Amerykańskie nastolatki jedzą polskie przekąski. "Dlaczego to takie twarde?"
Powiedzenie "Cudze chwalicie, swego nie znacie" może nabrać nowego znaczenia po obejrzeniu tego filmiku. Główne role grają w nim Prince Polo, sezamki, kabanosy, makowiec i Delicje Szampańskie. A próbują ich młodzi Amerykanie, którzy stykają się z nimi po raz pierwszy w życiu. Co im smakowało najbardziej, co zszokowało i co chętnie jedliby codziennie? Odpowiedzi mogą zaskoczyć.
My mamy je na co dzień i zwykle nie rozpływamy się nad nimi w zachwycie - ot, łapiemy do ręki i się zajadamy. Brooklin, Tori, Bryson, Alberto, Noah i Jordan dotąd nie mieli ich w ustach, a nawet nie wiedzieli o istnieniu polskich rarytasów. Połowa cieszy się na przygodę kulinarną, a reszta jest przerażona. "Przekąski nie mogą być złe!" - ekscytuje się Alberto. Na początek wszyscy dostają Prince Polo. "Wygląda jak czekolada" - komentują. "O, ok" - uśmiecha się Tori, a Brooklin pyta: "czemu tak trudno to ugryźć?". Kiedy już się jej udaje, stwierdza, że właściwie, wafelek ani ją ziębi, ani grzeje. Co innego uważają jej koledzy. "Przepyszne! Jest jak naturalny Kit Kat" - zauważa Noah.
Czas na sezamki, które porównują do... jedzenia dla ptaków, krakersa-giganta i karty pracowniczej. "Jeśli zgubisz się w lesie, spokojnie na tym przeżyjesz" - żartuje jeden z nich. Brooklin nie mówi zbyt wiele. "Blee" - rzuca po pierwszym kęsie. Nie zmienia zdania, gdy dowiaduje się, co właściwie zjadła. Inaczej sprawy mają się, gdy ląduje przed nią kabanos.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
"Wygląda bardzo przyjemnie" - zauważa. Inni mają podobną opinię, część szuka podobieństw do niemieckiego "bratwursta" i amerykańskiej kiełbasy Slim Jim. "Pachnie... hmm... bosko" - mówi któryś z chłopców. Następny uważa, że kabanos to produkt idealny na kemping. "To coś, co gryzłabym siedząc przy komputerze albo odrabiając lekcje" - twierdzi wybrzydzająca wcześniej dziewczyna.
Trzeci w kolejce jest makowiec. "To chyba czekolada... ale wcale tak nie pachnie" - oceniają. Padają pytania: "Czym jest to czarne coś? Czy to figa?".
Zabawę w zgadywanie kończy jedzenie Delicji Szampańskich. "O tak! Spójrzcie tylko na to! Od razu wiesz, że to dobre" - cieszy się Tori. "O matko! To galaretka" - rzuca po chwili. Orlando dodaje, chyba słusznie, że "po zjedzeniu 30 tys. sztuk, wciąż chciałby więcej". A my chcemy więcej takich "sprawdzianów".