18 km jedną z najpiękniejszych tras w Polsce. Skalne rumowiska i wspaniałe widoki
Problemem wycieczek przez Góry Świętokrzyskie, zwłaszcza w rejonie pasma Łysogóry, był zawsze brak regularnych połączeń komunikacyjnych pomiędzy głównymi węzłami szlaków, szczególnie w weekendy. Sprawdziłem, czy sytuacja się zmieniła po uruchomieniu nowego połączenia.
Wiosną 2023 r. uruchomiona została całotygodniowa linia autobusowa z Bodzentyna do Nowej Słupi przez Świętą Katarzynę, Kakonin, Bieliny i Hutę Szklaną. Siedem kursów autobusów dziennie w obydwie strony ma przysłużyć się mieszkańcom i turystom. Sprawdziłem, jak działa to nowe połączenie komunikacyjne w rzeczywistości.
Zaplanowałem wycieczkę najpiękniejszą trasą Łysogór z Nowej Słupi do Świętej Katarzyny. To 18-kilometrowa górska wycieczka, na której trasie są największe atrakcje parku narodowego. Zajmuje 5,5 godziny, ale z czasem na odpoczynek i zdjęcia, trzeba liczyć 7 godzin.
Przed wyjazdem sprawdziłem, gdzie w Bodzentynie mogę zaparkować samochód. Nie było najmniejszego problemu ze znalezieniem wolnego miejsca w sobotę na parkingu przy Rynku Dolnym, gdzie znajduje się główny przystanek autobusowy w miasteczku. W razie czego w rezerwie jest ulica i parking przy niedalekim cmentarzu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Piramidy na Kujawach. Od egipskich są starsze o tysiąc lat
Z siedziby biskupów pozostały ruiny
Miasteczko u stóp Miejskiej Góry było niegdyś ważnym ośrodkiem dóbr biskupów krakowskich. Z wytwornej siedziby biskupów pozostały jedynie ruiny, ale zachowała się gotycka kolegiata pw. Wniebowzięcia NMP i św. Stanisława ufundowana przez biskupa Zbigniewa Oleśnickiego.
W jej wnętrzu przykuwa uwagę renesansowy ołtarz główny Giovanniego Ciniego z obrazem Ukrzyżowanie Piotra z Wenecji. Pierwotnie był ołtarzem głównym katedry na krakowskim Wawelu. Podobno jednak biskupów irytował widok końskiego zadu na pierwszym planie, co zadecydowało o przeniesieniu ołtarza do Bodzentyna. Tak oto w świętokrzyskim miasteczku można podziwiać jedno z arcydzieł włoskiego renesansu w Polsce.
Po przyjeździe planowałem pójść do piekarni przy uliczce Straży Pożarnej wychodzącej z Rynku Górnego, gdzie powstaje chleb bodzentyński. Pszenno-żytni na zakwasie wypiekany jest w tym miejscu od 1937 r. według tej samej receptury. Jest na liście produktów regionalnych Ministerstwa Rolnictwa. Niestety, busik, którym miałem wyruszyć na podbój Łysogór już czekał na pasażerów, a następny kurs przewidziany był za dwie godziny.
Pachnące drożdżówki na drogę
Ciekawostką przejazdów jest fakt, że każdy kurs, bez względu na długość, kosztuje tylko 1 zł. Z dwojgiem turystów przejechałem całą trasę do Nowej Słupi. Prowadzi ona głównie bocznymi drogami, łączącymi wsie na stokach Pasma Łysogórskiego. Z krętych dróg rozciągają się idylliczne pejzaże Gór Świętokrzyskich. Po 50 min. wysiadłem na rynku w Nowej Słupi. Kupiłem w lokalnej piekarni pachnące drożdżówki na drogę i ruszyłem na szlak.
Na ulicy Świętokrzyskiej, w drodze do wejścia do parku narodowego, minąłem XVII-wieczny kościół św. Wawrzyńca, Opatówkę z XVIII w. oraz Centrum Kulturowo-Archeologiczne i Muzeum Starożytnego Hutnictwa Świętokrzyskiego, które łączy dziedzictwo prehistoryczne regionu, który ponad 2000 lat temu był największym centrum wytopu żelaza na północ od Imperium Rzymskiego.
Przed samym wejściem do parku narodowego stoi osłonięta daszkiem figurka Pielgrzyma, jedna z wizytówek szlaku na Święty Krzyż. Podobno to wyobrażenie św. Emeryka, węgierskiego królewicza, który według przekazów miał podarować Bolesławowi Chrobremu relikwie Krzyża Świętego, znajdujące się do dzisiaj w klasztorze na szczycie. Według legendy figurka przesuwa się w kierunku szczytu i kiedy tam dojdzie nastąpi koniec świata.
