56 lat od największej tragedii w polskich górach. Pod lawiną zginęło 19 osób

Od 56 lat nie było większej tragedii w polskich górach. 20 marca 1968 r. w Białym Jarze niedaleko Śnieżki zginęło 19 osób. Wyszły na szlak mimo ostrzeżenia przed lawiną, a większość z nich była nieodpowiednio ubrana. - Dziewczyny poszły w szpilkach, a mężczyźni w półbutach - wspominał radziecką grupę ratownik GOPR Andrzej Brzeziński, który wtedy pracował w karpackim ośrodku Juwenturu.

Lawina w 1968 r.Akcja ratunkowa trwała bardzo długo
Źródło zdjęć: © PAP
oprac.  IR

To było marcowe przedpołudnie. Pogoda była słoneczna i prawdopodobnie to ona skusiła turystów do wyjścia w góry, mimo ostrzeżenia przed lawiną.

Zlekceważyli ostrzeżenie

Z powodu obfitych opadów śniegu groźba lawin w rejonie Białego Jaru pojawiła się już około 10 stycznia - przypomniał w artykule z 1970 r. doświadczony ratownik górski i przewodnik Marian Tadeusz Bielecki.

Z jego relacji wynika, że w lutym i marcu na zlodowaciałej pokrywie pojawiła się nowa, dochodząca gdzieniegdzie do 130 cm warstwa śniegu, a od 13 marca wiał niemal bez przerwy silny wiatr. "Szalała też bez przerwy zamieć, przy równoczesnej silnej mgle. Niebezpieczeństwo lawin wzrosło więc ogromnie" – opisywał warunki w Białym Jarze Bielecki. Z pomiarów przeprowadzonych w tym rejonie wynikało, że jeden metr sześcienny śniegu ważył 350 kg.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Włoski kurort kusi atrakcjami. "Fantastyczne doświadczenie"

Druga połowa marca 1968 r. w Karkonoszach to były silne opady śniegu. W rezultacie na północnych zboczach powstały olbrzymie zaspy i nawisy śnieżne, dlatego GOPR ostrzegało przed niebezpieczeństwem lawin. Ostrzeżenie zostało wydane również 20 marca. Część turystów zawróciła do Karpacza, ale niestety kilka grup postanowiło kontynuować wyprawę.

Największa z nich to kilkunastoosobowa grupa studentów Instytutu Górniczego w Kujbyszewie w Rosji. Prowadził ich Polak, który miał doświadczenie w oprowadzaniu radzieckich turystów w Karpaczu. Niestety nie miał uprawnień przewodnika górskiego. W zagrożonym rejonie znaleźli się również turyści z NRD i Polski.

Jak przypomina Polska Agencja Prasowa, ratownik GOPR Andrzej Brzeziński, który wtedy pracował w karpackim ośrodku Juwenturu, zapamiętał, że w grupie z Rosji nikt nie miał odpowiedniego do tej pory roku obuwia. "Dziewczyny poszły w szpilkach, a mężczyźni w półbutach" - wspominał. Zauważył, że Polacy i Niemcy, którzy razem z grupą z ZSRR znaleźli się w Białym Jarze, byli ubrani nieco lepiej.

To trwało kilka sekund

Ok. godz. 11 w miejscu, w którym droga skręca w lewo i wychodzi na zbocze Kopy w kierunku do górnej stacji wyciągu, doszło do najgorszego. Z górnych krawędzi Białego Jaru poleciała lawina. Akcję ratunkową podjęto niemalże natychmiast. Brakowało jednak sprzętu – ratownicy początkowo używali łopat do węgla. Do akcji włączyli się żołnierze z Jeleniej Góry i czescy ratownicy z Horskiej Służby. W sumie w akcji wzięło udział 1100 osób.

Na podstawie szkiców, które przygotował Waldemar Siemaszko, doświadczony ratownik, obeznany z zagrożeniami lawinowymi, który brał udział w akcji, widać, że wszyscy zostali przysypani błyskawicznie – w ciągu dosłownie kilku sekund, nie zdążyli się poruszyć. "Niektórzy nawet nie byli świadomi tego, co się dzieje" – brzmiała jedna z teorii.

Ocalało tylko pięć z 24 osób, które znalazły się w zagrożonym rejonie. Zginęło 13 członków grupy z Kujbyszew, czterech Niemców i dwóch Polaków, w tym pilot turystów z ZSRR.

Lawinisko miało ok. 750 m długości i średnio do 80 m szerokości. Na tym olbrzymim polu średnia grubość śniegu wynosiła do pięciu metrów, a w czole lawiny aż do 24. W lawinie zeszło ponad 50 tys. ton śniegu.

