Amerykański szpieg włamał się do systemów Booking.com. Informacja wypłynęła przypadkiem
Dziennik "NRC" ujawnił, że haker powiązany z amerykańskimi służbami wywiadowczymi włamał się do systemu serwisu rezerwacyjnego Booking.com i wykradł szczegóły rezerwacji tysięcy klientów na Bliskim Wschodzie.
Booking.com to jeden z najpopularniejszych serwisów rezerwacyjnych na świecie. Jego usługi dostępne są w ponad 40 językach, a popularność rośnie z roku na rok. Co jakiś czas jednak media ujawniają rozmaite afery związane z działalnością portalu. Zazwyczaj chodzi o nieuczciwe praktyki, za które portal otrzymuje kary.
Tym razem o Booking.com głośno jest za sprawą hakera.
Sytuacja, o której mowa miała mieć miejsce w 2016 r., ale dopiero teraz ją ujawniono. Pracownik działu bezpieczeństwa w centrali w Amsterdamie wykrył włamanie przez przypadek. Jak podaje PAP, miał odkryć, że nieznana osoba o pseudonimie "Andrew" uzyskała dostęp do systemów przez słabo zabezpieczony serwer.
Szpieg wykradł dane z Booking.com
"Specjaliści działu bezpieczeństwa firmy zdemaskowali cyberprzestępcę jako osobę ściśle związaną z amerykańskimi służbami wywiadowczymi" – poinformował "NRC". Jak podaje dziennik, w całej sprawie brali udział prywatni detektywi z USA oraz holenderska służba wywiadowcza.
"Bezpieczeństwo danych jest dla nas najwyższym priorytetem i stale unowocześniamy systemy w celu ochrony naszych klientów i partnerów" – powiedział "NRC" rzecznik firmy.
Booking.com zbagatelizował włamanie
Gazeta zauważa, że o ataku nie poinformowano Holenderskiego Urzędu Ochrony Danych Osobowych ani klientów. Portal jest zdania, że "włamanie nie miało negatywnych konsekwencji dla klientów".
"Jak firma może zakładać, że klienci nie będą się niepokoić szpiegowaniem?" – powiedział w rozmowie z "NRC" Gerrit-Jan Zwenne, profesor prawa i społeczeństwa informacyjnego na uniwersytecie w Leiden.
W kwietniu tego roku Holenderski Urząd Ochrony Danych Osobowych nałożył na Booking.com karę za zbyt późne zgłoszenie, że przestępcy wykradli dane osobowe i dane kart kredytowych 4 tys. klientów. Grzywna wyniosła 475 tys. euro. Sprawa dotyczyła zdarzenia z 2018 r.