Ania Kułak – ta dziewczyna wie, dlaczego warto patrzeć pod nogi
Krakowfloors, czyli Kraków z innej strony
Zwiedzając, wysoko zadzierasz głowę? A może masz lornetkę, albo wspinasz się na wieże widokowe, by zobaczyć miasto z góry? Większość turystów tak właśnie robi. Ania swoje miasto ogląda i pokazuje ludziom od innej strony. Okiem aparatu patrzy pod nogi, na posadzki. Przede wszystkim na te krakowskie, bo Kraków to miasto, z którego pochodzi i jej wielka miłość.
Ciężko powiedzieć, kiedy zaczęła się jej pasja. Od zawsze patrzyła pod nogi, wypatrując skarbów i od dawna fotografowała najpiękniejsze znalezione posadzki. Do dzielenia się zdjęciami na Instagramie namówił ją chłopak. – Jak zaczęłam, to bardzo mnie to wciągnęło. Pamiętam, był sierpień 2015, miałam urlop, i całe godziny spędzałam na szukaniu nowych miejsc do zdjęć – opowiada nam Ania.
Polowanie z aparatem
Jak powstają zdjęcia? Różnie. Dla Ani właściwie każde wyjście z domu, to wyprawa poszukiwawcza. – Przez półtora roku w wiele z wolnych od pracy dni organizowałam sobie wycieczki w kolejne rejony miasta. Mieszkam tu całe życie, ale dzięki krakowfloors naprawdę poznaję Kraków. Kiedyś jadąc tramwajem, patrząc przez okno w zamyśleniu, zdałam sobie sprawę, że do wszystkich mijanych przeze mnie kamienic, próbowałam wejść – opowiada Ania. Mieszka w samym centrum miasta – to idealna baza wypadowa.
Najcenniejsze skarby w kolekcji
Nie ma jednego ulubionego zdjęcia. Ale jest kilka posadzek, które uważa za najcenniejsze, a ich fotografie uważa za skarby. – Najbardziej lubię stare posadzki. Wykonane na tyle dobrze, że mają po 150, 200 lat i wciąż cieszą oczy. Są bezcenne – przekonuje Ania. Niestety wiele kamienic w Krakowie jest w opłakanym stanie. Zdarza jej się wchodzić dosłownie w zgliszcza. Miesiące poszukiwań nauczyły ją, że warto wchodzić dosłownie wszędzie i wspinać się na samą górę. W niektórych kamienicach każde piętro ma inną posadzkę.
Za zamkniętą bramą
To hobby uczy cierpliwości. Posadzki, które fotografuje Ania, nie zawsze znajdują się w dostępnych dla wszystkich budynkach. Często bramy kamienic są zamknięte. – Tylko ja wiem, ile razy nie weszłam tam, gdzie pewnie krył się skarb. Niektóre klamki naciskałam wielokrotnie. Czasem odwiedzana ulica, dopiero za kolejnym razem była dla mnie szczęśliwa. Jest wiele takich, do których wciąż nie udało mi się dostać. Czasem czekam na ulicy, z nadzieją, że ktoś będzie wychodził. Czasem mam szczęście, że akurat zepsuł się domofon – mówi.
Buty nie zawsze od kompletu
W zdjęciach Ani jest jeszcze coś co zwraca uwagę, szczególnie żeńskiej części jej fanów – buty. Kolorowe, zabawne, bardzo charakterystyczne. – Ponieważ szukanie posadzek jest jak szukanie skarbów, to nigdy nie wiem, co znajdę. Buty są więc przypadkowe. Czasem idealnie pasują. A czasem żałuję, że nie mam akurat innych. Ale zaakceptowałam to. Czasem, aby urozmaicić zdjęcie, dodaje kawałek szala, albo rękę z bransoletkami tak, by kompozycja zdjęcia była ciekawsza. Lubię kolory – mówi Ania.
Oczy dookoła głowy
– Czy nie kusi cię czasem, żeby zamiast patrzeć pod nogi, spojrzeć (także okiem obiektywu) do góry? – pytam. – Oczywiście, szukając posadzek, znajduję także inne cuda – mówi Ania. – Fotografuję nie tylko to, po czym chodzę. Kamienice, podwórka, klatki schodowe, witraże. Bardzo często to zapierające dech dzieła sztuki. Kraków ma cudowne zakamarki. Piękno czai się wszędzie. Czasem trzeba mocniej się przyjrzeć. Dlatego Ania myśli już nad kolejnymi profilami instagramowymi. – Jestem pewna że jeszcze wiele jest do odkrycia, obawiam się jednak, że nie wszędzie uda mi się wejść. Bywają takie noce, gdy śni mi się, że wchodzę do miejsc, które niestety w rzeczywistości są dla mnie niedostępne.
Cały świat pod stopami
Krakowfloors miało być wyłącznie krakowskie, ale Ania w pewnym momencie wpadła w rodzaj posadzkowego uzależnienia. – Zachorowałam i odtąd szukam obiektów do zdjęć wszędzie, gdzie jestem. Nawet moi bliscy często podsyłają mi piękne podłogi – opowiada. Na swoim profilu zamieszczam jednak tylko te podłogi, na których stanęły jej nogi – czasem również w odległych miejscach. – Uwielbiam podróże. Najchętniej odwiedzam stare zabytkowe miasta. Jestem typową miastową dziewczyną. Najlepszy urlop to zwiedzanie. Zawsze w ruchu. Leżenie plackiem na plaży nie dla mnie. Mam wciąż niedosyt podróży. Mam nadzieję, że wiele przede mną – opowiada Ania.