Wydobywanie ofiar trwało ponad dwa tygodnie. Ci, których zabrała lawina, zginęli od urazów mechanicznych, a ich ciała miały rozległe urazy.

Akcja ratunkowa po zejściu lawiny
Akcja ratunkowa po zejściu lawiny © PAP

Stanisław Jawor, jeden z uczestników akcji ratunkowej wspominał, że zwłoki leżały przeważnie głęboko pod śniegiem, wplątane w konary wyrwanych z korzeniami drzew.

"Po wysondowaniu miejsca położenia zwłok, trzeba było się do nich dostać, kopiąc wąskie, a głębokie na dwa do trzech metrów jamy. Bywało tak, że aby wydobyć ciało, trzeba było najpierw odciąć piłką gałęzie, w które było wplątane. Miejsca było mało, pracowało się więc samym brzeszczotem. W marcu drzewa, nawet w górach, puszczają już soki, a zapach jaki wydzielają odcinane gałęzie jarzębu sudeckiego jest bardzo charakterystyczny. Trudno powiedzieć czy nieprzyjemny. Ale jeżeli wącha się ten zapach przez kilka godzin siedząc w ciasnej śnieżnej dziurze, jeżeli poprzez gałęzie widać twarz dziewczyny z otwartymi ustami i nieruchomymi, jak ze szkła oczami — to zapach ten może prześladować do końca życia" – wspominał Jawor.

Jacek Jaśko, syn jednego z ratowników po 45 latach wspominał, że zawinięte ciała ofiar były dla niego zdumiewającym widokiem. "Ojca zastaliśmy przy kręgu z pochodni, gdzie leżały jakieś zawiniątka. Okazały się nimi ciała ofiar lawiny, która zeszła w południe w Białym Jarze. Stałem w milczącym gronie ratowników, żołnierzy i wielu innych, nieznanych mi osób. Moim pierwszym wrażeniem było zdumienie. Nie przerażenie, a zdumienie właśnie. I niedowierzanie, że tak może wyglądać ludzkie ciało. Jak porzucona lalka z nienaturalnie ułożonymi kończynami" - mówił.

Pomnik ku pamięci ofiar

W miejscu katastrofy najpierw ustawiono tablicę informacyjną, a później pomnik. Został jednak zniszczony przez inną lawinę, która zeszła w Białym Jarze w 1974 r. Impet spadającego śniegu był tak wielki, że ośmiotonowy granitowy blok pomnika został przeniesiony aż o 800 m.

W sierpniu 2018 r. odsłonięto nowy pomnik ku pamięci ofiar tragedii, który stoi do dziś.

Autor: Józef Krzyk/PAP

Źródło artykułu:
Wybrane dla Ciebie
Gang okradał turystów. Największa w historii afera lotniskowa na Kanarach
Gang okradał turystów. Największa w historii afera lotniskowa na Kanarach
Kiedyś wysypisko śmieci. Dziś największy ogród na Bliskim Wschodzie
Kiedyś wysypisko śmieci. Dziś największy ogród na Bliskim Wschodzie
Zaczyna pracę, gdy większość z nas śpi. "Młodzi wolą iść do innej roboty"
Zaczyna pracę, gdy większość z nas śpi. "Młodzi wolą iść do innej roboty"
Zeszli pod wodę, by badać wrak, wyłowili misia. "Sprawa jest poważna"
Zeszli pod wodę, by badać wrak, wyłowili misia. "Sprawa jest poważna"
Trik stewardes na ból ucha w samolocie. Natychmiastowa ulga
Trik stewardes na ból ucha w samolocie. Natychmiastowa ulga
Aż takich tłumów się nie spodziewali. "Ludzi jest niewyobrażalna masa"
Aż takich tłumów się nie spodziewali. "Ludzi jest niewyobrażalna masa"
Pokazali zdjęcie z polskiego lasu. Fenomen przyrodniczy
Pokazali zdjęcie z polskiego lasu. Fenomen przyrodniczy
Na początku są marzenia. Po drugiej stronie trzy największe lęki przed podróżą
Na początku są marzenia. Po drugiej stronie trzy największe lęki przed podróżą
Coraz mniej bezpłatnych parkingów na Podhalu. "Mamy do czynienia z patologią"
Coraz mniej bezpłatnych parkingów na Podhalu. "Mamy do czynienia z patologią"
Okradali auta z wypożyczalni. W końcu wpadli
Okradali auta z wypożyczalni. W końcu wpadli
Oto najlepszy polski dworzec. Zdobył prestiżową nagrodę
Oto najlepszy polski dworzec. Zdobył prestiżową nagrodę
Europejska stolica z prestiżowym wyróżnieniem. Miasto zachwyca klimatem
Europejska stolica z prestiżowym wyróżnieniem. Miasto zachwyca klimatem