Stromą, kamienistą drogą przez las
Po kupieniu biletu wstępu do parku (9 zł) ruszyłem niebieskim szlakiem, czyli Drogą Królewską na szczyt. Stromy, miejscami kamienisty, ale szeroki, górski trakt prowadzi przez gęsty las i wychodzi na łagodną podszczytową polanę pod klasztorem.
Pobenedyktyński zespół klasztorny na Świętym Krzyżu znajduje się pod opieką księży oblatów. Najstarszym zachowanym elementem kompleksu są gotyckie krużganki fundacji Kazimierza Jagiellończyka. Relikwie znajdują się w późnorenesansowej kaplicy Oleśnickich. W udostępnionych do zwiedzania kryptach kościoła Trójcy Przenajświętszej znajduje się zmumifikowane ciało nieznanej osoby, którą według lokalnej tradycji utożsamia się z Jeremim Wiśniowieckim. Książę Jeremi Wiśniowiecki był jedną z ważniejszych postaci XVII w. - najbogatszym arystokratą na Ukrainie, wojewodą ruskim, ojcem króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego i pogromcą buntów kozackich, rozsławionym za sprawą Henryka Sienkiewicza w jego powieści "Ogniem i mieczem".
Na terenie kompleksu klasztornego znajduje się także Muzeum Świętokrzyskiego Parku Narodowego. W pobliżu, na północnych stokach Świętego Krzyża znajduje się Gołoborze im. Kobendzy, głazowisko z epoki lodowcowej. Obserwację skalnego rumowiska umożliwiają zawieszone nad nim platformy widokowe, z których otwiera się też piękna panorama okolicy Pasma Łysogór.
Czytaj także: Świętokrzyskie na weekend. Największe atrakcje
Asfaltowa droga prowadzi stąd do odległej o 2 km Huty Szklanej, centrum obsługi turystów przybywających na Święty Krzyż. Przejście stąd do klasztoru nie wymaga tyle wysiłku, co z Nowej Słupi. Kiedyś drogą od parkingu do klasztoru jeździły konne bryczki. Dzisiaj konie zastąpione zostały małymi elektrycznymi busikami.
Skrajem Puszczy Jodłowej
Odcinek szlaku z Huty Szklanej do Kakonina jest dość monotonny i czasochłonny. Przebiega najpierw pośród drzew skrajem Puszczy Jodłowej. Co jakiś czas na granicy lasu i widokowych pól znajdują się drewniane ławy i stoły dla strudzonych turystów. Ktoś tu pomyślał o wszystkim.
Druga część tego fragmentu ciągnie się asfaltową drogą, której atrakcją są wspaniałe panoramy na Pasmo Łysogórskie z dobrze widocznym masztem telewizyjnym przy klasztorze na Świętym Krzyżu. W Kakoninie stoi XIX-wieczna zagroda z drewnianą chałupą i karczmą w zabudowaniach gospodarskich. Obok jest też duży bezpłatny parking, dogodne miejsce rozpoczęcia wycieczek na Skałę Agaty i Łysicę, najwyższe szczyty Gór Świętokrzyskich.
Zostawiając tu samochód, można pójść na 2-godzinną górską wycieczkę jednym z najpiękniejszych fragmentów puszczy i parku narodowego, a po zejściu do Świętej Katarzyny wrócić tutaj busem. Takiej możliwości wcześniej nie było.
Stroma ścieżka przez jodłowy bór poprowadziła mnie z Kakonina do kaplicy św. Mikołaja i dalej ku gołoborzom na Skale Agaty i Łysicy, gdzie po raz pierwszy na całej trasie przywitał mnie tłum. Wokół drewnianego krzyża kłębiło się kilkadziesiąt osób. Wszyscy weszli tutaj stromym podejściem ze Świętej Katarzyny, którego podszczytowy odcinek usłany jest ogromnymi głazami i kamieniami.
Szlak wychodzi na główną drogę w sąsiedztwie klasztoru bernardynek, od którego patronki wzięła swoją nazwę wieś Święta Katarzyna. W kapliczce cmentarnej nieopodal zachował się wydrapany w tynku napis "Stefan Żeromski uczeń klasy drugiej". Taką pamiątkę z lat swej młodości pozostawił tutaj piewca Puszczy Jodłowej i Gór Świętokrzyskich.
W Świętej Katarzynie jest wygodny parking (płatny 10 zł za cały dzień). Niedaleko przy głównej drodze obok przystanku autobusowego jest też centrum gastronomiczne. Kiedy tu doszedłem zastanawiałem się czy za dwadzieścia minut przyjedzie busik. Zjawił się punktualnie o 19.00, jak w rozkładzie jazdy.
Przekonałem się, że uruchomiona linia komunikacji lokalnej naprawdę ułatwia życie. Teraz turyści mogą pozostawić auto na jednym z parkingów, przejechać busem, przejść zaplanowaną trasę i skorzystać z busa, który dowiezie ich z powrotem do parkingu. Z pewnością dzięki tej nowej linii autobusowej Łysogóry otworzyły się szerzej dla turystów.