A Niemen wciąż płynie. Dalsze losy bohaterów powieści Orzeszkowej
Ruiny dworu Benedykta Korczyńskiego czy chaty Janka Bohatyrowicza, mogiła Jana i Cecylii z ławeczką, na której można spocząć w zadumie - wszystkie te miejsca są na wyciągnięcie ręki, dosłownie 50 km od polskiej granicy. Podróż śladami bohaterów "Nad Niemnem" to gratka dla miłośników literatury i historii Kresów.
Ile jest prawdy, a ile fikcji w powieści Elizy Orzeszkowej, sprawdził Robert Pawłowski, historyk, miłośnik Kresów, autor książki "Niemy Niemen".
Joanna Klimowicz: Bohaterowie powieści "Nad Niemnem" istnieli, a Orzeszkowa znała ich osobiście - opisała prawdziwą historię Justyny i Janka. W książce rozstajemy się z tymi dwiema krwistymi postaciami, gdy mają się pobrać. Co było dalej? Żyli długo i szczęśliwie?
Robert Pawłowski: W rzeczywistości nazywali się Klemens Strzałkowski i Stanisława Kamieńska. Stasia była starsza od męża, i to o 14-16 lat. Mieli dwójkę dzieci: Zosię i Kazika. Stasia umarła w 1926 roku. Po śmierci matki Zofia wstąpiła do zakonu w Warszawie, w czasie wojny czynnie uczestniczyła w ruchu oporu oraz w Powstaniu Warszawskim. Natomiast Kazik pozostał z ojcem na gospodarce. Znalazł piękną żonę Hanię, z którą doczekał się trójki dzieci.
Co z innymi postaciami z kart powieści? Istniał także bohaterski powstaniec styczniowy, polski patriota Andrzej Korczyński.
- Istniał, nazywał się w rzeczywistości Jan Kamieński i był ojcem Stasi. To był ten najważniejszy "Rycerz" Orzeszkowej. Pisarka w powieści zmieniła historię jego życia, uśmiercając go i chowając w mogile powstańców nad Niemnem. Faktycznie Jan Kamieński przeżył zsyłkę do Omska i powrócił do Bohatyrowicz. Udało mu się również odzyskać część skonfiskowanego majątku wraz z "Korczynem". Jednak do końca życia nie pozbył się problemów finansowych, ponieważ cały czas nakładano na niego ogromne obciążenia podatkowe. Zmarł na początku XX wieku.
Jak w ogóle jego losy poznała Orzeszkowa?
- Była z nim spokrewniona ze strony matki. Był wielkim patriotą i wzorem do naśladowania. Nieprzypadkowo został powołany na naczelnika powiatu grodzieńskiego podczas powstania. Eliza Orzeszkowa wynajęła pokój w dworku Kamieńskiego, skonfiskowanym przez władze carskie, który nazwała w swojej powieści "Korczynem". Tam też napisała powieść "Nad Niemnem". Gdyby nie to miejsce, książka ta nigdy by nie powstała. Gdy na przykład wyjeżdżała do swojego ukochanego Grodna, to przestawała pisać. Wracała do "Korczyna" i zasiadała do pisania. Widok za oknem dawał jej natchnienie i bodziec do tworzenia. Po powrocie z zesłania Kamieńskich, Orzeszkowa bardzo zbliżyła się do nich.
A inne postaci? Czy choć jedna jest wymyślona?
- Istniał na przykład Anzelm Bohatyrowicz, czyli Adam Lewkowicz. Była to bardzo ciekawa i barwna postać. Nieco zdziwaczały mieszkaniec wsi Miniewicze, z którym Orzeszkowa się zaprzyjaźniła. To on opowiadał jej historie, dyktował pieśni, przekazał legendę Jana i Cecylii, był jej źródłem. Ale owszem, były dwie wymyślone postaci: Witold i… Justyna. Myślę, że pierwotnie Orzeszkowa w Justynie widziała siebie, swoje rozterki. A potem "znalazła" Justynę w Stasi i sprowokowała ją do popełnienia mezaliansu.
Jakie były ich dalsze losy za sowietów, w trakcie II wojny światowej i po niej? Zdaje się, dramatyczne?
- Były to straszne i ponure czasy. Dzięki Zofii, chrześniaczce Orzeszkowej, mamy bardzo dużo informacji na ten temat. W 1939 roku sowieci zaaresztowali Klemensa Strzałkowskiego (czyli Janka Bohatyrowicza) i jego syna Kazika. Wywieźli ich kilkanaście kilometrów do miejscowości Kwasówka i tam w bestialski sposób zamordowali. Zostali ukamieniowani i jeszcze żywi zakopani... W domu pozostała żona Kazika Hania z dwójką dzieci (trzeci syn przebywał w Warszawie). Po powstaniu Związku Radzieckiego Hania nie mogła się stamtąd wydostać, a marzyła, by wyjechać do Polski Ludowej, która jawiła się jak raj. I tu pojawiła się kolejna ciekawa postać, mianowicie Aldona Dzierżyńska, siostra "krwawego Feliksa", która nota bene nigdy nie mogła darować bratu, że został komunistą, ateistą. Każdego miesiąca zamawiała za jego duszę mszę, pomagała również polskiemu podziemiu. Wyjątkowo pozytywna postać. To ona wystawiła Hani i dzieciom glejt, dzięki któremu udało się im wyjechać. Pod rygorem wielkiej tajemnicy Hania z rodziną osiedliła się w Kielcach.
