3h

Wyspa Inishmore jest najbardziej reklamowaną, ale niestety już coraz bardziej sztuczną skamieliną Irlandii. Miejscem gdzie wyspiarska gaelicka tradycja jest jeszcze naturalnie zachowywana jest wyspa Inishmaan. Z racji mniejszej liczby turystów jest może gorzej z całą turystyczna infrastrukturą, ale w zamian za to można jeszcze zobaczyć kobiety w tradycyjnych czerwonych spódnicach i usłyszeć mówiony właściwie wszędzie irlandzki. To właśnie ta wyspa została uwieczniona przez znanego irlandzkiego pisarza, dramaturga i poetę J.M. Synga. W czasie odrodzenia celtyckiego na przełomie XIX i XX wieku i wzrastającego zainteresowania prawdziwa Irlandią Synge, za namową swego przyjaciela i poety W.B. Yeatsa, cztery lata, co roku latem mieszkał na Inishmaan. Pozostawił on w postaci książki

Wyspy Aran” wspaniały zapis tradycji, zwyczajów i ciężkiego życia mieszkańców wyspy. Tak jak i na Inishmore znajdują się tu pozostałości dwóch prehistorycznych fortów: Dun Conchuir i Dun Fearbhai. Pierwszy z nich został zbudowany w okresie od I do VII wieku a jego mury zachowały się w doskonałym stanie. Na wyspie znajduje się także kościółek z VIII wieku zachowany w doskonałym stanie i nadal służący mieszkańcom wyspy za miejsce modlitw. Na wyspie znajduje się także muzeum ukazujące w fotografiach historie wyspy i fabryka włókiennicza produkująca wyroby z alpaki.

Trzecia z wysp Inisheer nie posiada takich atrakcji turystycznych jak dwie powyższe wyspy, ale tak jak Inishmaan stanowi jeszcze romantyczny i wyizolowany zakątek dzikiej Irlandii. Turyści, których to właśnie na wysepkę przyciąga nie zdołali jeszcze na szczęście sprawić, że jak na największej z wysp wykorzystuje się ten romantyzm jako atrakcję turystyczną. Na szczycie wyspy znajduje się zamek klanu O’Brien, dookoła którego można jeszcze odnaleźć pozostałości starego fortu. Niedaleko od plaży znajduje się kościół św. Kevina w chwili obecnej służy on tylko za miejsce uroczystych obchodów ku czci świętego, który jest patronem wyspy. Kiedy w małej wiosce Doolin zapadnie już zmrok jedyną rzeczą, która świeci jasno i prowadzi zagubionych mieszkańców do domu jest latarnia morska na Inisheer.

d3zmb3h

Wyspy Aran to miejsce w Irlandii, które powinno znaleźć się w planie każdego wyjazdu na Zieloną Wyspę. Jest to bowiem miejsce pełne niezwykłej magii i życzliwych ludzi. Prowadząc bardzo ciężkie życie i zmagając się do dnia dzisiejszego z ciężkimi warunkami pogodowymi Arańczycy są chętni do pomocy każdemu, kto będzie miał jakiekolwiek kłopoty przebywając na wyspie. Arany to taki zakątek Irlandii, do którego zawsze chętnie się wraca bez względu na to ile razy się już go widziało, za każdym razem można znaleźć coś ciekawego lub spotkać jakiegoś sympatycznego wyspiarza, który opowie kolejną magiczną historię lub zaśpiewa dokładnie tą irlandzka piosenkę jaką się chciało usłyszeć.

d3zmb3h
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3zmb3h