Puśćmy wodze fantazji… Powiedzmy, że wiosną przekraczania granicy z Białorusią nie utrudnia nam już ani koronawirus, ani dyktator Łukaszenka… Jedziemy nad Niemen, śladami bohaterów. Jakie miejsca z powieści możemy jeszcze zobaczyć? I w jakim stanie?
- Na pewno można zobaczyć Niemen, on wciąż płynie, a nawet jest szerszy niż kiedyś, bo poszerzono go na potrzeby elektrowni. Pozostały ruiny domu Janka Bohatyrowicza, tuż przy samym Niemnie. Zostały wsie Bohatyrowicze i Miniewicze. I ruiny Korczyna, spalonego podczas I wojny światowej przez Niemców. Pozostały budynki gospodarcze Korczyna, ogrodzone niezbyt gustownym płotem. Wciąż jest symboliczna, bardzo zadbana mogiła - kopiec powstańców styczniowych. A także cmentarz, na którym jest duży grobowiec Jana Kamieńskiego (czyli Andrzeja Korczyńskiego), grób Klemensa Strzałkowskiego i jego syna. I wreszcie mogiła Jana i Cecylii, otoczona płotkiem, z ławeczką, na której można usiąść, zadumać się, pomodlić. Tu akurat muszę pochwalić władze białoruskie, że o nią dbają.
Czy w Bohatyrowiczach mieszka jeszcze ktoś z potomków Jana i Cecylii?
- Jest kilka rodzin polskich. Np. pani Danusia Staniewska, przesympatyczna 84-letnia kobieta, która posiada wystawiony przez cara certyfikat, że jej rodzina pochodzi ze szlacheckich Bohatyrowiczów. Ludzie żyją tam bardzo skromnie, biednie i jest ich już niewielu, ale miejsce zostało urokliwe. Nad Niemnem można siedzieć i siedzieć, rozkoszując się pięknem krajobrazu, bohatyrowieckim klimatem. Włączają się w głowie te wszystkie opisy przyrody, przez które wielu z nas nie mogło przebrnąć czytając powieść. Zupełnie inaczej rozumie się je, stojąc nad brzegiem Niemna.
Wykonałeś ogrom pracy dokumentacyjnej. Zdradź proszę, w jaki sposób pracowałeś nad książką?
- Wiele razy tam jeździłem. To bardzo niewielka odległość, jakieś 50 km od granicy. Jednak dzisiaj powinniśmy trochę poczekać, to nie jest dobry moment na wycieczki na Białoruś. Natomiast wracając do twojego pytania, to najpierw byłem zdziwiony, bo nie odrobiłem lekcji i nie wiedziałem, że te miejsca naprawdę istnieją. Oczywiście - Niemen tak, ale mogiła Jana i Cecylii wydawała mi się fikcją. Kiedy dowiedziałem się, że nią nie jest, pojechałem najszybciej jak mogłem. Potem dowiedziałem się, że Hanię cztery razy próbowano wywieźć na Sybir i że jej teść został zamordowany. Zacząłem szperać w dokumentach, spotykać z ludźmi posiadającymi wiedzę, w poszukiwaniach pomagał mi internet. Znalazłem potomków rodziny mieszkających w Kielcach, nawiązałem z nimi kontakty, krok po kroku zbierałem materiały i odkrywałem tę historię. Kopalnią wiedzy są listy Orzeszkowej. To one pozwalają zrozumieć bohaterów i pokazać rzeczywistość.
Towarzyszyłeś też twórcom ekranizacji z 1986 roku podczas wyjazdu nad Niemen ponad 30 lat później. Jakie to były wzruszenia?
- Powstał film dokumentalny z tego wyjazdu, niebawem pojawi się w Telewizji Polskiej. Pojechałem tam m.in. z Adamem Marjańskim - odtwórcą roli Jana, z Kasią Pawlak – Justyną Orzelską, Renatą Kretówną - Kiryłową, Piotrem Dzięciołem - kierownikiem produkcji filmu "Nad Niemnem" (ale także producentem "Zimnej wojny" i "Idy") i z Tomaszem Tarasinem, autorem zdjęć. Oni po raz pierwszy zobaczyli Bohatyrowicze i uznali, że nie widząc ich na oczy, "bardzo blisko oceniali rzeczywistość". Film "Nad Niemnem" kręcony był nad Bugiem, Wartą, Narwią, bowiem władze Polski Ludowej uznały, że lepiej nie występować do Związku Radzieckiego o zgodę na wjazd na tereny nadniemeńskie, bo towarzysze radzieccy mogliby zabronić produkcji tego filmu.
Co dalej z projektem?
- Jeżeli go skończę, będę już spokojnie spał. W tej chwili kończę powieść. Przedpremiera jednego z jej rozdziałów pojawi się na audiobooku "Niemy Niemen", nad którym obecnie pracujemy wraz z Kasią Pawlak i Adamem Marjańskim. Powieść będzie kończyć się w latach 50. XX wieku, kiedy już Hania dotrze do Polski. Marzę, by powstawał też scenariusz do serialu.